1. Spotkanie po latach

Wstała. Wiedziała co się dziś wydarzy. Wyrusza na misję. Pierwszą misję. Ciężko westchnęła i się ubrała. Poszła do łazienki i związała krucze włosy w kitkę. Nie lubiła podróżować z rozwiązanymi. W jej głowie cały czas tkwiły słowa Tsunade: " Tylko ty jesteś na tyle silne by zmierzyć się z kimś tak silnym jak Sasuke". Czarnowłosa dobrze wiedziała, że pojedynek z Sasuke będzie ciężki. Tylko on zna wszystkie możliwości Nasane. Ponadto ma Sharingan. Wyszła z domu i ruszyła pod bramę. Ranek był taki jak zwykle. Zimny, wietrzny i ponury. Nie minęło 15 minut a Nasane stała już pod bramą czekając na resztę. Dobrze wie, że reszta drużyny jest zżyta ze sobą. Charakter czarnowłosej może jej w dodatku utrudnić kontakty z innymi. Nasane nie jest egoistką jak to określają inni. Po prostu dziewczyna nie chce.. Nie umie nawiązać kontaktu z innymi. Całe życie była odosobniona, nic dziwnego. Skupiała się tylko na treningu i zdobywaniu siły. Spojrzała na słońce dochodziło południe. "Punktualni to oni nie są"- pomyślała. Nagle usłyszała śmiechy. Spojrzała na lewo i zauważyła Kakashiego, blondyna i Sakurę. Była strasznie wkurzona. Czekała ponad cztery godziny. Rozumie spóźnić się 15 minut, godzinę, ale aż cztery? Westchnęła. Dość głośno i ciężko.
-Przepraszamy za spóźnienie, Naruto trenował nową technikę. -oznajmił Kakashi uśmiechając się przepraszająco. Takie uśmiechy nie działały na czarnowłosą. Zauważyła, że Naruto uważnie ją obserwuje z resztą tak samo jak Sakura. Spojrzenie czarnowłosej nie było zbyt przyjazne. Odwróciła się do nich plecami i zrobiła kilka kroków w przód.
-Chodźmy już.- powiedziała. Bez oporu ruszyli. Dosyć szybko skakali po drzewach. Podróż do kryjówki Orochimaru ma im zająć jakiś jeden, dwa dni. Po godzinie Naruto zażądał przerwę. Inni się zgodzili, więc czarnowłosa uznała, że nie będzie się kłócić. Położyła się na trawie obserwując niebo. W takim tempie nie dotrą do Orochimaru za szybko. Nasane zależało w tym momencie najbardziej właśnie na tym, żeby dotrzeć do niego jeszcze wieczorem i zmierzyć się z Sasuke. Wie, że będzie to ciężka walka, ale chce mimo wszystko spotkać przyjaciela. Widziała, że Naruto i Sakura się jej przyglądają i chcą się jej o coś spytać, ale zastanawiają się czy warto. Czarnowłosą tak naprawdę to nie interesowało, ale widząc ich zmagania typu "Spytać, czy nie spytać?" zagadała:
-Czego tak na mnie patrzycie?
Zauważyła, że trochę się zmieszali. Widząc to westchnęła ciężko i pokręciła głową. Wróciła do bezcelowego patrzenia się w niebo. W końcu Naruto spytał:
-Ty..-mówił.-Jesteś z klanu Uchiha, tak?
Czarnowłosa zastanowiła się czy warto prowadzić z nim jakąś rozmowę. Spostrzegawczy na pewno nie jest skoro tak późno zorientował się, że jest Uchiha. Kiwnęła głową patrząc dalej w niebo.
-Znałaś Sasuke?- spytał.
Nie odpowiedziała. Zamknęła swe czarne oczy i chciała odejść z tamtego miejsca. Nie lubiła rozmawiać na temat Sasuke. Tym bardziej teraz. Chciała uniknąć wszelkich rozmów na jego temat. Wstała i powolnym krokiem ruszyła w stronę jeziora obok, którego się zatrzymali. W głębi serca cieszyła się, że Naruto nie kontynuował tematu. Teraz chce odpocząć od wszelkich wspomnień z dzieciństwa, które mogą wywołać ból. Dobrze wiedziała, że Sasuke jest inny niż wcześniej. Minęło w końcu aż 12 lat od ich ostatniego spotkania. Obserwowała go w miarę możliwości kiedy jeszcze był geninem. Zmienił się jego charakter. Jest ponury. Kiedyś był inny. Tylko ona i Itachi są jedynymi osobami, które znają poprzedniego Sasuke. Kiedy byli dziećmi Nasane i Sasuke byli tak przywiązani do siebie, że nie raz słyszeli od dorosłych, że w przyszłości będą pięknym małżeństwem. Śmiechu warte. Dziś nikt w Wiosce Liścia nie pomyślałby o tym, że Sasuke... Ten Sasuke może kogoś kochać. Oprócz niej. Wie, że dawny Sasuke drzemie gdzieś głęboko w sercu chłopaka. Nagle poczuła na ramieniu czyjąś rękę. Podniosła wzrok.
-Dobrze znam twoją przeszłość.-powiedział Kakashi.-Piąta wszystko mi powiedziała. Za pewne nie znasz wszystkich szczegółów misji.-mówiąc to spojrzał się na nią. Po tym jak zaprzeczyła kiwając głową, kontynuował.-Idziemy do kryjówki Orochimaru. Mamy nadzieję, że jest w niej tylko on i Sasuke. Może być też Kabuto, ale jeśli informacje ANBU są potwierdzone wyruszył wczoraj wieczorem po składniki potrzebne do wykonania wzmacniających pigułek dla Orochimaru. Naszym zadaniem jest zabicie właśnie jego, ale do tego potrzebujemy kogoś kto odciągnie Sasuke. Orochimaru nawet tak słaby jak teraz jest niebezpieczny. Musimy się nim zająć we dwójkę, czyli ja i Naruto. Sasuke zajmiesz się ty. Jesteś na tyle silna, że dasz mu radę. Sakura zajmie się leczeniem nas.-zakończył swój monolog sensei.
-Tyle wiedziałam. Po co mi to mówisz?-spytała czarnowłosa przenosząc wzrok z powrotem na jezioro.
-Spodziewamy się kogoś jeszcze.-powiedział Kakashi.-Akatsuki.
Nasane drgnęła. Dobrze wiedziała, że tych gości nie może lekceważyć. Szczególnie jeśli jednym z nich będzie Deidara. Będzie to wielki problem dla niej. Blondyn może z łatwością unikać walki wręcz i kontaktu wzrokowego. Ze wszystkich członków Akatsuki najbardziej obawia się właśnie jego. Mierzyła się właściwie z każdym i to on sprawiał jej największe trudności.
-Nic o tym nie mówiliście.-powiedziała przez zaciśnięte zęby ściskając w pięści ziemię.
-Zdajemy sobie sprawę z tego, że walczyłaś z nimi nie raz i dobrze ich znasz. Zależy im na Orochimaru, który ich zdradził jak i na Bijuu. Podczas walki z nami mogą dostać i to i to. Nie zmarnowaliby takiej szansy. Z pewnością wyślą najsilniejszych do tego zadania. Z kim ostatnio walczyłaś? Piąta mówiła, że z ostatniej wyprawy wróciłaś ranna, a to bardzo rzadki widok. Zazwyczaj walczyłaś wtedy z Akatsuki.-powiedział mężczyzna.
-Deidara.-szepnęła zdenerwowanym głosem. Na samo wspomnienie tamtej walki odczuwała złość.-I jakiś bezmózg. Na pewno ten drugi nie będzie problemem.-dodała już bardziej opanowanym głosem.
-Nie lekceważmy ich. W końcu z jakiegoś powodu doszedł do Akatsuki.-skarcił czarnowłosą sensei.
-Haha! Chyba w roli błazna!-zaśmiała się, lecz po chwili się opanowała.-Nie wiemy gdzie są Akatsuki, ani czy w ogóle są w drodze, ale siedząc w miejscu pozwalamy im na zorganizowanie zasadzki. Nie wiemy ilu ich jest i czego się spodziewać. Mogą mieć strasznie dużą przewagę, lub nie mieć jej w ogóle. Jednym słowem jeśli mamy z nimi wygrać musimy dotrzeć pierwsi.-odparła. Wstała z podłoża i ruszyła w kierunku Naruto i Sakury informując o kontynuowaniu podróży. Ruszyli.
/Siedziba Akatsuki/
-Panie Deidara! Te obrażenia wyglądają na poważne! Niech Pan pozwoli, że się nimi zajmę!-krzyczał Tobi.
U Akatsuki trwała "narada". Dobrze wiedzieli o planach Liścia, dzięki Zetsu. Pain jak i wszyscy członkowie Akatsuki uznali, że to niezwykła szansa na zdobycie trzech pieczeni na jednym ogniu.
-Precz z tymi łapami!-krzyczał Deidara.-Nie chcę twojej pomocy! Nic mi nie jest!-bronił się machając rękoma w tą i w tamtą stronę. Wyglądało to na prawdę komicznie.- Pain, nie rozumiem jak to trzy pieczenie na jednym ogniu? Przecież złapiemy Kyuubiego i zabijemy Orochimaru. Chyba potrafisz liczyć. Albo za dużo czasu spędziłeś z tym matołem.-mówiąc ostatnie zdanie Deidara wskazał na Tobiego, który usilnie próbował zawinąć ramię blondyna w bandaż.
-Nie rozumiesz? Będzie z nimi ta dziewczyna, która tak cię urządziła. Z resztą nie tylko ciebie. Wiecie, co się stanie kiedy ktoś tak silny dołączy w nasze szeregi?-oznajmił Pain.
-Chwila, moment!-wtrącił blondyn.-Chcesz wysłać na tą misję mnie i tego palanta? W dodatku jak niby mamy schwytać tą dziewczynę? Prędzej zginiemy. Nas jest dwóch..-przerwał Deidara widząc, że Tobi tworzy z bandażu samoloty.-Jeden. Jestem jeden kontra sześciu?
-Pomyśl! Będzie Konoha, a ich planem jest to żeby tym Uchiha Sasuke zajęła się właśnie ta dziewczyna. Uchiha jest silny, a Konoha bez wątpienia zabije Orochimaru. W dodatku możecie złapać Jinchuuriki Kyuubiego. Po walce z Uchihą dziewczyna będzie słaba , wtedy zaatakujecie. Dopilnujcie by straciła przytomność i zabierzciecie ją do nas. Zrozumiano?-wytłumaczył Pain.
-Tak!-krzyknęli razem i ruszyli w drogę.
Deidara cała drogę zastanawiał się nad tym jak da radę walczyć z takimi ranami, w przeciwieństwie do Tobiego, który myślał o tym czy po drodze zajdą do sklepu Dango. Deidarze ta czarnowłosa na prawdę zaimponowała. Nikomu jednak nie dał tego po sobie poznać. W końcu on był mężczyzną, a ona kobietą. Nic dziwnego. Nasane nie należała do brzydkich dziewczyn. Wręcz przeciwnie. Była smukła i szybka. Miała długie, czarne włosy i piękne duże oczy tego samego koloru. Jej piękne czerwone i pełne usta uwiodłyby niejednego mężczyznę, a lekko zadarty nos już całkowicie dodawał jej twarzy uroku. Niejednego w Wiosce Liścia zainteresowała ta osoba. Jednak nikt nie ośmieliłby się do niej nawet zagadać. Deidarze zaimponował ponadto sposób jej walki. Nigdy nie widział kogoś tak szybkiego. W dodatku sposób w jaki unikała każdej bomy zsyłanej przez niego z góry też mógł zafascynować. Jednak mimo wszystko Deidarze pasowałoby uśmiercenie tej dziewczyny, lecz wiadome było, że Pain nie przepuści takiej szansy. W końcu osoba taka jak ona bardzo im się przyda. Deidara westchnął ciężko na wspomnienie tej dziewczyny. Tym bardziej nie pasowało mu to w jaki sposób go zraniła i to był kolejny powód by ją zabić.
-Och, nie! Panie, jest Pan pewnie zmęczony! Tak ciężko Pan wzdycha! Pozwoli Pan, że Pana poniosę!-krzyczał ochoczo Tobi.
-Precz! Nawet nie próbuj!-krzyczał Deidara.
"Co jak co, ale jeśli zabiłaby Tobiego może bardziej byłbym przychylny do tego planu."-pomyślał Deidara.
/Wejście do kryjówki Orochimaru. Dzień później/
-No i jesteśmy!-krzyknął Naruto, przez co natychmiast oberwał od Sakury. Podróżowali trochę, ale w końcu dotarli. "A ja myślałam, że w takim tempie dotrzemy tu za tydzień"-pomyślała czarnowłosa i westchnęła ciężko obserwując jak Sakura poucza Naruto, że nie mogą hałasować. W końcu nie chcą, żeby Orochimaru uciekł. Nasane lekko się uśmiechnęła. Przypomniało jej się jak kiedyś ona pouczała Sasuke, że nie powinni hałasować, bo mogą zbudzić rodziców Nasane, a przecież chcieli wtedy bezszelestnie zabrać paczkę ich ulubionych przekąsek. Nagle na pustyni (bo tam się znajdowali) poczuć można było dziwny wiatr. Wszyscy spojrzeli na mały słup z piaskowca, gdzie nagle pojawiła się postać. Dobrze znana im postać, a zaraz za nią już pod słupem pojawiły się dwie inne. Wszyscy wiedzieli, że na słupie stał nie kto inny jak Sasuke, a pod słupem Kabuto i Orochimaru. W dodatku nikt nie wiedział, że w ukryciu jest jeszcze Deidara i Tobi. Nasane spojrzała na Sasuke, który najwyraźniej zastanawiał się czy ten tajemniczy wiatr, pod którego osłoną się pojawił nie wywołał żadnych halucynacji czy może na prawdę stoi przed "zmarłą" przyjaciółką.
-Spotkanie po latach!-krzyknęła lekko uśmiechnięta w jego stronę czarnowłosa.-Chyba jeszcze mnie pamiętasz?
Wszyscy wkoło byli bardzo zdziwieni nie licząc tej dwójki. Ba! Zdziwieni to mało powiedziane. Orochimaru i Kabuto, drużynę Kakashiego jak i samych członków Akatsuki sparaliżowało ze zdziwienia. "Czyli oni się znają?!"-te myśli krążyły po ich głowach.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

25. Początek czegoś nowego

23. Rezultat horroru

24. Polowanie na Dziewięcioogoniastego rozpoczęte!