17. Czas wyruszyć w podróż!
Dziewczyna wstała dziś wyjątkowo wcześnie. Chciała pożegnać się z niektórymi. W końcu to dziś opuszcza mury organizacji na dobre pół roku. Nie chciała tego robić, ale wiedziała, że innej opcji nie ma. Wyszła na korytarz i skierowała się do jadalni. Ostatni raz chciała zjeść śniadanie i wyruszyć. W korytarzu panował półmrok, gdyż było wcześnie rano około czwartej. Do jadalni doszła powolnym krokiem, który przyspieszyła widząc, że nikogo nie ma w środku. Była trochę smutna, bo chciała się pożegnać. Członkowie Akatsuki byli dla niej jak rodzina przez te kilka miesięcy, które spędziła ona w ich organizacji. Zajrzała do lodówki. W środku były resztki ramen, sushi, smażone ryby i sałatka. Wyciągnęła ramen i zasiadła do stołu. Nie fatygowała się by podgrzać danie, tylko od razu zjadła je na zimno. Po skończonym posiłku odłożyła naczynie do zlewu i miała zamiar wyjść, ale zauważyła kartkę z napisem "WAŻNE INFORMACJE". Wyjęła z pobliskiej szuflady mazak i napisała wiadomość o treści : "Wyruszyłam na trening". Pain mówił jej aby poinformowała go przed wyruszeniem, ale uznała, że lepiej go nie budzić. Niewyspany Pain to zły Pain. Ostrożnie odłożyła go na szafkę i chciała wyjść, lecz wpadła na pomysł, że nie warto budzić reszty, więc otworzyła okno i wyskoczyła. Okolica była jeszcze uśpiona. Nikogo na ulicach nie było. Z tego co Nasane wiedziała, kryjówka Akatsuki znajdowała się w małej wiosce w środku lasu. Wioska mała nie była. Była dość duża, ale dziewczynie nie sprawiło problemów wyjście z niej i szybko znalazła się wśród drzew. Nie rozglądała się, gdy z niej wybiegała, ale zauważyła jedną ważną rzecz. Budynki były stare, sklepów było mało. Oznaczało to, że wioska mimo iż jest duża jest w większej części niezamieszkana. Nie zwlekała. Natychmiast ruszyła w drogę. Podróżowała na pieszo, ponieważ nie wypoczęła na tyle by przyzywać ptaki. Ogólnie nie była w stanie walczyć tak jak zaledwie kilka tygodni temu. Z tego co wynikło z badań jakie przeprowadziła odzyskanie sił zajmie jej dobre od dwóch do trzech tygodni. Całe szczęście mogła biec na tyle szybko by w przeciągu sześciu godzin być pod murami Konohy. Przedzierała się przez krzaki, które były jeszcze mokre od porannej rosy. Nagle wybiegła na polanę. Tego się nie spodziewała. Jej plan dotarcia do Konohy polegał na przedzieraniu w krzakach by nie rzucać się w oczy. Polana całkowicie pokrzyżowała jej plany, gdyż dosłownie przecięła linię lasów i rozciągała się na kilka kilometrów kwadratowych. Przejście wśród lasów zajęłoby za dużo czasu, więc dziewczyna ruszyła przed siebie. W szybkim tempie pokonywała kolejne kępy traw. Kilkanaście minut zajęło jej przedarcie przez polanę, aż w końcu mogła ruszyć dalej przez las. Cały czas była w biegu a jej kondycja spadła przez ostatnie dni leżenia i odpoczywania, więc szybko zaczęła dyszeć. Jednak się nie poddawała i trzy godziny drogi pokonała bardzo szybko. Niestety, po tych trzech godzinach musiała przystanąć. Dysząc usiadła pod drzewem. Miała szczęście, bo nieopodal niej było małe oczko wodne. Podeszła do niego i powoli obmyła twarz, ramiona i nogi. Było spokojnie. Cichy szelest liści i chłodny wiatr koiły jej zmysły. Wdychała lekki zapach liści i trawy, co na chwilę uśpiło jej czujność. Nasane stwierdziła, że było cicho, zdecydowanie za cicho. Przysłuchiwała się jednak nic nie usłyszała podejrzanego. Wróciła do poprzedniej czynności ze zdwojoną czujnością. Nie mogła dać po sobie poznać, że wie co się święci. Była pewna, że ktoś ją obserwuje. Nasane podróżując będąc jeszcze po stronie Kraju Ognia wytrenowała u siebie zdolność skradania, infiltracji, śledzenia i innych umiejętności polegających na nie pozwoleniu na wykrycie siebie i cichym zabijaniu. Dziewczyna zmysł słuchu ma wytrenowany bardzo dobrze, co można zauważyć po tym jak zareagowała na prawdopodobne niebezpieczeństwo. Wstała i odeszła kawałek od oczka udając, że jest niczego nieświadoma. Raptem ktoś zaszedł ją od tyłu. Nieznajomy był szybki, ale nie szybszy od niej. Skoczyła i złapała się gałęzi, po której się obróciła, stanęła na niej i szybko ruszyła przed siebie. Obracając się na gałęzi zauważyła cztery postury ludzi. Wiedziała, że nie może walczyć, więc pozostała jej ucieczka. Słyszała jak za nią biegną. O dziwo dotrzymywali jej kroku. Dziewczyna zaczęła obmyślać plan jak ich przechytrzyć i zgubić co jest również ważną cechą u grup zwiadowców, do których niegdyś zaliczano Nasane. Zauważyła Konohę. Musiała jak najszybciej się odwrócić i uciec jak najdalej od wioski. Jednak trafiła na ślepy zaułek. Dosłownie, gdyż przed dziewczyną znikąd pojawiła się góra. Wskoczyła na jedno z drzew i ukryła się za gałęzią. Nagle usłyszała z daleka głos mówiący: "Za gałęzią!". Poznała go. To był Neji. Teraz wiedziała, że przed jego Byakuuganem nie ucieknie. Musiała walczyć, więc zaczęła się przygotowywać.
-Zobaczymy, czy twój Byakuugan wychwyci moją szybkość.-odparła.
Zeskoczyła z drzewa i w szybkim tempie dostała się do drużyny Gaia. Chciała zaatakować Tenten, lecz ta zrobiła w samą porę unik. Za drugim razem też. Nagle obok niej znalazł się Rock Lee, który wykopał ją wraz z Gaiem na rotację Nejiego. Dziewczyna nieźle oberwała, a to nie był koniec. Gai i Lee jeszcze raz ją zaatakowali i opadła na ziemię. Nasane należała do grupy najlepszych strategów z Konohy, więc miała plan, jak wybrnąć z tej sytuacji. Czuła wstyd i upokorzenie, że jej szybkość, z której tak słynęła została wychwycona przez Byakuugan. Nie mogła sobie na to pozwolić. Tego, co zamierzała zrobić nawet on nie wychwyci. Podszedł do niej Gai, by sprawdzić czy jeszcze żyje. Nasane czekała na ten moment. W pełni świadoma co się wokół niej dzieje w mgnieniu oka wyskoczyła przed siebie i złapała Tenten. Obróciła się do nich i ściskając szyję dziewczyny spoglądała na pozostałych. Lee tylko krzyknął imię dziewczyny, gdy po chwili usłyszeć można było jak próbuje złapać powietrze i próbuje uciec z uścisku czarnowłosej.
-Jeden krok a ją zabiję. Chyba nie zaryzykujecie jej życie by spróbować mnie złapać, prawda?-powiedziała, a widząc, że posłusznie stoją kontynuowała dalszą część planu. Obróciła twarz Tenten w swoją stronę, a po chwili odrzuciła ją do reszty drużyny. Neji chciał się na nią rzucić jednak przerwał mu krzyk Tenten. - Wiesz na czym polegają moje techniki umysłowe? Mogę ją teraz zabić w każdej chwili i nie zawaham się jeśli spróbujecie mnie gonić.
-Jesteś ranna i w dodatku w okolicach Konohy. Prędzej, czy później ktoś zacznie pościg za tobą.-powiedział Neji, gdy Tenten przestała cierpieć.
-To lepiej byście ich szybko powiadomili. Nie mam zamiaru was atakować, ale jeżeli wy to zrobicie umrze dziś nie tylko wasza koleżanka.-odparła, by po chwili dodać śmiertelnie poważnie.-Umrze również Hokage!
Tym zdaniem wywołała u nich przerażenie. Nie mogli uwierzyć w to jak łatwo może ona pozbawić Piątą życia.
-Skąd mamy wiedzieć, że mówisz prawdę?-spytał Gai.
-A wolisz się przekonać? Mi nic nie szkodzi. I tak nie jestem po waszej stronie, a odebranie życia Tsunade nie sprawi mi kłopotu.-westchnęła.-O was wiedziałam. O innych też będę. O! I jak mi nie wierzycie, że tak łatwo zabiję Tsunade to spytajcie się jej samej, czy to jest możliwe. Ostrzegam! Nikt ma mi nie przeszkadzać. Idę z wami na uczciwy układ. Ja nikogo nie zabiję i wy macie nie wchodzić mi w drogę.
Po ostatnich słowach ruszyła w drogę. Z tego co czuła nikt za nią nie szedł, więc odetchnęła z ulgą. Prawda jest taka, że tyle co zrobiła Tenten za pomocą technik umysłowych to jej limit. Nie mogła póki co zabijać innych, bo sama by na tym ucierpiała. Całe szczęście nie pytali o więcej i nie prosili o udowodnienie. Dziewczyna po chwili znalazła się pod murami wioski. Musiała dostać się do środka nie poruszając przy okazji czujności straży, która po jej poprzednich wizytach została umocniona do granic możliwości. Nasane jednak była w takich sprawach wyszkolona, więc bez problemu wymyśliła plan, który umożliwi jej przejście. Wspięła się po murze i złapała się ostatniej krawędzi. Jej umiejętność wyczuwania chakry co prawda była osłabiona, ale bariera obronna ustawiona na murze była bardzo łatwa do wyczucia. Wyjęła z etui kamyk. Nie, nie był to zwykły kamyk. Było to coś w rodzaju granatu, który gdy wybucha rozsiewa środek usypiający. Nasane dopracowała go na tyle, że jego wykrycie przez jakiekolwiek bariery jest niemożliwe, a pole rozsiewania środku jest bardzo duże. Wzięła z etui jeszcze pigułkę, która umożliwi jej przejście przez środek. Szybko ją połknęła i wrzuciła kamyk na mur, gdzie stacjonowała straż. Po chwili shinobi padli na ziemię. Gdy zostali uśpieni Nasane po prostu wbiegła przez barierę i ruszyła do centrum wioski. W woli wyjaśnienia - bariera charakteryzuje się tym, że im mocniej ją czuć tym jest mocniejsza. Jednak w Konosze są ninja, którzy bez zbędnych problemów są w stanie stworzyć "barierę", która nią nie jest. To jest coś w stylu iluzji. Jest ona tak dokładnie zrobiona, że wyczucie jej jest niemożliwe. Chakrę włożoną w stworzenie jej czuć bardzo mocno. Takie iluzje tworzone są po to by odstraszać wrogów. Jednak skąd Nasane to wiedziała? To prostsze niż się wydaje. Kiedyś, gdy rządził jeszcze Trzeci Nasane pomagała Korzeniom, które stworzyły ten sposób. Jako że Korzenie to tajna organizacja to nikt spoza ich kręgu nie wiedział o tym, że Nasane o tym wie. Gdyby nie wiedziała z pewnością pomyślałaby, że ta iluzja jest prawdziwą barierą. Dziewczyna skryła się na dachu i rozmyślała o tym jak przejść w biały dzień przez zaludnioną wioskę zabezpieczoną strażą. Skakanie po dachach odpadało, bo z daleka widziała straże na dachach. Nasane zastanawiała się jak duży jest stopień ochrony po jej odejściu. Myślała o stworzeniu zamieszania i wyewakuowania się stamtąd, ale zdecydowanie to odpadało bo straż od razu by się dowiedziała. Nagle ujrzała jak Lee, Gai i Neji z ranną Tenten wchodzą do wioski. Tenten była nieprzytomna. Nasane się zdziwiła. Nie spodziewała się, że jej umysł nie przetrwa tak lekkiej dawki wyniszczania. Nagle wszyscy skupili się wokół nich.
-Co się stało?-usłyszała głos Sakury, która wraz z Drużyną Siódmą wracała z misji.
-To ta jebana suka jej to zrobiła.-wysyczał Neji, co zdziwiło resztę. Ba! Przeraziło! Spokojny i opanowany Neji wyzywa kogoś i jest wściekły? Niecodzienne.
-Czyli kto?-spytał Naruto.
-Ta sama, co Hinatę zabiła!-wykrzyknął.-Znów tu przylazła po swoje sprawy i zabija kolejnych z nas!
Wszyscy byli zszokowani, a Nasane wściekła. Dziewczyna słysząc jak nie dotrzymują umowy wkurzyła się jeszcze bardziej. Normalnie nie przejmowałaby się co się stanie z dziewczyną, ale umów ona zawsze dotrzymuje. Oni ją zdradzili, ona ją zabije. Zauważyła, że Neji nie ma Byakuugana, co oznaczało, że wyczerpał limit, albo po prostu sam go dezaktywował. Dziewczyna zastanowiła się jak ją zabić i nic jej nie przyszło do głowy. Słyszała kolejne obelgi na jej temat ze strony Nejiego, ale nie przywiązywała do tego uwagi. Nagle coś usłyszała. Jakby łomot w jej głowie, który odbijał się niczym echo. Po chwili słyszała wyraźniej. Uwolnij mnie... Zabiję ich! - słyszała syczenie. Ten sam piskliwy głos. Dziewczyna złapała się za głowę. Po chwili poczuła jak przypływa jej moc. Oddaję część, którą zabrałem, ale w zamian za to... Kiedyś przyjdę i zbiorę żniwa... a wtedy... nie będzie ucieczki!- znów usłyszała. Co ten demon chciał? Dlaczego odzyskuje siłę? O co w tym wszystkim chodzi? Pytania tego typu kołatały się w jej głowie. Zrozumiała. Po chwili zrozumiała. Demon zabrał część jej siły, którą teraz zwrócił. Dziewczyna spojrzała z pogardą na Nejiego.
-Pożałujesz.-szepnęła.
Nie przejmowała się, albo raczej nie rozumiała jeszcze drugiej części zdania, które powiedział jej demona. "...zbiorę żniwa..."- jedynie to pamiętała. Złożyła ręce w krzyż. Nadgryzła kciuk i namalowała na nadgarstku koło.
-Zakazana Technika Umysłu : Przejęcie Ciała.-szepnęła.
Technika ta polegała na dostaniu się do mózgu i przejęcia kontroli nad nerwami, zmysłami i wszystkim co z mózgiem jest powiązane. Jednym słowem Nasane mogła zrobić co chciała z jej ciałem, ale działa to tylko na osoby o słabej psychice. W tym przypadku chciała przejąć jej ciało by przekazać wiadomość do Nejiego. Po tym gdy usłyszała jak Rock Lee wypowiada słowa: "... kazała nam nic nie mówić..." zaczęła przedstawienie.
-Nic nie mówić.-odezwała się Tenten, co wywołało uśmiech u Nasane.
-Tenten, wszystko w porządku?-spytała Sakura która ją leczyła. Wszyscy na moment byli szczęśliwi.
-Kazałam wam nic nie mówić!-krzyknęła, co wywołało szok u wszystkich.-Czy wy nie rozumiecie prostego polecenia?!
-Tenten, co ci jest?-spytała Sakura, która się od niej odsunęła.
-Może to ta technika, której Nasane użyła na nią działa.-stwierdził Sasuke.
Po chwili dziewczyna otworzyła oczy i wstała. Oczy były całkowicie czarne.
-Tenten! Co ci się stało?!-krzyknęła przerażona Sakura.
-Ja nie jestem Tenten.-powiedziała spokojniej i spojrzała na zszokowanego Nejiego.-Wiesz, że ona by żyła? Wiesz, że ta Tenten by to przeżyła? Ona by nie zginęła. Co prawda trochę gorzej to przyjęła niż myślałam, ale by żyła...
-O czym ty mówisz?-spytał.
-Przypomnij mi. Jaka była umowa między wami a mną.. przepraszam, Nasane?-spytała.
-My ... nic... ni-nie... mó-mówimy... a ona....-jąkał się Neji, który wiedział co się stanie.
-... a ona nie zabije Tenten?-spytała, co znów wywołało większy szok u wszystkich wokół.-Tak, taki był układ.
-Tenten! Co ci jest? Dlaczego tak się zachowujesz?!-spytał Lee, który dalej nie rozumiał.
-Matko...-pokiwała głową z dezaprobatą.- Ja nie jestem Tenten. Jestem Nasane. Pożyczyłam sobie jej ciało. Powinieneś się cieszyć. Po raz ostatni ją słyszysz...
Przerażeni ludzie patrzyli jak dziewczyna schyla się i wyciąga kunaia z buta, w którym chowała zapasowe. Po chwili przyłożyła go do szyi i się uśmiechnęła. Jednak kunaia z rąk wyrwał jej jedynie myślący tam chyba Naruto. Dziewczynie zszedł uśmiech z twarzy i przyłożyła rękę do serca.
-Zniszczenia serca powstrzymać nie możesz.-powiedziała dziewczyna po czym spojrzała na resztę.-Zapamiętajcie. Zawsze dotrzymuję umowy!
Chwilę przed zamordowaniem dziewczyny w głowie Nasane odezwał się głos. Przestań! Nasane! Przestań!-od razu go poznała. Tenten opadła na ziemię tak samo jak Nasane. Czarnowłosa zaczęła się trząść, ale szybko się opanowała. Musiała wykorzystać zamieszanie. Szybko ruszyła do centrum. Tenten żyła o czym przekonali się dopiero po chwili, gdy Tenten stała się "normalna". Nasane znów dała przejąć nad sobą kontrolę. Znów. Im szybciej opanuje demona tym lepiej. Techniki Przejęcia Ciała używa tylko w nagłych wypadkach, a nie w przypadku nie dotrzymania umowy, którą i tak by złamali. Wiedziała od początku, że powiedzą, ale wolała mieć nadzieję, że pójdzie łatwiej. Szybko dobiegła do wyznaczonego domu i weszła bez pukania. Do pokoju, w którym była wbiegła długowłosa brunetka. Szczupła w fartuchu założonym na czerwoną bluzkę i czarne spodnie i włosami związanymi w kitkę trzymająca w ręku patelnię.
-Nasane!-od razu rozpoznała swoją siostrzenicę i przytuliła ją.
-Ciociu, pomóż mi.-powiedziała dziewczyna bezwładnie opadając w ramiona kobiety.
-Zobaczymy, czy twój Byakuugan wychwyci moją szybkość.-odparła.
Zeskoczyła z drzewa i w szybkim tempie dostała się do drużyny Gaia. Chciała zaatakować Tenten, lecz ta zrobiła w samą porę unik. Za drugim razem też. Nagle obok niej znalazł się Rock Lee, który wykopał ją wraz z Gaiem na rotację Nejiego. Dziewczyna nieźle oberwała, a to nie był koniec. Gai i Lee jeszcze raz ją zaatakowali i opadła na ziemię. Nasane należała do grupy najlepszych strategów z Konohy, więc miała plan, jak wybrnąć z tej sytuacji. Czuła wstyd i upokorzenie, że jej szybkość, z której tak słynęła została wychwycona przez Byakuugan. Nie mogła sobie na to pozwolić. Tego, co zamierzała zrobić nawet on nie wychwyci. Podszedł do niej Gai, by sprawdzić czy jeszcze żyje. Nasane czekała na ten moment. W pełni świadoma co się wokół niej dzieje w mgnieniu oka wyskoczyła przed siebie i złapała Tenten. Obróciła się do nich i ściskając szyję dziewczyny spoglądała na pozostałych. Lee tylko krzyknął imię dziewczyny, gdy po chwili usłyszeć można było jak próbuje złapać powietrze i próbuje uciec z uścisku czarnowłosej.
-Jeden krok a ją zabiję. Chyba nie zaryzykujecie jej życie by spróbować mnie złapać, prawda?-powiedziała, a widząc, że posłusznie stoją kontynuowała dalszą część planu. Obróciła twarz Tenten w swoją stronę, a po chwili odrzuciła ją do reszty drużyny. Neji chciał się na nią rzucić jednak przerwał mu krzyk Tenten. - Wiesz na czym polegają moje techniki umysłowe? Mogę ją teraz zabić w każdej chwili i nie zawaham się jeśli spróbujecie mnie gonić.
-Jesteś ranna i w dodatku w okolicach Konohy. Prędzej, czy później ktoś zacznie pościg za tobą.-powiedział Neji, gdy Tenten przestała cierpieć.
-To lepiej byście ich szybko powiadomili. Nie mam zamiaru was atakować, ale jeżeli wy to zrobicie umrze dziś nie tylko wasza koleżanka.-odparła, by po chwili dodać śmiertelnie poważnie.-Umrze również Hokage!
Tym zdaniem wywołała u nich przerażenie. Nie mogli uwierzyć w to jak łatwo może ona pozbawić Piątą życia.
-Skąd mamy wiedzieć, że mówisz prawdę?-spytał Gai.
-A wolisz się przekonać? Mi nic nie szkodzi. I tak nie jestem po waszej stronie, a odebranie życia Tsunade nie sprawi mi kłopotu.-westchnęła.-O was wiedziałam. O innych też będę. O! I jak mi nie wierzycie, że tak łatwo zabiję Tsunade to spytajcie się jej samej, czy to jest możliwe. Ostrzegam! Nikt ma mi nie przeszkadzać. Idę z wami na uczciwy układ. Ja nikogo nie zabiję i wy macie nie wchodzić mi w drogę.
Po ostatnich słowach ruszyła w drogę. Z tego co czuła nikt za nią nie szedł, więc odetchnęła z ulgą. Prawda jest taka, że tyle co zrobiła Tenten za pomocą technik umysłowych to jej limit. Nie mogła póki co zabijać innych, bo sama by na tym ucierpiała. Całe szczęście nie pytali o więcej i nie prosili o udowodnienie. Dziewczyna po chwili znalazła się pod murami wioski. Musiała dostać się do środka nie poruszając przy okazji czujności straży, która po jej poprzednich wizytach została umocniona do granic możliwości. Nasane jednak była w takich sprawach wyszkolona, więc bez problemu wymyśliła plan, który umożliwi jej przejście. Wspięła się po murze i złapała się ostatniej krawędzi. Jej umiejętność wyczuwania chakry co prawda była osłabiona, ale bariera obronna ustawiona na murze była bardzo łatwa do wyczucia. Wyjęła z etui kamyk. Nie, nie był to zwykły kamyk. Było to coś w rodzaju granatu, który gdy wybucha rozsiewa środek usypiający. Nasane dopracowała go na tyle, że jego wykrycie przez jakiekolwiek bariery jest niemożliwe, a pole rozsiewania środku jest bardzo duże. Wzięła z etui jeszcze pigułkę, która umożliwi jej przejście przez środek. Szybko ją połknęła i wrzuciła kamyk na mur, gdzie stacjonowała straż. Po chwili shinobi padli na ziemię. Gdy zostali uśpieni Nasane po prostu wbiegła przez barierę i ruszyła do centrum wioski. W woli wyjaśnienia - bariera charakteryzuje się tym, że im mocniej ją czuć tym jest mocniejsza. Jednak w Konosze są ninja, którzy bez zbędnych problemów są w stanie stworzyć "barierę", która nią nie jest. To jest coś w stylu iluzji. Jest ona tak dokładnie zrobiona, że wyczucie jej jest niemożliwe. Chakrę włożoną w stworzenie jej czuć bardzo mocno. Takie iluzje tworzone są po to by odstraszać wrogów. Jednak skąd Nasane to wiedziała? To prostsze niż się wydaje. Kiedyś, gdy rządził jeszcze Trzeci Nasane pomagała Korzeniom, które stworzyły ten sposób. Jako że Korzenie to tajna organizacja to nikt spoza ich kręgu nie wiedział o tym, że Nasane o tym wie. Gdyby nie wiedziała z pewnością pomyślałaby, że ta iluzja jest prawdziwą barierą. Dziewczyna skryła się na dachu i rozmyślała o tym jak przejść w biały dzień przez zaludnioną wioskę zabezpieczoną strażą. Skakanie po dachach odpadało, bo z daleka widziała straże na dachach. Nasane zastanawiała się jak duży jest stopień ochrony po jej odejściu. Myślała o stworzeniu zamieszania i wyewakuowania się stamtąd, ale zdecydowanie to odpadało bo straż od razu by się dowiedziała. Nagle ujrzała jak Lee, Gai i Neji z ranną Tenten wchodzą do wioski. Tenten była nieprzytomna. Nasane się zdziwiła. Nie spodziewała się, że jej umysł nie przetrwa tak lekkiej dawki wyniszczania. Nagle wszyscy skupili się wokół nich.
-Co się stało?-usłyszała głos Sakury, która wraz z Drużyną Siódmą wracała z misji.
-To ta jebana suka jej to zrobiła.-wysyczał Neji, co zdziwiło resztę. Ba! Przeraziło! Spokojny i opanowany Neji wyzywa kogoś i jest wściekły? Niecodzienne.
-Czyli kto?-spytał Naruto.
-Ta sama, co Hinatę zabiła!-wykrzyknął.-Znów tu przylazła po swoje sprawy i zabija kolejnych z nas!
Wszyscy byli zszokowani, a Nasane wściekła. Dziewczyna słysząc jak nie dotrzymują umowy wkurzyła się jeszcze bardziej. Normalnie nie przejmowałaby się co się stanie z dziewczyną, ale umów ona zawsze dotrzymuje. Oni ją zdradzili, ona ją zabije. Zauważyła, że Neji nie ma Byakuugana, co oznaczało, że wyczerpał limit, albo po prostu sam go dezaktywował. Dziewczyna zastanowiła się jak ją zabić i nic jej nie przyszło do głowy. Słyszała kolejne obelgi na jej temat ze strony Nejiego, ale nie przywiązywała do tego uwagi. Nagle coś usłyszała. Jakby łomot w jej głowie, który odbijał się niczym echo. Po chwili słyszała wyraźniej. Uwolnij mnie... Zabiję ich! - słyszała syczenie. Ten sam piskliwy głos. Dziewczyna złapała się za głowę. Po chwili poczuła jak przypływa jej moc. Oddaję część, którą zabrałem, ale w zamian za to... Kiedyś przyjdę i zbiorę żniwa... a wtedy... nie będzie ucieczki!- znów usłyszała. Co ten demon chciał? Dlaczego odzyskuje siłę? O co w tym wszystkim chodzi? Pytania tego typu kołatały się w jej głowie. Zrozumiała. Po chwili zrozumiała. Demon zabrał część jej siły, którą teraz zwrócił. Dziewczyna spojrzała z pogardą na Nejiego.
-Pożałujesz.-szepnęła.
Nie przejmowała się, albo raczej nie rozumiała jeszcze drugiej części zdania, które powiedział jej demona. "...zbiorę żniwa..."- jedynie to pamiętała. Złożyła ręce w krzyż. Nadgryzła kciuk i namalowała na nadgarstku koło.
-Zakazana Technika Umysłu : Przejęcie Ciała.-szepnęła.
Technika ta polegała na dostaniu się do mózgu i przejęcia kontroli nad nerwami, zmysłami i wszystkim co z mózgiem jest powiązane. Jednym słowem Nasane mogła zrobić co chciała z jej ciałem, ale działa to tylko na osoby o słabej psychice. W tym przypadku chciała przejąć jej ciało by przekazać wiadomość do Nejiego. Po tym gdy usłyszała jak Rock Lee wypowiada słowa: "... kazała nam nic nie mówić..." zaczęła przedstawienie.
-Nic nie mówić.-odezwała się Tenten, co wywołało uśmiech u Nasane.
-Tenten, wszystko w porządku?-spytała Sakura która ją leczyła. Wszyscy na moment byli szczęśliwi.
-Kazałam wam nic nie mówić!-krzyknęła, co wywołało szok u wszystkich.-Czy wy nie rozumiecie prostego polecenia?!
-Tenten, co ci jest?-spytała Sakura, która się od niej odsunęła.
-Może to ta technika, której Nasane użyła na nią działa.-stwierdził Sasuke.
Po chwili dziewczyna otworzyła oczy i wstała. Oczy były całkowicie czarne.
-Tenten! Co ci się stało?!-krzyknęła przerażona Sakura.
-Ja nie jestem Tenten.-powiedziała spokojniej i spojrzała na zszokowanego Nejiego.-Wiesz, że ona by żyła? Wiesz, że ta Tenten by to przeżyła? Ona by nie zginęła. Co prawda trochę gorzej to przyjęła niż myślałam, ale by żyła...
-O czym ty mówisz?-spytał.
-Przypomnij mi. Jaka była umowa między wami a mną.. przepraszam, Nasane?-spytała.
-My ... nic... ni-nie... mó-mówimy... a ona....-jąkał się Neji, który wiedział co się stanie.
-... a ona nie zabije Tenten?-spytała, co znów wywołało większy szok u wszystkich wokół.-Tak, taki był układ.
-Tenten! Co ci jest? Dlaczego tak się zachowujesz?!-spytał Lee, który dalej nie rozumiał.
-Matko...-pokiwała głową z dezaprobatą.- Ja nie jestem Tenten. Jestem Nasane. Pożyczyłam sobie jej ciało. Powinieneś się cieszyć. Po raz ostatni ją słyszysz...
Przerażeni ludzie patrzyli jak dziewczyna schyla się i wyciąga kunaia z buta, w którym chowała zapasowe. Po chwili przyłożyła go do szyi i się uśmiechnęła. Jednak kunaia z rąk wyrwał jej jedynie myślący tam chyba Naruto. Dziewczynie zszedł uśmiech z twarzy i przyłożyła rękę do serca.
-Zniszczenia serca powstrzymać nie możesz.-powiedziała dziewczyna po czym spojrzała na resztę.-Zapamiętajcie. Zawsze dotrzymuję umowy!
Chwilę przed zamordowaniem dziewczyny w głowie Nasane odezwał się głos. Przestań! Nasane! Przestań!-od razu go poznała. Tenten opadła na ziemię tak samo jak Nasane. Czarnowłosa zaczęła się trząść, ale szybko się opanowała. Musiała wykorzystać zamieszanie. Szybko ruszyła do centrum. Tenten żyła o czym przekonali się dopiero po chwili, gdy Tenten stała się "normalna". Nasane znów dała przejąć nad sobą kontrolę. Znów. Im szybciej opanuje demona tym lepiej. Techniki Przejęcia Ciała używa tylko w nagłych wypadkach, a nie w przypadku nie dotrzymania umowy, którą i tak by złamali. Wiedziała od początku, że powiedzą, ale wolała mieć nadzieję, że pójdzie łatwiej. Szybko dobiegła do wyznaczonego domu i weszła bez pukania. Do pokoju, w którym była wbiegła długowłosa brunetka. Szczupła w fartuchu założonym na czerwoną bluzkę i czarne spodnie i włosami związanymi w kitkę trzymająca w ręku patelnię.
-Nasane!-od razu rozpoznała swoją siostrzenicę i przytuliła ją.
-Ciociu, pomóż mi.-powiedziała dziewczyna bezwładnie opadając w ramiona kobiety.
~*~
Na początku muszę was powiadomić, że przez cały kolejny tydzień wyjeżdżam do Warszawy i następny rozdział pojawi się trochę później. Dziś nie mam dużo do powiedzenia. Po prostu jak zwykle proszę o komentarze bo one naprawdę dają "kopa" i motywację do szybszego ukończenia rozdziału. Do następnego!
Komentarze
Prześlij komentarz