15. Twarz skrywana pod maską
-Nie rozumiem, dlaczego pani jest taka zła!-krzyknął wesoło Tobi, któremu zagoiły się obrażenia.
Spojrzała na niego groźnie i nagle coś ją oświeciło. Przypomniał jej się mężczyzna w masce, który uratował ją podczas masakry jej klanu. Powoli wszystko zaczęło jej się układać w logiczną całość. Zamaskowany mężczyzna, którym prawdopodobnie był Tobi nie wyglądał na takiego idiotę, jakim był ten pajac, wręcz przeciwnie - wydawał się być bardzo inteligentny. Nie wykluczone jest to, że w obawie przed jakimikolwiek podejrzeniami ukrył się pod maską dziecinnego debila. Głos też wydawał się być w miarę podobny, co jest jednak trudne do odkrycia, gdyż niski i męski ciężko jest porównać do dziecinnego i wysokiego. Ponadto od zawsze coś jej nie pasowało w Tobim. Jakim cudem ktoś tak głupi mógł dołączyć do organizacji zabójców rangi S? Podejrzewała, że to właśnie on był sługą jej ojca, który miał ją chronić. Mimo iż nie widziała go dokładnie w jakimś stopniu zamaskowany mężczyzna przypominał jej Tobiego. Nagle ten "rasowy idiota" podbiegł do Nasane. Gdy był na tyle blisko, że Nasane bez problemu mogła go złapać, dziewczyna uderzyła go z całej siły w maskę. Wcześniej, żeby pod wpływem siły nie poleciał za daleko złapała go za nadgarstek. O dziwo nawet ona ledwo go utrzymała, gdy ten pod wpływem siły poleciał na Hidana.
-No kurwa! Za co?!-krzyknął masując obolałe miejsce.
Nagle na podłogę runęło pięć kawałków maski odsłaniając jego twarz. Nasane otworzyła oczy ze zdziwienia widząc tą twarz.
-Przecież, ty... nie żyjesz.-jąkała się.
-Powinnaś była być przygotowana na każdą możliwość, nawet na mnie.-odparł niskim głosem.
-Chwila! Stop! Nasane! Skąd go znasz i kto ci pozwolił uderzyć go bez powodu?!-krzyknął Pain.
-Nie bez powodu.-odparła.-Chciałam wiedzieć, czy to on był tym co mnie uratował, ale nigdy nie spodziewałabym się pod maską ujrzeć ciebie... Obito. -Kiedyś lubiłem zaskakiwać.. A ja nie spodziewałem się, że tak szybko zrozumiesz, kim jestem.-odparł mężczyzna.
-Zniszczona prawa część ciała, zapewne od głazu i brak lewego oka.. Proszę cię, to oczywiste, że to ty.-warknęła.
-Czy któreś z was wytłumaczy nam o co tu chodzi?-spytał Pain.
-No dobrze... Tylko od czego tu zacząć...-westchnęła.- Podczas misji dostarczono mi fiolkę z miksturą przywracającą pamięć, którą wynalazła moja matka.. Nie ruszyłabym jej, gdyby nie było tam karteczki z pismem mojej mamy. Podpisuje się ona inaczej niż wszyscy, gdyż używa do tego chakry, którą ma dosyć niepowtarzalną. Wypiłam tą miksturę i przypomniałam sobie wiele ważnych wydarzeń z mojej przeszłości. Przede wszystkim była to masakra klanu, podczas której uratował mnie pewien zamaskowany mężczyzna. Skojarzyłam fakty i doszłam do wniosku, że tym mężczyzną był Tobi, a właściwie Obito.-odparła.
-Najważniejsze to krótko i zwięźle..-prychnął sarkastycznie Obito.-Szczerze, to uważałem, że córka Madary będzie takim geniuszem jak on... O mojej tożsamości mogłaś dowiedzieć się już podczas pierwszej naszej rozmowy...
-Dobra, dobra. W takim razie... Obito, dlaczego ukrywałeś swoją prawdziwą twarz przed nami?-spytał Pain.
-Moim zadaniem była ochrona Nasane dopóki Madara nie powstanie. Dlatego postanowiłem przybrać rolę idioty, który nie będzie o nic podejrzewany, ani wysyłany na misje, dzięki czemu mogłem się jej przyjrzeć.-odparł.-Jednak przyznam, że zawiodłem się na jej umiejętnościach. Nawet w połowie nie jest tak silna jak jej ojciec.
-Zamknij się, inaczej pożałujesz.-warknęła.
-Tak?-zaśmiał się prowokująco.-Jeżeli znów będziesz próbować mnie zabić pięściami to lepiej sobie daruj. W porównaniu do siły Madary twoje pięści co najwyżej mogą mi nabić małego siniaka.
Wkurzenie jej do tego stopnia nigdy nie kończyło się dobrze. Czuła ból w plecach. Pomyślała, że znów się zmienia. Wtedy po raz pierwszy spróbowała kontrolować przemianę. Powstrzymała pojawienie się skrzydeł. Zmienione zostały oczy i wyrosły jej ponownie pazury. Zauważyła w oczach Obito lekkie przerażenie i niedowierzanie. Przyłożyła pazury do jego szyi i warknęła:
-Jeszcze raz mnie spróbuj wkurzyć. Gwarantuję ci, że w starciu z tobą to ty gryzłbyś ziemię.
-W takim razie przekonajmy się!-zaśmiał się.-Jeśli mnie pokonasz nigdy nie powiem, że jesteś gorsza od twojego ojca.
-Zaś jeśli ty wygrasz - nigdy nie zaprzeczę twoim rozkazom.-okrzyknęła.
-Chwila! Ze wzajemnym zabijaniem siebie zaczekajcie do jutra. Po śniadaniu wszyscy pójdziemy na arenę i tam to się rozstrzygnie.-oznajmił Hidan.
-Ja się zgadzam.-odparła czarnowłosa.
-Też nie widzę jakichś problemów.-przytaknął jej Obito.
-Rozejść się do pokoi!-krzyknął Pain.
Wszyscy wstali z kanapy i powolnym krokiem ruszyli w stronę swoich pokoi. Nasane jako jedyna ruszyła w stronę kuchni, gdyż burczało jej w brzuchu. Będąc w pomieszczeniu poczuła dłoń na jej ramieniu. Gwałtownie się odwróciła przez co omal nie przewróciła Itachiego. Po tym jak się uspokoiła spokojnie przeleciała wzrokiem po obecnych. Byli tam: Sasori, Deidara, Hidan, Kakuzu, Konan i wspomniany wcześniej Itachi.
-Jesteś pewna, że to dobry pomysł z tym pojedynkiem? Obito nie będzie należał do najprostszych przeciwników.-odparł Itachi.
-Tak szczerze to teraz mam wątpliwości. Ale co poradzę? Taki mam charakter... i tyle.-odparła.
-Grunt to wiara w siebie. Jak nie uwierzysz - nie wygrasz.-powiedział Hidan.
-Dzięki, ale czego tu się bać? Na pewno mnie nie zabije.-uśmiechnęła się Nasane.
-Ale zakład zostanie. Kto wie co mu przyjdzie do głowy.-powiedział blondyn.
-No dobra! Dziękuję za wsparcie, ale muszę jeszcze coś załatwić. Do jutra!-krzyknęła czarnowłosa i wybiegła z kiuchni do swojego pokoju.
Po korytarzu biegła truchtem. Gdy wypatrzyła drzwi przyspieszyła. Od razu wbiegła i usiadła na swoim łóżku. Ułożyła ręce w znak skupienia i połączyła się w myślach z mózgiem Sasuke. Jak to się stało, że znalazłam się w siedzibie?-spytała. Trochę mi to zajęło, ale umówiłem się na spotkanie z Itachim, gdzie oddałem ciebie w jego ręce. Mam pytanie. Czy to prawda, że całowałaś się z Naruto?-spytał. Nasane drgnęła. Ale z drugiej strony czemu się dziwić. Naruto nie umiałby tego utrzymać za językiem, a Sasuke był jego najlepszym przyjacielem. Coś ci się chyba wydawało... Albo mu.. To normalne, że po technice, której na niego użyłam może mu coś się pomącić w głowie lub przyśnić...-odparła. Od strony Sasuke usłyszała jedynie ciche westchnienie. Później się rozłączyła i ponownie ułożyła dłonie w znak skupienia. Połączyła się tym razem z umysłem Naruto. Skupiła chakrę w dłoni, by po chwili zacząć przeglądać wspomnienia blondyna. Gdy znalazła to czego szukała najzwyczajniej w świecie usunęła jego wspomnienie. Otworzyła oczy i spuszczając głowę cicho westchnęła.
-Nie mógł o tym pamiętać. Usunęłam to cholerne wspomnienie z jego umysłu. Już o tym zapomniał.-powiedziała pod nosem, by poinformować Madarę co zrobiła. Dziewczyna usunęła z umysłu blondyna wspomnienie ich pocałunku. Jednak ona o tym zapomnieć nie umiała. Nawet jakby usunęła swoją pamięć to i tak to wspomnienie by powróciło. Odcisnęło ono w jej pamięci wielki ślad, którego nawet ona nie mogła się pozbyć. Niektórych wspomnień nie da się usunąć. Przykładami są takie, które odgrywają ogromną rolę w życiu danej osoby. Na przykład pocałunek ukochanej osoby. Relacja Naruto i Nasane póki co nie była tak duża, ale dla osób, które o nich wiedzieli było to kwestią czasu, kiedy obydwoje wyznają sobie miłość. Tymi osobami były Sasuke i Madara. Różnili się jedynie tym, że jeden chciałby ich szczęścia, a drugi wymazania z jej pamięci Naruto. Dziewczyna cały czas czuła jak usta młodego Uzumakiego muskają jej. Tak bardzo pragnęła znów poczuć jego usta, znów móc go dotknąć, znów ujrzeć jego uśmiech i oczy, znów móc go usłyszeć, zobaczyć, poczuć (jakkolwiek dwuznacznie to brzmi). Pierwszy raz tak się czuła. Pierwszy raz tak bardzo pragnęła czyjejś obecności od śmierci jej matki. Potrząsnęła głową próbując wybić go z głowy. Nie udało się jej. Wbrew jej umysłu zaczęła myśleć o Naruto znów pod innym kątem. Tym razem pod kątem mężczyzny, który mógłby zaimponować kobiecie. Naruto według Nasane był naprawdę przystojny. Od zawsze miała słabość do blondynów. W dodatku jego piękne o kolorze nieba oczy potrafiły ją oszołomić do tego stopnia, że godzinami mogłaby oglądać tylko je. Wlazła w jednej chwili pod kołdrę i się nią opatuliła. Myśląc dalej o nim zasnęła.
/Następnego dnia./
Patrzyła pustym wzrokiem w jedyne, ale za to ogromne okno znajdujące się w sali treningowej. Byli już prawie wszyscy. Prawie. Tylko jej przeciwnik nie dotarł. Czy się stresowała? Nie specjalnie. W końcu nie walczy po raz pierwszy. To będzie kolejna zwykła walka. Tylko, że przeciwnik będzie silniejszy i walka jest o coś więcej. Nagle ogromne drzwi ujawniły brakującego członka. Dziewczyna wypuściła powietrze z ust i ruszyła na środek sali. Po chwili przyłączył się do niej jej przeciwnik.
-Dobra, zasady są proste! Możecie używać czegokolwiek tam chcecie i nie zabijcie się!-krzyknął Pain.
-Nie obiecuję, że od pierwszego ataku nie padnie.-uśmiechnął się złośliwie Obito.
-Ukradłeś mi kwestię.-westchnęła czarnowłosa.
Chwilę potem Pain pozwolił walczyć. Ze strony Obito poleciało kilka wybuchowych notek. Nic one specjalnego dziewczynie nie zrobiły, ale dym, który pozostawiły uniemożliwił jej poruszanie się. Gdy usłyszała kroki natychmiast wybiegła z dymu i zaszła Obito od tyłu. Zrobiła to na tyle szybko, że nikt jej nie widział oprócz przeciwnika. Chciała go uderzyć, ale on... jako pierwszy zablokował jej cios. Wykorzystał jej chwilę zdziwienia i chciał wyprowadzić kontratak, ale dziewczyna w mgnieniu oka znalazła się w bezpiecznej odległości. Była trochę zdziwiona, że udało mu się zablokować jej atak, ale natychmiast się pozbierała. W końcu i tak był to atak z nawet nie minimum jej możliwości. Natychmiast odpowiedziała mu Płomieniem Majestatycznego Niszczyciela. Zaś on po prostu się zrobił nietykalny. 3... 2... 1...-odliczała w myślach. Równo z momentem końca techniki zaszła Obito od tyłu i uderzyła go z całą mocą. Ale nie darowała mu za pierwszym razem. Gdy leciał wprost na ścianę ona wyprzedziła go i uderzyła tym razem w górę. Szybko do niego doskoczyła i znów uderzyła, ale teraz w ziemię. Gdy spadła na ziemię chciała go uderzyć jeszcze raz, ale zauważyła coś dziwnego. Chwilę odczekała i pobiegła kawałek do tyłu, by później bez problemu móc uderzyć "powietrze". Tak się wydawało. W rzeczywistości odbiegła ona od ciała, które było klonem i miało ją tylko wprowadzić w błąd i poczucie fałszywego bezpieczeństwa, gdy prawdziwe niezmaterlizowane ciało wroga zachodziła ją od tyłu. Odbiegła ona w momencie gdy on stawał się znów podatny na obrażenia. Jednakże Obito znów zatrzymał jej atak. Zamierzał rzucić się na nią jednak upadł na kolano łapiąc się za brzuch i kaszląc krwią. Całe Akatsuki zamarło widząc pojedynek. Oglądanie go było niesamowite. I Nasane, i Obito nie zamierzali się poddać, i walczyli najlepiej jak mogli. Jednak coś nie dawało im wszystkim spokoju. Obydwoje nie użyli jeszcze pełni swojej mocy i wydawałoby się, że nie walczą na serio. Obito po chwili pozbierał się i wstał. Jednak dalej było widać, że ucierpiał dość bardzo po ataku czarnowłosej. Dziewczyna najchętniej wygarnęłaby mu jego słowa: "Twoje pięści co najwyżej mogą mi nabić małego siniaka", ale nie chciała się rozpraszać. Obito użył Sharingana, a dokładniej Kamui. Dziewczyna z łatwością uniknęła ataku i zaszarżowała na niego. Oczywiście Obito zrobił się nietykalny na co dziewczyna czekała. Jako, iż była przed nim wyciągnął rękę w jej stronę. Nasane wyczuła dobry moment i łapiąc się jego ramienia zrobiła przejście w przód i zaatakowała z tyłu. Jednak to był drewniany klon. Dziewczyna nie ukrywała swojego zdziwienia. Przez swoją chwilę nieuwagi oberwała Kulą Ognia. Dostałaby porządnie, gdyby nie zasłoniła się prawą ręką. Cała ręka ją bardzo piekła i ból jaki sprawiała rana był niewyobrażalny. Spojrzała na niego z nienawiścią w oczach. Jemu przez twarz przeszedł cień złośliwego uśmiechu. Dziewczyna była w bardzo trudnej sytuacji. Jej prawa ręka była nie do użytku i pewne było, że Obito nie pozwoli jej się wyleczyć. Miała jeszcze lekarstwa w postaci pigułek i mikstur na oparzenia w etui, ale musiała ich użyć niezauważalnie. Chociaż i tak dla niej pewne jest, że Obito wie, co ona w nim ma. Nagle usłyszała westchnięcie. Przeciwnik szykował się do ataku. Kurwa... Mocny jest.-odparła w myślach. Raptem wpadł jej do głowy plan. Użyła Płomienia Majestatycznego Niszczyciela i natychmiast sięgnęła lewą ręką do etui. Nagle coś, a właściwie ktoś ścisnął jej nadgarstek unieruchamiając ją.
-Nie powinnaś używać technik, które nie należą do ciebie.-wysyczał jej do ucha.
Dziewczyna tylko chytrze się uśmiechnęła. Zwinnie obróciła się o 180 stopni uderzając Obito z kopa. Ten odleciał kilka metrów do tyłu. Nasane zaś wykorzystała ten moment do spożycia pigułki. Po chwili pieczenie w kojący sposób zanikło, a podpalona skóra wróciła do normalności. Teraz mogła walczyć. Spojrzała na rękę. Cicho westchnęła i stanowczym wzrokiem spojrzała na Obito. Ten zdziwił się trochę widząc ją tak pewną siebie.
-Mówisz, że nie powinnam używać technik nie należących do mnie, tak?- spytała i nie czekając na odpowiedź kontynuowała.- Więc będziesz pierwszym, kto przetestuje moją nową technikę.
Od nadgarstka do łokcia pojawiła się żółta powłoka, później pokryta została białą, następnie niebieską, potem brązową i wreszcie ręka jakby zapłonęła. Nasane użyła tej techniki po raz drugi w życiu i zwycięstwo tak naprawdę zależało od niej. Na czym polegała? Technika, której chciała użyć miała moc wszystkich żywiołów. Efekt jaki nakładała był podobny do tego, który nakładał Ostrze Żywiołów. Jednak była między nimi dość duża różnica siły. Nasane nie umiała stwierdzić jak duża, ale pewna była jednego - jeżeli trafi nią Obito zwycięstwo będzie jej. Mimo tego, że mam dużo chakry muszę zakończyć to tym atakiem. Wszystko zależy od tego, czy dam radę to zrobić.-westchnęła w myślach. Podniosła wzrok na Obito i po raz pierwszy w tym pojedynku użyła Kousttegan, który był na tyle wyczulony na umiejętności wroga, że bez problemu ujrzała jak Obito zrobił się nietykalny. Czasem nie myślę... No kurwa! Jakbym użyła tego Kousttegan wcześniej inaczej by to teraz wyglądało!-syknęła. Jednak mimo tego co zrobił Obito Nasane miała przewagę. Przystąpiła do działania.
-Daruj sobie. W momencie unieruchomienia mnie spojrzałam ci w oczy, dzięki czemu teraz zablokowałam ci nerwy wzrokowe. Nie muszę ci tłumaczyć, że nie mając możliwości patrzenia nie użyjesz doujutsu.-odparła, gdy Obito próbował zrobić się nietykalny.-Nadchodzę, Obito.- rękę zgięła w łokciu i po chwili znalazła się przy przeciwniku.-Styl Żywiołów : Pięść Boga!
Spojrzała na niego groźnie i nagle coś ją oświeciło. Przypomniał jej się mężczyzna w masce, który uratował ją podczas masakry jej klanu. Powoli wszystko zaczęło jej się układać w logiczną całość. Zamaskowany mężczyzna, którym prawdopodobnie był Tobi nie wyglądał na takiego idiotę, jakim był ten pajac, wręcz przeciwnie - wydawał się być bardzo inteligentny. Nie wykluczone jest to, że w obawie przed jakimikolwiek podejrzeniami ukrył się pod maską dziecinnego debila. Głos też wydawał się być w miarę podobny, co jest jednak trudne do odkrycia, gdyż niski i męski ciężko jest porównać do dziecinnego i wysokiego. Ponadto od zawsze coś jej nie pasowało w Tobim. Jakim cudem ktoś tak głupi mógł dołączyć do organizacji zabójców rangi S? Podejrzewała, że to właśnie on był sługą jej ojca, który miał ją chronić. Mimo iż nie widziała go dokładnie w jakimś stopniu zamaskowany mężczyzna przypominał jej Tobiego. Nagle ten "rasowy idiota" podbiegł do Nasane. Gdy był na tyle blisko, że Nasane bez problemu mogła go złapać, dziewczyna uderzyła go z całej siły w maskę. Wcześniej, żeby pod wpływem siły nie poleciał za daleko złapała go za nadgarstek. O dziwo nawet ona ledwo go utrzymała, gdy ten pod wpływem siły poleciał na Hidana.
-No kurwa! Za co?!-krzyknął masując obolałe miejsce.
Nagle na podłogę runęło pięć kawałków maski odsłaniając jego twarz. Nasane otworzyła oczy ze zdziwienia widząc tą twarz.
-Przecież, ty... nie żyjesz.-jąkała się.
-Powinnaś była być przygotowana na każdą możliwość, nawet na mnie.-odparł niskim głosem.
-Chwila! Stop! Nasane! Skąd go znasz i kto ci pozwolił uderzyć go bez powodu?!-krzyknął Pain.
-Nie bez powodu.-odparła.-Chciałam wiedzieć, czy to on był tym co mnie uratował, ale nigdy nie spodziewałabym się pod maską ujrzeć ciebie... Obito. -Kiedyś lubiłem zaskakiwać.. A ja nie spodziewałem się, że tak szybko zrozumiesz, kim jestem.-odparł mężczyzna.
-Zniszczona prawa część ciała, zapewne od głazu i brak lewego oka.. Proszę cię, to oczywiste, że to ty.-warknęła.
-Czy któreś z was wytłumaczy nam o co tu chodzi?-spytał Pain.
-No dobrze... Tylko od czego tu zacząć...-westchnęła.- Podczas misji dostarczono mi fiolkę z miksturą przywracającą pamięć, którą wynalazła moja matka.. Nie ruszyłabym jej, gdyby nie było tam karteczki z pismem mojej mamy. Podpisuje się ona inaczej niż wszyscy, gdyż używa do tego chakry, którą ma dosyć niepowtarzalną. Wypiłam tą miksturę i przypomniałam sobie wiele ważnych wydarzeń z mojej przeszłości. Przede wszystkim była to masakra klanu, podczas której uratował mnie pewien zamaskowany mężczyzna. Skojarzyłam fakty i doszłam do wniosku, że tym mężczyzną był Tobi, a właściwie Obito.-odparła.
-Najważniejsze to krótko i zwięźle..-prychnął sarkastycznie Obito.-Szczerze, to uważałem, że córka Madary będzie takim geniuszem jak on... O mojej tożsamości mogłaś dowiedzieć się już podczas pierwszej naszej rozmowy...
-Dobra, dobra. W takim razie... Obito, dlaczego ukrywałeś swoją prawdziwą twarz przed nami?-spytał Pain.
-Moim zadaniem była ochrona Nasane dopóki Madara nie powstanie. Dlatego postanowiłem przybrać rolę idioty, który nie będzie o nic podejrzewany, ani wysyłany na misje, dzięki czemu mogłem się jej przyjrzeć.-odparł.-Jednak przyznam, że zawiodłem się na jej umiejętnościach. Nawet w połowie nie jest tak silna jak jej ojciec.
-Zamknij się, inaczej pożałujesz.-warknęła.
-Tak?-zaśmiał się prowokująco.-Jeżeli znów będziesz próbować mnie zabić pięściami to lepiej sobie daruj. W porównaniu do siły Madary twoje pięści co najwyżej mogą mi nabić małego siniaka.
Wkurzenie jej do tego stopnia nigdy nie kończyło się dobrze. Czuła ból w plecach. Pomyślała, że znów się zmienia. Wtedy po raz pierwszy spróbowała kontrolować przemianę. Powstrzymała pojawienie się skrzydeł. Zmienione zostały oczy i wyrosły jej ponownie pazury. Zauważyła w oczach Obito lekkie przerażenie i niedowierzanie. Przyłożyła pazury do jego szyi i warknęła:
-Jeszcze raz mnie spróbuj wkurzyć. Gwarantuję ci, że w starciu z tobą to ty gryzłbyś ziemię.
-W takim razie przekonajmy się!-zaśmiał się.-Jeśli mnie pokonasz nigdy nie powiem, że jesteś gorsza od twojego ojca.
-Zaś jeśli ty wygrasz - nigdy nie zaprzeczę twoim rozkazom.-okrzyknęła.
-Chwila! Ze wzajemnym zabijaniem siebie zaczekajcie do jutra. Po śniadaniu wszyscy pójdziemy na arenę i tam to się rozstrzygnie.-oznajmił Hidan.
-Ja się zgadzam.-odparła czarnowłosa.
-Też nie widzę jakichś problemów.-przytaknął jej Obito.
-Rozejść się do pokoi!-krzyknął Pain.
Wszyscy wstali z kanapy i powolnym krokiem ruszyli w stronę swoich pokoi. Nasane jako jedyna ruszyła w stronę kuchni, gdyż burczało jej w brzuchu. Będąc w pomieszczeniu poczuła dłoń na jej ramieniu. Gwałtownie się odwróciła przez co omal nie przewróciła Itachiego. Po tym jak się uspokoiła spokojnie przeleciała wzrokiem po obecnych. Byli tam: Sasori, Deidara, Hidan, Kakuzu, Konan i wspomniany wcześniej Itachi.
-Jesteś pewna, że to dobry pomysł z tym pojedynkiem? Obito nie będzie należał do najprostszych przeciwników.-odparł Itachi.
-Tak szczerze to teraz mam wątpliwości. Ale co poradzę? Taki mam charakter... i tyle.-odparła.
-Grunt to wiara w siebie. Jak nie uwierzysz - nie wygrasz.-powiedział Hidan.
-Dzięki, ale czego tu się bać? Na pewno mnie nie zabije.-uśmiechnęła się Nasane.
-Ale zakład zostanie. Kto wie co mu przyjdzie do głowy.-powiedział blondyn.
-No dobra! Dziękuję za wsparcie, ale muszę jeszcze coś załatwić. Do jutra!-krzyknęła czarnowłosa i wybiegła z kiuchni do swojego pokoju.
Po korytarzu biegła truchtem. Gdy wypatrzyła drzwi przyspieszyła. Od razu wbiegła i usiadła na swoim łóżku. Ułożyła ręce w znak skupienia i połączyła się w myślach z mózgiem Sasuke. Jak to się stało, że znalazłam się w siedzibie?-spytała. Trochę mi to zajęło, ale umówiłem się na spotkanie z Itachim, gdzie oddałem ciebie w jego ręce. Mam pytanie. Czy to prawda, że całowałaś się z Naruto?-spytał. Nasane drgnęła. Ale z drugiej strony czemu się dziwić. Naruto nie umiałby tego utrzymać za językiem, a Sasuke był jego najlepszym przyjacielem. Coś ci się chyba wydawało... Albo mu.. To normalne, że po technice, której na niego użyłam może mu coś się pomącić w głowie lub przyśnić...-odparła. Od strony Sasuke usłyszała jedynie ciche westchnienie. Później się rozłączyła i ponownie ułożyła dłonie w znak skupienia. Połączyła się tym razem z umysłem Naruto. Skupiła chakrę w dłoni, by po chwili zacząć przeglądać wspomnienia blondyna. Gdy znalazła to czego szukała najzwyczajniej w świecie usunęła jego wspomnienie. Otworzyła oczy i spuszczając głowę cicho westchnęła.
-Nie mógł o tym pamiętać. Usunęłam to cholerne wspomnienie z jego umysłu. Już o tym zapomniał.-powiedziała pod nosem, by poinformować Madarę co zrobiła. Dziewczyna usunęła z umysłu blondyna wspomnienie ich pocałunku. Jednak ona o tym zapomnieć nie umiała. Nawet jakby usunęła swoją pamięć to i tak to wspomnienie by powróciło. Odcisnęło ono w jej pamięci wielki ślad, którego nawet ona nie mogła się pozbyć. Niektórych wspomnień nie da się usunąć. Przykładami są takie, które odgrywają ogromną rolę w życiu danej osoby. Na przykład pocałunek ukochanej osoby. Relacja Naruto i Nasane póki co nie była tak duża, ale dla osób, które o nich wiedzieli było to kwestią czasu, kiedy obydwoje wyznają sobie miłość. Tymi osobami były Sasuke i Madara. Różnili się jedynie tym, że jeden chciałby ich szczęścia, a drugi wymazania z jej pamięci Naruto. Dziewczyna cały czas czuła jak usta młodego Uzumakiego muskają jej. Tak bardzo pragnęła znów poczuć jego usta, znów móc go dotknąć, znów ujrzeć jego uśmiech i oczy, znów móc go usłyszeć, zobaczyć, poczuć (jakkolwiek dwuznacznie to brzmi). Pierwszy raz tak się czuła. Pierwszy raz tak bardzo pragnęła czyjejś obecności od śmierci jej matki. Potrząsnęła głową próbując wybić go z głowy. Nie udało się jej. Wbrew jej umysłu zaczęła myśleć o Naruto znów pod innym kątem. Tym razem pod kątem mężczyzny, który mógłby zaimponować kobiecie. Naruto według Nasane był naprawdę przystojny. Od zawsze miała słabość do blondynów. W dodatku jego piękne o kolorze nieba oczy potrafiły ją oszołomić do tego stopnia, że godzinami mogłaby oglądać tylko je. Wlazła w jednej chwili pod kołdrę i się nią opatuliła. Myśląc dalej o nim zasnęła.
/Następnego dnia./
Patrzyła pustym wzrokiem w jedyne, ale za to ogromne okno znajdujące się w sali treningowej. Byli już prawie wszyscy. Prawie. Tylko jej przeciwnik nie dotarł. Czy się stresowała? Nie specjalnie. W końcu nie walczy po raz pierwszy. To będzie kolejna zwykła walka. Tylko, że przeciwnik będzie silniejszy i walka jest o coś więcej. Nagle ogromne drzwi ujawniły brakującego członka. Dziewczyna wypuściła powietrze z ust i ruszyła na środek sali. Po chwili przyłączył się do niej jej przeciwnik.
-Dobra, zasady są proste! Możecie używać czegokolwiek tam chcecie i nie zabijcie się!-krzyknął Pain.
-Nie obiecuję, że od pierwszego ataku nie padnie.-uśmiechnął się złośliwie Obito.
-Ukradłeś mi kwestię.-westchnęła czarnowłosa.
Chwilę potem Pain pozwolił walczyć. Ze strony Obito poleciało kilka wybuchowych notek. Nic one specjalnego dziewczynie nie zrobiły, ale dym, który pozostawiły uniemożliwił jej poruszanie się. Gdy usłyszała kroki natychmiast wybiegła z dymu i zaszła Obito od tyłu. Zrobiła to na tyle szybko, że nikt jej nie widział oprócz przeciwnika. Chciała go uderzyć, ale on... jako pierwszy zablokował jej cios. Wykorzystał jej chwilę zdziwienia i chciał wyprowadzić kontratak, ale dziewczyna w mgnieniu oka znalazła się w bezpiecznej odległości. Była trochę zdziwiona, że udało mu się zablokować jej atak, ale natychmiast się pozbierała. W końcu i tak był to atak z nawet nie minimum jej możliwości. Natychmiast odpowiedziała mu Płomieniem Majestatycznego Niszczyciela. Zaś on po prostu się zrobił nietykalny. 3... 2... 1...-odliczała w myślach. Równo z momentem końca techniki zaszła Obito od tyłu i uderzyła go z całą mocą. Ale nie darowała mu za pierwszym razem. Gdy leciał wprost na ścianę ona wyprzedziła go i uderzyła tym razem w górę. Szybko do niego doskoczyła i znów uderzyła, ale teraz w ziemię. Gdy spadła na ziemię chciała go uderzyć jeszcze raz, ale zauważyła coś dziwnego. Chwilę odczekała i pobiegła kawałek do tyłu, by później bez problemu móc uderzyć "powietrze". Tak się wydawało. W rzeczywistości odbiegła ona od ciała, które było klonem i miało ją tylko wprowadzić w błąd i poczucie fałszywego bezpieczeństwa, gdy prawdziwe niezmaterlizowane ciało wroga zachodziła ją od tyłu. Odbiegła ona w momencie gdy on stawał się znów podatny na obrażenia. Jednakże Obito znów zatrzymał jej atak. Zamierzał rzucić się na nią jednak upadł na kolano łapiąc się za brzuch i kaszląc krwią. Całe Akatsuki zamarło widząc pojedynek. Oglądanie go było niesamowite. I Nasane, i Obito nie zamierzali się poddać, i walczyli najlepiej jak mogli. Jednak coś nie dawało im wszystkim spokoju. Obydwoje nie użyli jeszcze pełni swojej mocy i wydawałoby się, że nie walczą na serio. Obito po chwili pozbierał się i wstał. Jednak dalej było widać, że ucierpiał dość bardzo po ataku czarnowłosej. Dziewczyna najchętniej wygarnęłaby mu jego słowa: "Twoje pięści co najwyżej mogą mi nabić małego siniaka", ale nie chciała się rozpraszać. Obito użył Sharingana, a dokładniej Kamui. Dziewczyna z łatwością uniknęła ataku i zaszarżowała na niego. Oczywiście Obito zrobił się nietykalny na co dziewczyna czekała. Jako, iż była przed nim wyciągnął rękę w jej stronę. Nasane wyczuła dobry moment i łapiąc się jego ramienia zrobiła przejście w przód i zaatakowała z tyłu. Jednak to był drewniany klon. Dziewczyna nie ukrywała swojego zdziwienia. Przez swoją chwilę nieuwagi oberwała Kulą Ognia. Dostałaby porządnie, gdyby nie zasłoniła się prawą ręką. Cała ręka ją bardzo piekła i ból jaki sprawiała rana był niewyobrażalny. Spojrzała na niego z nienawiścią w oczach. Jemu przez twarz przeszedł cień złośliwego uśmiechu. Dziewczyna była w bardzo trudnej sytuacji. Jej prawa ręka była nie do użytku i pewne było, że Obito nie pozwoli jej się wyleczyć. Miała jeszcze lekarstwa w postaci pigułek i mikstur na oparzenia w etui, ale musiała ich użyć niezauważalnie. Chociaż i tak dla niej pewne jest, że Obito wie, co ona w nim ma. Nagle usłyszała westchnięcie. Przeciwnik szykował się do ataku. Kurwa... Mocny jest.-odparła w myślach. Raptem wpadł jej do głowy plan. Użyła Płomienia Majestatycznego Niszczyciela i natychmiast sięgnęła lewą ręką do etui. Nagle coś, a właściwie ktoś ścisnął jej nadgarstek unieruchamiając ją.
-Nie powinnaś używać technik, które nie należą do ciebie.-wysyczał jej do ucha.
Dziewczyna tylko chytrze się uśmiechnęła. Zwinnie obróciła się o 180 stopni uderzając Obito z kopa. Ten odleciał kilka metrów do tyłu. Nasane zaś wykorzystała ten moment do spożycia pigułki. Po chwili pieczenie w kojący sposób zanikło, a podpalona skóra wróciła do normalności. Teraz mogła walczyć. Spojrzała na rękę. Cicho westchnęła i stanowczym wzrokiem spojrzała na Obito. Ten zdziwił się trochę widząc ją tak pewną siebie.
-Mówisz, że nie powinnam używać technik nie należących do mnie, tak?- spytała i nie czekając na odpowiedź kontynuowała.- Więc będziesz pierwszym, kto przetestuje moją nową technikę.
Od nadgarstka do łokcia pojawiła się żółta powłoka, później pokryta została białą, następnie niebieską, potem brązową i wreszcie ręka jakby zapłonęła. Nasane użyła tej techniki po raz drugi w życiu i zwycięstwo tak naprawdę zależało od niej. Na czym polegała? Technika, której chciała użyć miała moc wszystkich żywiołów. Efekt jaki nakładała był podobny do tego, który nakładał Ostrze Żywiołów. Jednak była między nimi dość duża różnica siły. Nasane nie umiała stwierdzić jak duża, ale pewna była jednego - jeżeli trafi nią Obito zwycięstwo będzie jej. Mimo tego, że mam dużo chakry muszę zakończyć to tym atakiem. Wszystko zależy od tego, czy dam radę to zrobić.-westchnęła w myślach. Podniosła wzrok na Obito i po raz pierwszy w tym pojedynku użyła Kousttegan, który był na tyle wyczulony na umiejętności wroga, że bez problemu ujrzała jak Obito zrobił się nietykalny. Czasem nie myślę... No kurwa! Jakbym użyła tego Kousttegan wcześniej inaczej by to teraz wyglądało!-syknęła. Jednak mimo tego co zrobił Obito Nasane miała przewagę. Przystąpiła do działania.
-Daruj sobie. W momencie unieruchomienia mnie spojrzałam ci w oczy, dzięki czemu teraz zablokowałam ci nerwy wzrokowe. Nie muszę ci tłumaczyć, że nie mając możliwości patrzenia nie użyjesz doujutsu.-odparła, gdy Obito próbował zrobić się nietykalny.-Nadchodzę, Obito.- rękę zgięła w łokciu i po chwili znalazła się przy przeciwniku.-Styl Żywiołów : Pięść Boga!
~*~
Dobra! Trochę (znaczy długo) mnie nie było.
Nie będę kłamać. Po prostu - brak weny. Nie miałam żadnego pomysłu jak ten rozdział
"skleić" w logiczną całość ( co i tak mi pewnie nie wyszło). Dzisiaj w końcu pomyślałam :"Czas
dokończyć ten rozdział!" i porządnie do niego zasiadłam. Poza tym momenty walki są
umiejscowione na drugiej pozycji w moim Top najgorszych możliwych scen do opisywania.
Na miejscu pierwszym oczywiście są pocałunki itd. xD
Jeżeli chodzi o kolejny rozdział - jest pomysł! Nawet dobry, więc myślę, że nie będziecie musieli
tak długo czekać na nowy rozdział. No i bez słów przeprosin by się nie obeszło.
Bardzo was przepraszam (jeśli ktoś czekał na ten rozdział) za tak długą przerwę.
Postaram się takie długie przerwy między rozdziałami robić jak najrzadziej.
Przypominam o komentowaniu i ocenianiu, gdyż komentarze w jakimś stopniu dają mi "kopa"
i częściej zasiadam i męczę się wtedy nad rozdziałem.
Więc do następnego! (Oby nie za miesiąc xD)
Komentarze
Prześlij komentarz