18. Naszyjnik matki

Powoli otworzyła oczy. Od razu zauważyła zmartwioną twarz swojej ciotki, która uważnie przyglądała się czemuś za oknem. Nasane delikatnie ruszyła dłonią co wyrwało kobietę z transu. Spojrzała opiekuńczo na siostrzenicę i szybko odeszła od kanapy i ruszyła do kuchni. Nasane usiadła i rozejrzała się po mieszkaniu. Było niewielkie. Salon i kuchnia były oddzielone jedynie blatem. Salon zawierał dwie kanapy i fotel, obok którego znajdowała się szafka z książkami. Kuchni nie widziała dokładnie, ale zauważyła dużo szafek, lodówkę i piekarnik. Powoli wstała i udała się do cioci.
-Nie powinnaś jeszcze wstawać.-powiedziała Kostanu i podała jej szklankę z zielonym napojem.
Nasane natychmiast wzięła dużego łyka, który po chwili omal nie został zwrócony na podłogę. Dziewczyna zakrztusiła się, ale dzięki szybkiej pomocy ze strony ciotki natychmiast się uspokoiła.
-Co to jest?-spytała Nasane.
-Lek. Pomoże ci odzyskać siły.-odpowiedziała.
-Już wolę odzyskać siły naturalnym sposobem.-powiedziała i odkaszlnęła.
-Pamiętam, kiedy Kanimito ci to podawała.-na dźwięk imienia matki spojrzała prosto na ciotkę.-Byłaś wtedy taka mała. Wiele razy mdlałaś i byłaś osłabiona przez to. Wtedy twoja mama robiła wywar z liści paproci, które rosły wokół domu i odzyskiwałaś siły.
Nasane smutno pokiwała głową i wzięła kubek. Powoli zaczęła pić napój. Smak już jej nie przeszkadzał, co ją dosyć zdziwiło bo było bardzo słone i kwaśne.
-Brakuje mi jej.-powiedziała Nasane-Miałam jedynie 7 lat, gdy zginęła.
-A co z ojcem? Jego ci nie brak?-spytała obejmując ją ramieniem.
-Też... Ale po tym jak się dowiedziałam kto jest moim prawdziwym ojcem... Mitu stał mi się obcy...
-Nie możesz tak mówić!-zganiła ją.-Mitu i twoja matka chronili cię od początku i gdyby żyli dalej by to robili.
-Teraz już nie potrzebuję ochrony.-oznajmiła.-Opowiesz mi coś o niej? O tym jaka była? Tak naprawdę nic o niej nie wiem.
-Oczywiście, ale chodź usiąść.-oznajmiła i usiadła z Nasane na kanapie.-Twoja matka od urodzenia była bardzo energiczna i ciekawa życia. W wieku dziesięciu lat została poddana specjalnym treningom, gdyż jej chakra jak wiesz była wyjątkowa. Słyszałaś, o tym co potrafiła Kushina Uzumaki?
-Tak.-Nasane leciutko się uśmiechnęła pod nosem myśląc o matce Naruto.
-A skąd?-zaciekawiła się Kostanu.
-Matka opowiadała mi o niej i Czwartym Hokage jak to uratowali swojego syna.-odparła dopijając wywar.
-Była jedną z niewielu, które znały prawdę o tym, kto jest synem Czwartego. Ale wracając. Kushina potrafiła z chakry wytworzyć łańcuchy. Był to typ chakry rodzaju ofensywa. Używając jej mogła unieruchomić cel na nawt kilka godzin w zależności od tego jak silny on jest. Zaś typ chakry Kanimito był rodzajem defensywy.
-Co mogła zrobić?
-Typ chakry Kushiny polegał na przestrzeni, zaś Kanimito na czasie. One we dwie tworzyły bardzo silny duet.-oznajmiła kobieta.
-Czas?-Nasane się zdziwiła.-Nigdy o tym nie słyszałam.
-Chakra polegająca na przestrzeni lub czasie jest najsilniejszym typem. Kanimito była nie do zabicia. Za każdym razem, gdy zadano jej obrażenia cofała się w czasie do momentu, w którym nie była ranna. Jednakże nadawała się tylko do tego, więc walka nie była jej mocną stroną. Jednak dzięki tej mocy mogła wskrzesić prawie każdego...
-To dlaczego nie wskrzesiła Kushiny i Czwartego? Jeżeli mogła to zrobić, dlaczego nie zdecydowała się na to?-Nasane zszokowana podniosła lekko głos.
-Nasane, ona nie mogła. Nie zrobiła tego dlatego, że byłaś dla niej ważniejsza.-Nasane nie rozumiała.-Posłuchaj. Zamaskowany mężczyzna, który wtedy zaatakował wioskę zagroził jej, że jeżeli ich wskrzesi to on zabije ciebie tuż po narodzinach. Ona się przestraszyła na tyle, że tego nie zrobiła.
Nasane lekko posmutniała. Czuła się w jakiś sposób winna temu, jakie Naruto miał dzieciństwo. Przecież gdyby nie ta groźba zabicia jej, to jej matka wskrzesiła by jego rodziców.
-Co się stało?
-Czuję się winna temu.-odparła.
-Dlaczego? To nie twoja wina. Nic nie mogłaś zrobić.
-Ale nie zaprzeczysz temu, że gdyby nie ta groźba to oni by żyli?!-krzyknęła, czym zszokowała Kostanu.-Przepraszam. Po prostu... Wiem, co czuł Naruto. On był sam od samego początku i..Dlaczego się śmiejesz?-spytała chichoczącą kobietę.
-Bo Itachi mówił prawdę. Tobie na serio na nim zależy.-uśmiechnęła się.
-To nie tak, że mi na nim zależy... Po prostu ja... A z resztą!-broniła się Nasane.-Co tu robił Itachi?
-Szukał mnie. A właśnie! Zboczyłyśmy z toru. Przyszłaś tu w celu opanowania dziedzictwa. Tak naprawdę potrzebujesz ode mnie tylko tego.-powiedziała i wręczyła jej swój naszyjnik.
-Zaraz. Chwila. Z tego, co wiem miałam rozmawiać z bliską mi osobą. Dlaczego dajesz mi naszyjnik?
-Naszyjnik starczy. Tym bardziej, że należał on do twojej matki.-odparła Kostanu.
Nasane zdziwiona odebrała naszyjnik i spojrzała na ciotkę. Wydawał jej się jakiś dziwny, ale od razu go założyła.
-Powiedzieć ci coś?-zapytała z uśmiechem.
-Co?-spytała Nasane.
-Twoją przemianę w demona i złość mogą powstrzymać tylko BARDZO bliskie ci osoby.-powiedziała z naciskiem na "bardzo".
-Znów zaczynamy temat o tym, że zależy mi na Naruto?-spytała Nasane lekko poirytowana.
-Nie. Wyczuwasz coś dziwnego od tego naszyjnika, prawda?-spytała, a Nasane kiwnęła głową.-Tuż przed śmiercią Kanimito część chakry wszczepiła w ciebie a resztę wszczepiła do tego naszyjnika. Dzięki temu naszyjnik jest tak jakby jej drugą formą. Ponadto, ta osoba, która go nosi nie umrze, a ty nie zamienisz się w demona, co za tym idzie nie będziesz mogła korzystać z jego mocy.
-Wytrzymam.-uśmiechnęła się.-Dziękuję ci.
Podeszła do Kostanu i mocno ją przytuliła.
-Wiesz co teraz masz zrobić?-spytała ją.
-Smocza Grota. Następnie szukać tego zwoju.
-Lepiej się spiesz. Poszukiwania ciebie zostały na razie wstrzymane.-powiedziała Kostanu.
-Dobrze.
Nasane zaczęła zmierzać do wyjścia po drodze żegnając się z ciotką.
-Nasane!-krzyknęła.-Myślę, że powinnaś o czymś pamiętać. Niezależnie od tego, kto ma ten naszyjnik jest nieśmiertelny. Jedynym sposobem na zabicie go jest zerwanie naszyjnika. Lepiej go pilnuj.
-To jest jedyna moja pamiątka po mamie. Przyrzekam, że nie spuszczę go z oka.-uśmiechnęła się i wyszła.
Za drzwiami jeszcze raz spojrzała na naszyjnik. Był to mały niebieski diament na srebrnym łańcuszku. Był śliczny, szczególnie w tamtym momencie, gdy światło zachodzącego słońca odbijało się od niego i lekko błyskało w oczach Nasane. Z transu wyrwał ją hałas. Ktoś biegł w jej stronę. Natychmiast schowała się za jednym z budynków i uważnie przysłuchiwała się krokom nieznajomego. Słyszała, że zwolnił kroku i szedł w jej kierunku. Przeklęła pod nosem wiedząc, ze zauważył jak chowa się za budynkiem. Jednak była przygotowana. Gdy był na tyle blisko, by go mogła zaatakować zrobiła to. Jednak tajemnicza osoba przewidziała to. Obezwładniła Nasane, zatkała jej usta i schowała się bardziej za budynkiem wyraźnie wypatrując czegoś za nim. Z początku dziewczyna zamierzała się wyrywać, ale uspokoiła ją chakra, którą czuła od tajemniczej osoby.
-Naruto?-wyszeptała, co zrobiła z trudem, gdyż chłopak mocno zacisnął rękę na jej ustach.
Nie usłyszała odpowiedzi a jedynie mocniejsze zaciśnięcie ust.W końcu ją puścił. Od razu spojrzała, kim był ten, kto ją obezwładnił. Miała rację - był to blondyn. Chłopak jeszcze coś sprawdzał za ścianą. Nasane wstała otrzepała się z ziemi, skrzyżowała ręce na piersi i z wyrzutem spojrzała w stronę Naruto, który obrócił się w jej stronę.
-Wyjaśnienie?-spytała Nasane z wyrzutem.
-Oczekiwałem podziękowań, a nie wyrzutów, ale cóż. Masz plan jak uciec niezauważona, czy ci pomóc?-spytał.
-Phi! Jak o to chodzi to ja już sobie poradzę.-uśmiechnęła się, na co blondyn zareagował tym samym i pokazał jej ręką wolną drogę.
Ta z uniesioną głową poszła w stronę ulicy, ale szybko się wycofała widząc ulice obstawione całkowicie przez shinobi.
-To...-powiedziała do Naruto, który z uśmiechem na twarzy obserwował całe zajście.-...Co proponujesz?
-Nie przejdziesz teraz.-odparł.
-No nie gadaj. Nie wiedziałam.-odpowiedziała mu z ironią w głosie.
-Chodzi mi o to, że w ogóle nie przejdziesz. Nie wyjdziesz z wioski. Wszystko jest zastawione.
-Tak samo, jak wtedy, gdy się tu dostałam? W takim razie powinnam dać radę.-powiedziała.
-Wszyscy shinobi wrócili z misji i patrolują wioskę w poszukiwaniu ciebie. Po wiosce myślę, że dasz radę się przemieszczać, ale na pewno stąd nie wyjdziesz.
-To co masz zamiar zrobić?-spytała.
-Jutro poszukiwania się zakończą. Nikt nie wziął pod uwagę tego, że możesz spędzić noc z kimś stąd.
-Dobry pomysł! Idę do ciotki!-powiedziała zadowolona i już miała iść w stronę budynku, gdy powstrzymała ją ręka Naruto.
-Zły pomysł.-powiedział.-Szukali ciebie cały dzień. Wiedzą, że Kostanu to twoja ciotka i na sto procent tam sprawdzą.
-Ale teraz też byłam u niej. Nie znaleźli mnie?
-To nie jest jej mieszkanie.-odparł.-To jest coś w stylu mieszkania, w którym stacjonują pielęgniarki. Podczas dnia stacjonuje tu Kostanu, w nocy matka Sakury. Prawdziwe mieszkanie twojej ciotki jest poza terenem wioski.
-To dlaczego nie sprawdzili tej stacji pielęgniarek?
-Dlatego, że niemożliwe było byś wiedziała o tym. Wiedzą o tym tylko jounini.-odparł.
-To super. To jeszcze raz się spytam. Co proponujesz?
-Jak to co proponuję? Powiedziałem ci jak możesz stąd uciec. Radź sobie teraz sama.-oznajmił, jak gdyby nigdy nic.
Nasane spojrzała na niego lekko przerażona. Nie miała u kogo spać. Jedyną osobą, u której mogłaby spędzić tę noc był właśnie Naruto. Jednak wyraźnie można był po niej poznać, że nie zamierza się go pytać o możliwość noclegu. Spojrzała na niebo i cicho westchnęła. Zbliżał się zmrok a ona musiała znaleźć miejsce do spania. Spuściła głowę i zaczęła odchodzić. Przerwał jej jednak cichy śmiech Naruto. Spojrzała zdziwiona w jego stronę.
-Żartowałem. Możesz u mnie przenocować.-powiedział z uśmiechem.
-Zajebiste masz żarty...-westchnęła Nasane i podeszła do Naruto.
-Dobra. Jako, że zbliża się noc straż zostanie wzmocniona, bo cię nie znaleźli. Moje mieszkanie jest niedaleko stąd, ale musisz uważać. Nie możemy trzymać się razem. Dasz radę iść za mną niezauważona?-spytał.
-Dam. W końcu w tym się specjalizowałam niegdyś. Jednak nie mogę kontaktować się umysłowo z tobą póki co, więc musisz zwracać uwagę, czy nie jestem w tyle.-odpowiedziała.
-Jakoś wyjdzie.-powiedział Naruto i wskazał Nasane drogę od której ma zacząć śledzenie go.
Dziewczyna kiwnęła głową i ruszyła przed siebie. Uruchomiła Kousttegan by widzieć go przez ściany. Poruszała się ciasnymi uliczkami wioski, gdy nagle zauważyła, że Naruto skręca i jest ona zmuszona przejść przez główną ulicę, po której chodzą ludzie. Lekko zdenerwowana zauważyła sznur, na którym były ubrania. Szybko wzięła z niego pierwszy lepszy płaszcz. Ubranie było dosyć długie i miało kaptur. Szybko nałożyła na siebie płaszcz założyła kaptur i weszła na ulicę. Zaczęła wzrokiem wypatrywać blondyna, którego na jej szczęście zauważyła rozmawiającego z przechodniami. Nie słyszała o czym rozmawiają, ale pomachała mu ręką na znak, że może ruszać dalej. Naruto zauważył znak i ruszył wolnym krokiem dalej. Na ulicy było mało osób, więc bez zbędnych problemów Nasane szła dalej za blondynem. Pokrzyżowało jej jednak plany pojawienie się kilku shinobi, którzy zaczęli przepytywać przechodniów. Cicho przeklęła pod nosem i zaciągnęła kaptur jeszcze bardziej. na głowę. Nagle ktoś ją poklepał po ramieniu.
-Przepraszam, nie widziała pani czarnowłosej dziewczyny na oko dwudziestolatki?-usłyszała męski głos.
-Nie widziałam.-odparła kasłając by jak najbardziej zmienić barwę głosu.
-A może pani zdjąć kaptur i porozmawiać ze mną twarzą w twarz?-spytał wyraźnie zirytowany i zerwał z jej głowy kaptur.
Reakcja Nasane była natychmiastowa. Dzięki swojej szybkości odciągnęła go w jedną z uliczek i uderzyła w głowę by stracił przytomność.Zauważyła, że inni shinobi zauważyli coś dziwnego i biegną w jej stronę. Natychmiast zrzuciła płaszcz i pobiegła uliczkami. Zauważyła, że Naruto wchodzi po schodach w kierunku małego domku. Domyśliła się, że są już u celu. Szybo wybiegła z ukrycia i stanęła przed Naruto, który szedł w kierunku drzwi do domu. Szybko je otworzył i obydwoje weszli do środka. Mieszkanie od środka wyglądało nawet przytulnie mimo tego, iż było małe. Nasane nie zwracając uwagi na chłopaka rzuciła się na łóżko.
-Widzę, że się rozgościłaś.-powiedział Naruto.
-Tak trochę.-mruknęła.
-Zauważyłaś coś?
-Że jest jedno łóżko?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Czyli zauważyłaś.-uśmiechnął się czego ona nie zauważyła.
-Jestem ci wdzięczna, że mogę tu przenocować. Jeżeli jesteśmy zmuszeni spać razem mi to nie przeszkadza.-cicho mruknęła.
Naruto trochę się zdziwił jej reakcją, ale bez zbędnych rozmów położył się obok niej i w mgnieniu oka zasnął. Nasane też zachowała się dziwnie. Normalnie w Akatsuki jakby była zmuszona spać np. z Deidarą spałaby na podłodze. Nie poznawała siebie, gdy pod wpływem intensywnego i przede wszystkim przyjemnego zapachu blondyna i jego bliskości zapragnęła się mocno w niego wtulić. Nie zrobiła jednak tego, ale za to odwróciła się w stronę śpiącego blondyna i uśmiechnęła się na widok smacznie śpiącego chłopaka. Uśmiech się poszerzył, gdy usłyszała mamrotanie: "Zostanę Hokage". Po raz kolejny w obecności Naruto zapomniała kim jest i kim on powinien być dla niej. Wiedziała, że będzie czekać ją misja pojmania go, ale w tamtej chwili cieszyła się, że jest blisko. Jednak nadal nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo jej na nim zależy.


~*~


Wiem, że mówiłam, że najpierw OS później rozdział. Zmieniłam jednak zdanie. Dlaczego? Otóż gdy była połowa OS zrobiona zabrałam się do roboty. Kończyłam zadowolona pierwszą część OS, aż tu nagle bum! Komputer mi się wyłączył, bo w elektrowni była awaria i odcięto prąd. No to ja się zaczęłam modlić by mi się zapisało. Prąd odzyskany. Wchodzę, a tu cała praca poszła się delikatnie mówiąc paść. A skoro naszła mnie wena na rozdział to jest i rozdział. Oficjalną "premierę" OS przekładam na czas nieokreślony. Póki co wracamy z fabułą. Jak zwykle proszę o waszą opinię w komentarzach i na razie!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

25. Początek czegoś nowego

23. Rezultat horroru

24. Polowanie na Dziewięcioogoniastego rozpoczęte!