16. Döji - anioł co został demonem
Gdy technika zetknęła się z jego ciałem wokół nich powstało ogromne tornado, które nie wyrządziło tyle szkód samej hali jak ciału Obito. Poświaty zanikły a Nasane natychmiast odskoczyła na kilka metrów od niego. Gdy tornado zanikło i opadł wywołany przez nie dym wszyscy ujrzeli Obito. Szczęki im opadły na widok stojącego bez żadnego szwanku mężczyzny. Tylko Nasane nie było zdziwiona, a zła. Zła na siebie, gdyż jej technika nie była dopracowana, więc nie zadziałała tak jak chciała. Obito uśmiechnął się złośliwe a zaraz po tym roześmiał się. Donośny i drwiący śmiech rozbrzmiewał w jej uszach, co powodowało, że wkurzała się jeszcze bardziej. W pewnym momencie przestał. Na hali zapadła grobowa cisza. Mogłoby się wydawać, że jest to tylko cisza przed burzą, gdyż i Nasane i Obito wyglądali na zabójczo poważnych. Nagle mężczyzna podniósł rękę do góry.
-Poddaję się.- wykrzyknął.
Zamarli. Wszyscy patrzyli oszołomieni, jak to dziewczyna, która zaatakowała praktycznie wszystkim co ma, a nie oberwała ani razu z taką siła jaką ona walczyła wygrywa ten pojedynek. Wydawać by się mogło, że Nasane nie jest szczęśliwa ze zwycięstwa a raczej wściekła. W sumie - to prawda. Od Uchihy aż kipiała złość. Wściekła zaczęła iść w kierunku Obito. Gdy była dość blisko złapała go za kołnierz i skierowała jego wzrok na siebie.
-Idiota! Czy ty od początku traktowałeś walkę ze mną na poważnie?!
Reakcja dziewczyny była niespodziewana. Nikt nie pomyślałby, że osoba, której zależy na zwycięstwie w reakcji na nie byłaby wściekła. Mimo tego Obito nie był zdziwiony. W porównaniu do reszty Akatsuki, której szczęki opadły Obito był oazą spokoju.
-Przecież wygrałaś. Czego jeszcze chcesz?
-Walki na poważnie. Na polu bitwy nie możesz się poddać, musisz walczyć. Poddanie się jest tchórzostwem. Nienawidzę tchórzy!- wysyczała przez zęby.
-Ty też jesteś tchórzem. Tylko, że w innym przypadku.-powiedział po czym Nasane go puściła by dalej słuchać. -Tchórz ucieka od obowiązków. Ucieka przed swoim przeznaczeniem. Czy nie jesteś tchórzem uciekając przed swoim życiem w Konosze?
Dziewczyna drgnęła. Nie wiedziała do czego zmierza, ale pewna była tego, że poruszy on temat jej matki. Temat, który był w jej głowie oznakowany "Cierpienie". Nienawidziła o nim mówić i go wspominać.
-Do czego zmierzasz?
-Czy nie jesteś tchórzem uciekając od przeszłości, w której twa brudna matka oddała życie abyś już nigdy nie cierpiała i broniła Wioski Liścia? Uciekłaś stamtąd, bo się nudziłaś czy chciałaś zapomnieć o krzywdach? Moim zdaniem - to drugie.
Temat ten wywoływał u dziewczyny większe męki niż wszystkie inne. Dziewczynie pierwszy raz od wielu dni zaczęły lecieć łzy. Ich gorzki smak i wydobywający się z jej ust szloch sprawiały, że czuła wstyd. Znów rozkleja się przed całym Akatsuki. Znów pokazuje swoją wrażliwą stronę. Wystarczyła chwila by Nasane po raz kolejny straciła kontrolę. Chciała uderzyć Obito lecz on bez trudu zablokował jej cios. Dziewczyna bez sił opadła na kolana.
-Mimo zwycięstwa płaszczysz się z płaczem przede mną. Nie ważne jakbyś chciała, nigdy nie dorośniesz do pięt swemu ojcu. Twa siła nie da rady go nawet połaskotać.-powiedział Obito i pokręcił głową.-Wygląda na to, że mimo mej "porażki" zdaje się, że wygrałem. Jesteś słaba. I zawsze będziesz.
Gorzki smak, którym się dławiła ustał. Wiedziała, że zależy mu nie na tym by jej dokuczyć, a na tym by ją rozzłościć. Udało mu się. Chcąc sprawdzić jej prawdziwą siłę wkurzył ją. Jednak skoro poruszany był temat walk i zachowania podczas nich powinna być wspomniana jeszcze jedna ważna zasada - nie lekceważ przeciwnika. Wstała. Śmiertelnie wkurzona. Jednak to nie była "ona". Demon, który w niej drzemie się uwolnił. Żądny krwi tego co śmiał drwić z jej matki i śmiać się z jej siły.
-Jeżeli uważasz, że niepotrzebnie cię ostrzegałam przed wkurzaniem mnie teraz tego pożałujesz.-mówiła.
Na twarzach wszystkich malował się strach, gdy odsłoniła się jej twarz. Blada jak ściana z czarnymi wzorami przypominającymi siatkę. Wzory otaczały również jej szyję. Skóra w kolorze śniegu również nimi pokryta. Włosy stały się białe i drastycznie się wydłużyły, chyba o dwa metry. Przysłaniająca czoło grzywka znikła a w jej miejsce wkroczył krwawy znak pentagramu. Jej ubranie stanowiły podarte białe szaty. Był to długi biały płaszcz, który w większości był podarty. Nie miała butów, co odsłaniało pazury o długości 10 cm na oko w kolorze czerwieni. U jej dłoni również były pazury z tym, że o trzy razy dłuższe. Usta w kolorze czerwieni, z których kąciku płynąć zaczęła krew. Wydawało się również, że stała się dosyć przezroczysta. Z jej pleców wyrosły piękne białe skrzydła - jedyny element nie budzący strachu. Jednak przerażenie budziły oczy, w których dostrzec można było jaskrawą zieleń, żółć i pomarańcz. To już nie były żarty. Obito obudził Döji- demona w postaci upiornego anioła. Nie był on jednak świadom, że dziedzictwo rozwinie się do tego stopnia. Przerażony zaczął żałować tego co zrobił. Wiedział, że demon nie "zaśnie" dopóty żyje przyczyna jego złości. No chyba, że Naruto go powstrzyma, o czym Obito jednak nie wiedział.
-Zabiję winnego.- powiedziała Nasane w postaci demona. Jednak głos też się zmienił. Stał się bardzo wysoki - wręcz piskliwy.
Döji był najsilniejszym demonem jaki kiedykolwiek istniał. Słynął z tego iż był szybszy niż cokolwiek innego. Wracając. Demon rzucił się na Obito. Mężczyzna oberwał w brzuch, w którym omal nie zrobiła się dziura. Jednak cios Döji to w żadnym wypadku łaskotki. Omal nie rozerwał Obito mięśni, co i tak było cudem. W końcu Döji nie ujawnił się od wieków, ale o tym później. Nagle dziać się zaczęło coś dziwnego. Włosy z bieli wróciły do czerni. Pazury zniknęły, tak samo jak skrzydła. Usta stały się blade w przeciwieństwie do ciała, które odzyskiwało normalny kolor. Jedynie długość włosów się nie zmieniła. Wróciła grzywka tym samym zniknął pentagram. Oczy odzyskały swój mroczny kolor. Demon zasnął, a Nasane "wróciła" do swego ciała.
-Nie ciesz się za wcześnie, Obito. Jeszcze raz obrazisz moją matkę albo wyśmiejesz moją siłę - to bez wahania cię zabiję.-syknęła.
Dopiero po chwili dotarły do nich te słowa. Paraliż ze strachu ustąpił, gdy ujrzeli jak ciało Nasane opada na ziemię. Po chwili odczekania i upewnienia się, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane Itachi w towarzystwie reszty Akatsuki wbiegli na arenę. Konan podbiegła do Nasane i sprawdziła czy wszystko w porządku. Następnie wraz z Itachim podniosła ją i zaniosła do jej pokoju. W woli wyjaśnienia wytłumaczę co się stało. Przemienione w demona ciała wywołuje ogromny ból właścicielowi i jako, że była to pierwsza prawdziwa przemiana Nasane udało się jej opanować demona.
/4 dni później.../
Ociężale rozchyliła powieki. Wszystko ją bolało, więc z trudem podtrzymała się by usiąść. Chwilę zastanawiała się co się stało jednak gdy poczuła ból w plecach silniejszy niż gdziekolwiek indziej zrozumiała. Przemiana ją tyle kosztowała. Powoli rozejrzała się po pokoju. Znajdowała się zupełnie gdzieś indziej. W pokoju była sama. Było jedno łóżko, kanapa w rogu obok niej szafa i drzwi. Było jedno okno pod którym była biblioteczka, na której było pełno książek. Obok łóżka była szafka nocna, na której znajdowała się wiadomość. Z trudem podniosła rękę by ją zabrać. Powoli zaczęła czytać.
-Mam dla ciebie kilka informacji. Po pierwsze - jesteśmy w kryjówce na granicy Kraju Wiatru i Ognia. Po drugie - mieszkasz sama jak i pracujesz, ale o tym później powiem ci więcej. Po trzecie - jak możesz (czyt. musisz) przyjdź do mojego gabinetu (znajduje się na lewo od twojego pokoju). Nie zdziw się jak niektórzy będą się ciebie bać. Po tym co się stało większość z nas woli mieć do ciebie dystans. Pain.-przeczytała.
Westchnęła. Akatsuki się jej boi. Wystarczyło do tego jedna transformacja w demona. Bała się sama siebie. Kim była? Czy jest szansa, że najgorsze było za nią? Natychmiast zaprzestała myśli o tym i zajęła się najważniejszym - dotarciem do gabinetu. Ostrożnie wstała, jednak pierwsze co się po tym stało to głośny upadek. Zaklęła pod nosem i chwiejąc się wstała. Jako, iż łóżko znajdowało się obok ściany Nasane natychmiast podpierając się o nią szła z trudem stawiając kroki. Otworzyła drzwi i zamykając je rozejrzała się na lewo w poszukiwaniu gabinetu. Korytarz był podobny do tego w Kraju Wody. Światło słoneczne wdzierało się przez okna do pomieszczenia. Nasane zwróciłaby na to uwagę, gdyby nie fakt, że gabinet był o jakieś około 20 metrów od niej.
-Kiedyś mu zajebię. Co za pojeb. Gdyby chociaż dał mi możliwość wezwania kogoś... Ale po co! Lepiej będzie jak będę zapierdalać o własnych siłach.-wyszeptała wkurzonym tonem.
Opierając się o ścianę szła wzdłuż korytarza powtarzając pod nosem jedynie rozmaite obelgi na temat przywódcy. W końcu doczołgała się do drzwi. Usłyszała tam głosy. Nie dwa, czy trzy, ale całego Akatsuki! Wyklinała pod nosem wszystkie bóstwa jakie znała, że musiała się obudzić akurat podczas zebrania Akatsuki. Szansa, że powitają ją z minami: "Witaj! Tęskniliśmy!" nie istnieje. Wzięła oddech i powoli otworzyła drzwi. Najwyżej ją zatłuką na miejscu. Postarała się stanąć o własnych siłach i wejść do pokoju, ale nie udało jej się. Będąc w gabinecie omal nie straciłaby równowagi, gdyby nie pomoc Itachiego, który pozwolił jej oprzeć się o jego plecy.
-No to widzę, że wróciłaś do żywych. Wyspałaś się? W końcu spałaś dobre cztery dni.-odparł obojętnym tonem Pain.
-Mogłabym spać i jedną godzinę aby tylko nic mnie nie bolało. Miną dobre kolejne cztery dni dopóki nie odzyskam czucia w ciele.-wyszeptała ledwo słyszalnym tonem.
-Jako, iż nie było ciebie przez dość długo opowiem ci co mniej więcej się działo. Kryjówka została przeniesiona z powodu zbyt wielkich szkód na arenie walk, które ostatecznie odbiły się na całym budynku. Zakazałem pojedynków między sobą, aby nikt nie ucierpiał jak ty. Od dziś jako jedyna z organizacji działasz sama. Deidara będzie współpracował z Sasorim. Dla twojej wiadomości, gdy tylko zakończysz odpoczynek otrzymujesz misję.-powiedział Pain.
-Jaką?
-Pojmanie Dziewięcioogianstego.
Spuściła głowę. Co mu powiedzieć? Że Naruto jest jedynym, który może kontrolować jej przemiany i jej dziedzictwo? Że jest jedynym, który może ją pokonać? Czy może, że jest kimś kogo ona kocha i nie pozwoli mu umrzeć? Oczywiście wyrażenie: "..jest kimś kogo ona kocha..." należy rozumieć jako przyjacielską i niewinną relację.
-Zrozumiałam.
-Dobrze. W takim razie niech wszyscy się rozproszą. Itachi zostań pod drzwiami. Odprowadzisz ją.-rozkazał lider.
Itachi pomógł Nasane usiąść i wyszedł wraz z resztą. Dziewczyna od początku rozmowy spuściła głowę i miała obojętny wyraz twarzy. Wyraz twarzy nie odzwierciedlał jej uczuć. W środku niej toczyła się walka. Bała się teraz nie tylko siebie, ale i obawiała się o bezpieczeństwo Naruto.
-Posłuchaj. Do misji pojmania Kyuubiego nadajesz się tylko ty, ale ze względu na twój stan i poziom opanowania demona jestem zmuszony do poddania cię treningu. Masz choćby nie wiem co opanować Döji.-powiedział Pain.
-Döji?-zdziwiła się Nasane.
-To imię twojego demona. Itachi i ja rozmawialiśmy na ten temat. Czytał o rodzajach demonów. Na nasze nieszczęście Döji jest najsilniejszy z wszystkich. Jednak znam sposób byś go opanowała. Najpierw udasz się do szamanki, której osobowość znamy. Jest to jedna z pielęgniarek klanu Uchiha. Z tego co Itachi mówił ma na imię Kostanu i jest twoją ciotką.
-No tak. Ale zdajesz sobie sprawę, że mieszka ona w środku Konohy, która została po moim ostatnim ataku i wizycie umocniona?
-A czy to robi ci problem? Z całego Akatsuki dajesz sobie najlepiej radę ze skradaniem. Wracając do planu. Po wizycie u szamanki i przedstawieniu twojego problemu udasz się do Smoczej Groty, gdzie poddana zostaniesz specjalnemu treningowi. Podczas treningu otrzymasz słowa zagadki, którą w trakcie masz rozwikłać. Udasz się w miejsce będące jej rozwiązaniem. Tam masz znaleźć zwój, który po przeczytaniu ułatwi ci kontrolę demona jak i twojej furii. Zrozumiano?-oznajmił.
-Tak!-przytaknęła.-Mam pytanie. Gdzie są te książki o Döji? Poczytam o nim.
-Są w twoim pokoju.
Nasane kiwnęła głową i skinęła nią na drzwi sygnalizując, że chce wyjść. Z początku Pain nie rozumiał, ale po chwili zawołał Itachiego. Uchiha wszedł i wziął Nasane na ręce. Powoli i ostrożnie wyszedł z gabinetu i zaniósł ją do jej pokoju. Położył ją na łóżku i podał jedną z książek.
-Słyszałem waszą rozmowę. Nasane, słuchaj. Ten demon to nie przelewki. Jeżeli go nie opanujesz ...
-... to opanuje mnie nienawiść. Tak, wiem.-powiedziała.
-... to zniszczysz cały świat.-poprawił ją Itachi, co wywołało szok u dziewczyny.-Przeczytaj jego historię.
Dziewczyna szybko otworzyła książkę na stronie która była zaznaczona zakładką. Szybko znalazła imię demona i zaczęła o nim czytać na głos.
-"Jego historia sięga miliony lat wstecz przed powstaniem świata. Na początku był jednym z grupy aniołów, którzy walczyli z demonami. Wszystko zmieniło się po osiągnięciu przez niego tytułu kapitana owej grupy. Jako lider aniołów ruszył na niebezpieczną misję infiltracyjną. Miała ona na celu zabicie głównodowodzącego demonów - Akitę. Przy zabójczej prędkości dowódcy aniołów sięgającej nawet dwustu kroków na milisekundę. Z początku miał on długie białe włosy przez co mylony był z osobnikami płci damskiej, jednak był mężczyzną. Jego skóra była w śniadym odcieniu, a oczy były jasnoszare. Podczas misji miał jak najszybciej dotrzeć do głównej bazy, znaleźć plany pierwszej broni białej i zabić demona głównodowodzącego. Wyruszył o świcie i dotarł kilka minut później, co nie było dla niego wyczynem. Przeszedł nad murem i w mgnieniu oka był obok planów. Zaczął szukać odpowiednich. Jednak został zaskoczony. Zaatakowali go oddziały składające się ze stu demonów każdy, jednakże rozprawił się z nimi tak szybko jak się pojawili. Jednak misja się nie udała. Dowiedzieli się o nim, a on zmuszony był uciekać. Ucieczka niestety mu nie wyszła. Złapano go i zamknięto w celi wykonanej z kamienia sorematojskiego mającego właściwości zatrzymujące przepływy mocy. Gdy był na tyle słaby, że nie miał sił nawet się ruszyć (co zajęło demonom blisko 1 324 945 lat) za pomocą różnych technik kontrolujących przepływ krwi przelano do niego krew jednego z demonów. Po okołu stu latach pół martwy były dowódca aniołów wrócił do żywych. Niestety, jako demon. Jego dobra strona i intencje zanikły a on sam zaczął polować na wszystko co się rusza. Był najsilniejszym ze wszystkich demonów i aniołów i żył również podczas powstania nowego świata - świata ludzi. Zabił miliony osób aż natknął się na jednego z przedstawicieli klanu Otsutsuki. Dziś znanego jako ojciec wszystkich ninja - Mędrca Sześciu Ścieżek. Demon był dla niego najsilniejszym przeciwnikiem z jakim się kiedykolwiek zmierzył. Mędrzec podczas walki otarł się o śmierć i musiał posunąć się do techniki pieczętującej. Niezwykle silnej, ale i niebezpiecznej. Demon znikł, lecz nie zginął, a jego chakra i duch przedostały się na wnuka Mędrca, który nie dał rady go opanować. Nie dość, że go nie opanował to w dodatku stworzył zakazaną moc opierającą się na demonach. Po dziś dzień duch i chakra różnych demonów naradzają się w coraz to innych ludziach. Moc ta, a właściwie brzemię nazywa się Kinshi no Kajitsu - Zakazany Owoc. Po śmierci wnuka Mędrca pojawiła się przepowiednia - Gdy narodzi się dziedzic mocy Döji świat czeka zagłada. Spowodowane to będzie siłą demona. Jego nienawiść do ludzi przerodzi się w ostateczną technikę zagłady, która raz na zawsze zniszczy ziemię. Strach trwa do teraz. ARTYKUŁ NA PODSTAWIE LISTU ..." -zaprzestała czytania.-... To mnie nie interesuje.
-I jak wrażenia?-spytał zmartwiony Itachi.
-Dam radę go opanować?-spytała.
-Najłatwiej by było gdybyśmy ciebie zabili.-powiedział, ale zaprzestał po ujrzeniu jej smutnej miny.- Ale dasz radę.
-Oby.-westchnęła.
-Zwój podobno został stworzony przez Mędrca i jest jednorazowego użytku..
-Że jak?! Teraz mi to mówisz?! Przecież, jeśli ja tą gównianą drogę do tego zwoju bym przeszła to na końcu tego jebanego skrawka papieru nie będzie?!-krzyknęła wkurzona.
-Nikt nie dał rady tego zrobić. Możesz dać radę.-powiedział i gdy się uspokoiła nachylił się i szepnął jej do ucha.- Nie zapominaj, że twój ukochany ci pomoże.
-Co?!-krzyknęła i odsunęła się od Itachiego zarumieniona.
-No Naruto!-szepnął.
-Ja.. ja ... ja go wcale nie kocham!-oznajmiła czerwona jak burak.
-To dlaczego masz twarz w purpurze?-odparł cwaniacko Itachi.
-A idź do diabła!
-Poddaję się.- wykrzyknął.
Zamarli. Wszyscy patrzyli oszołomieni, jak to dziewczyna, która zaatakowała praktycznie wszystkim co ma, a nie oberwała ani razu z taką siła jaką ona walczyła wygrywa ten pojedynek. Wydawać by się mogło, że Nasane nie jest szczęśliwa ze zwycięstwa a raczej wściekła. W sumie - to prawda. Od Uchihy aż kipiała złość. Wściekła zaczęła iść w kierunku Obito. Gdy była dość blisko złapała go za kołnierz i skierowała jego wzrok na siebie.
-Idiota! Czy ty od początku traktowałeś walkę ze mną na poważnie?!
Reakcja dziewczyny była niespodziewana. Nikt nie pomyślałby, że osoba, której zależy na zwycięstwie w reakcji na nie byłaby wściekła. Mimo tego Obito nie był zdziwiony. W porównaniu do reszty Akatsuki, której szczęki opadły Obito był oazą spokoju.
-Przecież wygrałaś. Czego jeszcze chcesz?
-Walki na poważnie. Na polu bitwy nie możesz się poddać, musisz walczyć. Poddanie się jest tchórzostwem. Nienawidzę tchórzy!- wysyczała przez zęby.
-Ty też jesteś tchórzem. Tylko, że w innym przypadku.-powiedział po czym Nasane go puściła by dalej słuchać. -Tchórz ucieka od obowiązków. Ucieka przed swoim przeznaczeniem. Czy nie jesteś tchórzem uciekając przed swoim życiem w Konosze?
Dziewczyna drgnęła. Nie wiedziała do czego zmierza, ale pewna była tego, że poruszy on temat jej matki. Temat, który był w jej głowie oznakowany "Cierpienie". Nienawidziła o nim mówić i go wspominać.
-Do czego zmierzasz?
-Czy nie jesteś tchórzem uciekając od przeszłości, w której twa brudna matka oddała życie abyś już nigdy nie cierpiała i broniła Wioski Liścia? Uciekłaś stamtąd, bo się nudziłaś czy chciałaś zapomnieć o krzywdach? Moim zdaniem - to drugie.
Temat ten wywoływał u dziewczyny większe męki niż wszystkie inne. Dziewczynie pierwszy raz od wielu dni zaczęły lecieć łzy. Ich gorzki smak i wydobywający się z jej ust szloch sprawiały, że czuła wstyd. Znów rozkleja się przed całym Akatsuki. Znów pokazuje swoją wrażliwą stronę. Wystarczyła chwila by Nasane po raz kolejny straciła kontrolę. Chciała uderzyć Obito lecz on bez trudu zablokował jej cios. Dziewczyna bez sił opadła na kolana.
-Mimo zwycięstwa płaszczysz się z płaczem przede mną. Nie ważne jakbyś chciała, nigdy nie dorośniesz do pięt swemu ojcu. Twa siła nie da rady go nawet połaskotać.-powiedział Obito i pokręcił głową.-Wygląda na to, że mimo mej "porażki" zdaje się, że wygrałem. Jesteś słaba. I zawsze będziesz.
Gorzki smak, którym się dławiła ustał. Wiedziała, że zależy mu nie na tym by jej dokuczyć, a na tym by ją rozzłościć. Udało mu się. Chcąc sprawdzić jej prawdziwą siłę wkurzył ją. Jednak skoro poruszany był temat walk i zachowania podczas nich powinna być wspomniana jeszcze jedna ważna zasada - nie lekceważ przeciwnika. Wstała. Śmiertelnie wkurzona. Jednak to nie była "ona". Demon, który w niej drzemie się uwolnił. Żądny krwi tego co śmiał drwić z jej matki i śmiać się z jej siły.
-Jeżeli uważasz, że niepotrzebnie cię ostrzegałam przed wkurzaniem mnie teraz tego pożałujesz.-mówiła.
Na twarzach wszystkich malował się strach, gdy odsłoniła się jej twarz. Blada jak ściana z czarnymi wzorami przypominającymi siatkę. Wzory otaczały również jej szyję. Skóra w kolorze śniegu również nimi pokryta. Włosy stały się białe i drastycznie się wydłużyły, chyba o dwa metry. Przysłaniająca czoło grzywka znikła a w jej miejsce wkroczył krwawy znak pentagramu. Jej ubranie stanowiły podarte białe szaty. Był to długi biały płaszcz, który w większości był podarty. Nie miała butów, co odsłaniało pazury o długości 10 cm na oko w kolorze czerwieni. U jej dłoni również były pazury z tym, że o trzy razy dłuższe. Usta w kolorze czerwieni, z których kąciku płynąć zaczęła krew. Wydawało się również, że stała się dosyć przezroczysta. Z jej pleców wyrosły piękne białe skrzydła - jedyny element nie budzący strachu. Jednak przerażenie budziły oczy, w których dostrzec można było jaskrawą zieleń, żółć i pomarańcz. To już nie były żarty. Obito obudził Döji- demona w postaci upiornego anioła. Nie był on jednak świadom, że dziedzictwo rozwinie się do tego stopnia. Przerażony zaczął żałować tego co zrobił. Wiedział, że demon nie "zaśnie" dopóty żyje przyczyna jego złości. No chyba, że Naruto go powstrzyma, o czym Obito jednak nie wiedział.
-Zabiję winnego.- powiedziała Nasane w postaci demona. Jednak głos też się zmienił. Stał się bardzo wysoki - wręcz piskliwy.
Döji był najsilniejszym demonem jaki kiedykolwiek istniał. Słynął z tego iż był szybszy niż cokolwiek innego. Wracając. Demon rzucił się na Obito. Mężczyzna oberwał w brzuch, w którym omal nie zrobiła się dziura. Jednak cios Döji to w żadnym wypadku łaskotki. Omal nie rozerwał Obito mięśni, co i tak było cudem. W końcu Döji nie ujawnił się od wieków, ale o tym później. Nagle dziać się zaczęło coś dziwnego. Włosy z bieli wróciły do czerni. Pazury zniknęły, tak samo jak skrzydła. Usta stały się blade w przeciwieństwie do ciała, które odzyskiwało normalny kolor. Jedynie długość włosów się nie zmieniła. Wróciła grzywka tym samym zniknął pentagram. Oczy odzyskały swój mroczny kolor. Demon zasnął, a Nasane "wróciła" do swego ciała.
-Nie ciesz się za wcześnie, Obito. Jeszcze raz obrazisz moją matkę albo wyśmiejesz moją siłę - to bez wahania cię zabiję.-syknęła.
Dopiero po chwili dotarły do nich te słowa. Paraliż ze strachu ustąpił, gdy ujrzeli jak ciało Nasane opada na ziemię. Po chwili odczekania i upewnienia się, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane Itachi w towarzystwie reszty Akatsuki wbiegli na arenę. Konan podbiegła do Nasane i sprawdziła czy wszystko w porządku. Następnie wraz z Itachim podniosła ją i zaniosła do jej pokoju. W woli wyjaśnienia wytłumaczę co się stało. Przemienione w demona ciała wywołuje ogromny ból właścicielowi i jako, że była to pierwsza prawdziwa przemiana Nasane udało się jej opanować demona.
/4 dni później.../
Ociężale rozchyliła powieki. Wszystko ją bolało, więc z trudem podtrzymała się by usiąść. Chwilę zastanawiała się co się stało jednak gdy poczuła ból w plecach silniejszy niż gdziekolwiek indziej zrozumiała. Przemiana ją tyle kosztowała. Powoli rozejrzała się po pokoju. Znajdowała się zupełnie gdzieś indziej. W pokoju była sama. Było jedno łóżko, kanapa w rogu obok niej szafa i drzwi. Było jedno okno pod którym była biblioteczka, na której było pełno książek. Obok łóżka była szafka nocna, na której znajdowała się wiadomość. Z trudem podniosła rękę by ją zabrać. Powoli zaczęła czytać.
-Mam dla ciebie kilka informacji. Po pierwsze - jesteśmy w kryjówce na granicy Kraju Wiatru i Ognia. Po drugie - mieszkasz sama jak i pracujesz, ale o tym później powiem ci więcej. Po trzecie - jak możesz (czyt. musisz) przyjdź do mojego gabinetu (znajduje się na lewo od twojego pokoju). Nie zdziw się jak niektórzy będą się ciebie bać. Po tym co się stało większość z nas woli mieć do ciebie dystans. Pain.-przeczytała.
Westchnęła. Akatsuki się jej boi. Wystarczyło do tego jedna transformacja w demona. Bała się sama siebie. Kim była? Czy jest szansa, że najgorsze było za nią? Natychmiast zaprzestała myśli o tym i zajęła się najważniejszym - dotarciem do gabinetu. Ostrożnie wstała, jednak pierwsze co się po tym stało to głośny upadek. Zaklęła pod nosem i chwiejąc się wstała. Jako, iż łóżko znajdowało się obok ściany Nasane natychmiast podpierając się o nią szła z trudem stawiając kroki. Otworzyła drzwi i zamykając je rozejrzała się na lewo w poszukiwaniu gabinetu. Korytarz był podobny do tego w Kraju Wody. Światło słoneczne wdzierało się przez okna do pomieszczenia. Nasane zwróciłaby na to uwagę, gdyby nie fakt, że gabinet był o jakieś około 20 metrów od niej.
-Kiedyś mu zajebię. Co za pojeb. Gdyby chociaż dał mi możliwość wezwania kogoś... Ale po co! Lepiej będzie jak będę zapierdalać o własnych siłach.-wyszeptała wkurzonym tonem.
Opierając się o ścianę szła wzdłuż korytarza powtarzając pod nosem jedynie rozmaite obelgi na temat przywódcy. W końcu doczołgała się do drzwi. Usłyszała tam głosy. Nie dwa, czy trzy, ale całego Akatsuki! Wyklinała pod nosem wszystkie bóstwa jakie znała, że musiała się obudzić akurat podczas zebrania Akatsuki. Szansa, że powitają ją z minami: "Witaj! Tęskniliśmy!" nie istnieje. Wzięła oddech i powoli otworzyła drzwi. Najwyżej ją zatłuką na miejscu. Postarała się stanąć o własnych siłach i wejść do pokoju, ale nie udało jej się. Będąc w gabinecie omal nie straciłaby równowagi, gdyby nie pomoc Itachiego, który pozwolił jej oprzeć się o jego plecy.
-No to widzę, że wróciłaś do żywych. Wyspałaś się? W końcu spałaś dobre cztery dni.-odparł obojętnym tonem Pain.
-Mogłabym spać i jedną godzinę aby tylko nic mnie nie bolało. Miną dobre kolejne cztery dni dopóki nie odzyskam czucia w ciele.-wyszeptała ledwo słyszalnym tonem.
-Jako, iż nie było ciebie przez dość długo opowiem ci co mniej więcej się działo. Kryjówka została przeniesiona z powodu zbyt wielkich szkód na arenie walk, które ostatecznie odbiły się na całym budynku. Zakazałem pojedynków między sobą, aby nikt nie ucierpiał jak ty. Od dziś jako jedyna z organizacji działasz sama. Deidara będzie współpracował z Sasorim. Dla twojej wiadomości, gdy tylko zakończysz odpoczynek otrzymujesz misję.-powiedział Pain.
-Jaką?
-Pojmanie Dziewięcioogianstego.
Spuściła głowę. Co mu powiedzieć? Że Naruto jest jedynym, który może kontrolować jej przemiany i jej dziedzictwo? Że jest jedynym, który może ją pokonać? Czy może, że jest kimś kogo ona kocha i nie pozwoli mu umrzeć? Oczywiście wyrażenie: "..jest kimś kogo ona kocha..." należy rozumieć jako przyjacielską i niewinną relację.
-Zrozumiałam.
-Dobrze. W takim razie niech wszyscy się rozproszą. Itachi zostań pod drzwiami. Odprowadzisz ją.-rozkazał lider.
Itachi pomógł Nasane usiąść i wyszedł wraz z resztą. Dziewczyna od początku rozmowy spuściła głowę i miała obojętny wyraz twarzy. Wyraz twarzy nie odzwierciedlał jej uczuć. W środku niej toczyła się walka. Bała się teraz nie tylko siebie, ale i obawiała się o bezpieczeństwo Naruto.
-Posłuchaj. Do misji pojmania Kyuubiego nadajesz się tylko ty, ale ze względu na twój stan i poziom opanowania demona jestem zmuszony do poddania cię treningu. Masz choćby nie wiem co opanować Döji.-powiedział Pain.
-Döji?-zdziwiła się Nasane.
-To imię twojego demona. Itachi i ja rozmawialiśmy na ten temat. Czytał o rodzajach demonów. Na nasze nieszczęście Döji jest najsilniejszy z wszystkich. Jednak znam sposób byś go opanowała. Najpierw udasz się do szamanki, której osobowość znamy. Jest to jedna z pielęgniarek klanu Uchiha. Z tego co Itachi mówił ma na imię Kostanu i jest twoją ciotką.
-No tak. Ale zdajesz sobie sprawę, że mieszka ona w środku Konohy, która została po moim ostatnim ataku i wizycie umocniona?
-A czy to robi ci problem? Z całego Akatsuki dajesz sobie najlepiej radę ze skradaniem. Wracając do planu. Po wizycie u szamanki i przedstawieniu twojego problemu udasz się do Smoczej Groty, gdzie poddana zostaniesz specjalnemu treningowi. Podczas treningu otrzymasz słowa zagadki, którą w trakcie masz rozwikłać. Udasz się w miejsce będące jej rozwiązaniem. Tam masz znaleźć zwój, który po przeczytaniu ułatwi ci kontrolę demona jak i twojej furii. Zrozumiano?-oznajmił.
-Tak!-przytaknęła.-Mam pytanie. Gdzie są te książki o Döji? Poczytam o nim.
-Są w twoim pokoju.
Nasane kiwnęła głową i skinęła nią na drzwi sygnalizując, że chce wyjść. Z początku Pain nie rozumiał, ale po chwili zawołał Itachiego. Uchiha wszedł i wziął Nasane na ręce. Powoli i ostrożnie wyszedł z gabinetu i zaniósł ją do jej pokoju. Położył ją na łóżku i podał jedną z książek.
-Słyszałem waszą rozmowę. Nasane, słuchaj. Ten demon to nie przelewki. Jeżeli go nie opanujesz ...
-... to opanuje mnie nienawiść. Tak, wiem.-powiedziała.
-... to zniszczysz cały świat.-poprawił ją Itachi, co wywołało szok u dziewczyny.-Przeczytaj jego historię.
Dziewczyna szybko otworzyła książkę na stronie która była zaznaczona zakładką. Szybko znalazła imię demona i zaczęła o nim czytać na głos.
-"Jego historia sięga miliony lat wstecz przed powstaniem świata. Na początku był jednym z grupy aniołów, którzy walczyli z demonami. Wszystko zmieniło się po osiągnięciu przez niego tytułu kapitana owej grupy. Jako lider aniołów ruszył na niebezpieczną misję infiltracyjną. Miała ona na celu zabicie głównodowodzącego demonów - Akitę. Przy zabójczej prędkości dowódcy aniołów sięgającej nawet dwustu kroków na milisekundę. Z początku miał on długie białe włosy przez co mylony był z osobnikami płci damskiej, jednak był mężczyzną. Jego skóra była w śniadym odcieniu, a oczy były jasnoszare. Podczas misji miał jak najszybciej dotrzeć do głównej bazy, znaleźć plany pierwszej broni białej i zabić demona głównodowodzącego. Wyruszył o świcie i dotarł kilka minut później, co nie było dla niego wyczynem. Przeszedł nad murem i w mgnieniu oka był obok planów. Zaczął szukać odpowiednich. Jednak został zaskoczony. Zaatakowali go oddziały składające się ze stu demonów każdy, jednakże rozprawił się z nimi tak szybko jak się pojawili. Jednak misja się nie udała. Dowiedzieli się o nim, a on zmuszony był uciekać. Ucieczka niestety mu nie wyszła. Złapano go i zamknięto w celi wykonanej z kamienia sorematojskiego mającego właściwości zatrzymujące przepływy mocy. Gdy był na tyle słaby, że nie miał sił nawet się ruszyć (co zajęło demonom blisko 1 324 945 lat) za pomocą różnych technik kontrolujących przepływ krwi przelano do niego krew jednego z demonów. Po okołu stu latach pół martwy były dowódca aniołów wrócił do żywych. Niestety, jako demon. Jego dobra strona i intencje zanikły a on sam zaczął polować na wszystko co się rusza. Był najsilniejszym ze wszystkich demonów i aniołów i żył również podczas powstania nowego świata - świata ludzi. Zabił miliony osób aż natknął się na jednego z przedstawicieli klanu Otsutsuki. Dziś znanego jako ojciec wszystkich ninja - Mędrca Sześciu Ścieżek. Demon był dla niego najsilniejszym przeciwnikiem z jakim się kiedykolwiek zmierzył. Mędrzec podczas walki otarł się o śmierć i musiał posunąć się do techniki pieczętującej. Niezwykle silnej, ale i niebezpiecznej. Demon znikł, lecz nie zginął, a jego chakra i duch przedostały się na wnuka Mędrca, który nie dał rady go opanować. Nie dość, że go nie opanował to w dodatku stworzył zakazaną moc opierającą się na demonach. Po dziś dzień duch i chakra różnych demonów naradzają się w coraz to innych ludziach. Moc ta, a właściwie brzemię nazywa się Kinshi no Kajitsu - Zakazany Owoc. Po śmierci wnuka Mędrca pojawiła się przepowiednia - Gdy narodzi się dziedzic mocy Döji świat czeka zagłada. Spowodowane to będzie siłą demona. Jego nienawiść do ludzi przerodzi się w ostateczną technikę zagłady, która raz na zawsze zniszczy ziemię. Strach trwa do teraz. ARTYKUŁ NA PODSTAWIE LISTU ..." -zaprzestała czytania.-... To mnie nie interesuje.
-I jak wrażenia?-spytał zmartwiony Itachi.
-Dam radę go opanować?-spytała.
-Najłatwiej by było gdybyśmy ciebie zabili.-powiedział, ale zaprzestał po ujrzeniu jej smutnej miny.- Ale dasz radę.
-Oby.-westchnęła.
-Zwój podobno został stworzony przez Mędrca i jest jednorazowego użytku..
-Że jak?! Teraz mi to mówisz?! Przecież, jeśli ja tą gównianą drogę do tego zwoju bym przeszła to na końcu tego jebanego skrawka papieru nie będzie?!-krzyknęła wkurzona.
-Nikt nie dał rady tego zrobić. Możesz dać radę.-powiedział i gdy się uspokoiła nachylił się i szepnął jej do ucha.- Nie zapominaj, że twój ukochany ci pomoże.
-Co?!-krzyknęła i odsunęła się od Itachiego zarumieniona.
-No Naruto!-szepnął.
-Ja.. ja ... ja go wcale nie kocham!-oznajmiła czerwona jak burak.
-To dlaczego masz twarz w purpurze?-odparł cwaniacko Itachi.
-A idź do diabła!
~*~
Dobra, wiem! Długo mnie nie było. Powinnam dostać jakieś porządne baty, bla, bla, bla.
Przepraszam! Bardzo przepraszam, że nie było mnie ponad miesiąc! Obiecuję, że zaraz po tym jak opublikuję ten rozdział zabieram się za LBA (Tak, spokojnie pamiętam o tej nominacji i już teraz dziękuję xD) a po tym rozpoczynam kolejny rozdział! Tylko, że najpierw muszę wymyślić tytuł... ale to szczegół! No i w sumie pomyśleć o czym to ma być... Hmmm... Dobra, nie ważne! Obiecuję z ręką na sercu, że nigdy więcej (ale czasem się zdarzy, lecz w BAAAARDZO wyjątkowej sytuacji!) tak długich przerw nie będzie, a najdłuższa możliwa będzie dwutygodniowa.
Komentarze
Prześlij komentarz