20. Koniec samotności

Dziewczyny od rana już pracowały. Gdy ptaki sobie ćwierkały, słońce leniwie wychodziło zza horyzontu a każdy człowiek nawet nie myślał o tym by wstać te trenowały. I to ciężko. Shizu szybko przekonała się, że nie należy lekceważyć tego, co mówi jej Nasane. Czarnowłosa wybrała trening szybszy, ale cięższy by stracić jak najmniej czasu. Chciała zaprowadzić ją do Konohy gdzieś tak pod wieczór, gdy shinobi pójdą spać, a warta będzie osłabiona. To byłoby najlepsze wyjście. Ale wtedy jest ona prawie przekonana, że dziewczynce ciężko będzie znaleźć miejsce do spędzenia nocy. Poza tym czy Tsunade się nad nią zlituje? Przecież wiadome jest, że Akatsuki teraz wywiera szczególną presję na Wioski. A taka mała niepozorna dziewczynka jest idealnym kandydatem na szpiega. Mimo tego, że nim nie jest oni tak mogą pomyśleć. Ba! Oni tak pomyślą! Nasane potrząsnęła głową i spojrzała jak Shizu próbuje z całych sił wyleczyć rybę z dość głęboką raną. Teorię jej przekazała, teraz była ciekawa jak ta młoda kunoichi poradzi sobie z praktyką. Przypominała sobie czasy, gdy na własną rękę uczyła się w ANBU. Nie należały one do jej najmilszych wspomnień, ale mimo to jakieś miała. Bardzo mało pamięta z przeszłości. Są to przede wszystkim urywki, które mają dla niej jakieś szczególnie duże znaczenie. Przestała jednak rozmyślać, gdy usłyszała jak Shizu krzyczy z radości.
-Co się stało?-spytała zdziwiona czarnowłosa.
-Jak to co? Wyleczyłam ją!-krzyknęła szczęśliwa.
Nasane nie dowierzając podeszła do niej. Ryba żyła. Nie było rany. Jak ona to zrobiła? Samej czarnowłosej wyleczenie ryby zajęło dzień, może dwa. W takim razie jak Shizu dała radę to zrobić w zaledwie godzinę?! Nasane nie umiała tego pojąć, dlatego szybko przyłożyła dłoń do jej klatki piersiowej. Tam zachodzi cały proces zużywania chakry. Spodziewała się, że chakra będzie buzować i nie będzie mogła się uspokoić. Ta jednak była nadzwyczaj spokojna i opanowana. Nasane bardzo to zdziwiło. Domyśliła się, że w tej dziewczynie kryje się prawdziwy potencjał, który ona mogłaby bardzo dobrze wykorzystać, ale... nie ma czasu. Nie może tego zrobić i trenowanie musi przełożyć najwyżej na kiedy indziej. Chciała sprawdzić jej możliwości na głębszej wodzie. Wyciągnęła z etui kunaia i ostro przejechała nim sobie po ręce. Dziewczynkę to przeraziło. Nawet bardzo. Przerażona odskoczyła od niej i ze strachem w oczach obserwowała jak po ręce czarnowłosej spływa krew.
-Spokojnie. Nic mi się nie stanie. Spróbuj to wyleczyć, ok?-poprosiła.
Shizu lekko pokiwała głową. Podeszła do niej i  powoli podniosła ręce. Pojawiła się na nich zielona powłoka, która z czasem stawała się większa. Nasane obserwowała to uważnie. Nie chciała pominąć niczego. Chciała wykorzystać jej potencjał najlepiej jak tylko mogła w czasie tego jednego dnia. Mimo to, jej rana ani trochę się nie zagoiła. Spojrzała na niebieskowłosą. Zauważyła, że ta zaczęła się pocić. Była zdenerwowana. Nasane podejrzewała, że bardzo bała się krwi. Cicho westchnęła.
- Też kiedyś bałam się krwi...- powiedziała Nasane.
- Naprawdę?-spytała Shizu przerywając.
- Nie przerywaj!- skarciła ją.- Nie możesz, bo inaczej rana i wszystko co do tej pory zrobiłaś się skomplikuje. W medycynie najważniejsze jest skupienie. Inaczej osoba, którą leczysz będzie dalej cierpieć.
-Przepraszam.-powiedziała cicho i wróciła do pracy. Czarnowłosa zauważyła zbierające się w kącikach oczu łzy. Przegięła. Wiedziała o tym. Zbyt surowo ją potraktowała.
-Trochę mnie poniosło.-powiedziała Nasane. -Następnym razem nie pokazuj łez. To świadczy o twojej słabości. W walce, w której kiedyś się znajdziesz nie możesz ich pokazywać. Wróg wtedy weźmie ciebie za nic nie wartą. Uwierz mi. Nie ma nic gorszego podczas walki od wzroku, w którym widzisz politowanie.
-Rozumiem.-powiedziała cicho dziewczynka.
-Skup się. Krew nie powinna ciebie przerażać. Będziesz ją spotykać w swoim życiu nieustannie. Ona jest twoim największym wrogiem i musisz ją pokonać. Rozumiesz?
-Tak.-powiedziała.
-No już. Wiem, że dasz radę.-powiedziała Nasane z uśmiechem. To jednak nie pomogło.- Pomyśl, że mogę umrzeć. Że to od ciebie zależy, czy będę żyć. Nie pytaj dlaczego. Myśl o tym, że w tej chwili w twoich rękach spoczywa moje życie.
Shizu posłuchała. Widać było, że w końcu się skupiła. W jednej chwili przestała się pocić i na jej czole pojawiła się mała żyłka. Zacisnęła zęby, a krew zaczęła jej pulsować. Nasane lekko się uśmiechnęła. Spojrzała na rękę. Rana powoli znikała. Po chwili nie było po niej śladu. Czarnowłosa lekko pokiwała głową i spojrzała na Shizu. Dziewczynka lekko uśmiechnięta również spojrzała na Nasane. Uchiha przyłożyła swoją dłoń do jej serca i powoli otoczyła ją niebieska powłoka. Shizu nie rozumiała co się dzieje. W jednej chwili zaczęła czuć przybywającą siłę. Nasane po chwili skończyła i odeszła od niej. Czarnowłosa zaczęła iść ścieżką krzycząc jedynie: "Chodź!". Dziewczynka posłusznie ruszyła za nią. Było wczesne południe, gdy Nasane spojrzała w niebo. Cicho wypuściła powietrze z ust. Rozmyślała, jak przepuścić Shizu do wioski. Wydawało się jej, że po prostu wpuszczenie jej do wioski jest zbyt łatwym rozwiązaniem. Zdała sobie sprawę, że rozmowa z Hokage stanie się nieunikniona i będzie musiała przez to przejść. Zgarnęła grzywkę z włosów i z ciekawości dotknęła czoła. Było zimne. Mimo tego, że na dworze panował ukrop to ona nie dość, że chodziła w czarnym płaszczu, rozpuszczonych włosach to w dodatku cała była zimna. To było coś w stylu chodzącej kostki lodu w 30 stopniach. Domyślała się, że coś z nią nie tak. Mijał kolejny dzień odkąd jej skóra była w dotyku lodowata, a ona nie czuła się źle. Myślała, że to część dziedzictwa. Jedyne na co miała nadzieję to to, że nie zmieni się w jakiegoś wampira i pozostanie "normalna".
-Co mi zrobiłaś?-spytała Shizu przerywając ciszę.-Gdzie idziemy?
-Do Konohy. Wszczepiłam ci moją chakrę.
-Dlaczego?
-Drzemie w tobie potencjał.-powiedziała Nasane.-Ale nie mam czasu by go dobrze wykorzystać, dlatego ułatwiłam ci trochę trening. Teraz lepiej sobie poradzisz z wykonywaniem ciężkich jutsu medycznych.
-Rozumiem.-powiedziała.-Konoha jest daleko?
-Kilka kilometrów drogi. Zostawię cię tam.
-Wiem.
-Masz znaleźć tam swoje miejsce, bo ja po ciebie nie wrócę.-powiedziała poważnym tonem.
-Co?-spytała Shizu nie dowierzając.-Jak to?
-Mówiłam ci już.-powiedziała Nasane. - Należę do Akatsuki a im nie zależy na pierwszych lepszych dzieciakach.
-Jestem pierwsza lepsza?!-krzyknęła na Nasane, czym wywołała u niej szok.-To czemu mnie ratowałaś?! Mogłaś mnie zostawić!
-Wtedy byś zginęła.
-Nie obchodzi mnie to. Przynajmniej już nie musiałabym uciekać, mogłabym być spokojna i moje życie odzyskałoby sens. A wiesz co? Ułatwię ci decyzję. Idź do Smoczej Groty.
-A z tobą co będzie?-spytała.
-Dam sobie radę. W końcu jestem pierwsza lepsza.-powiedziała i zaczęła odchodzić.
-Wracaj!-krzyknęła Nasane, na co ta nie reagowała.-Wracaj! Wracaj ci mówię!
-I co zrobisz?! Przestań się mną interesować! W końcu jestem..
-Zaopiekuję się tobą!-przerwała jej czarnowłosa.
-Co?-spytała spokojniej.
-Ale nie teraz. Nie mogę. Nie teraz.
-Jaką mam mieć gwarancję, że to nie kłamstwo?
-Żadną. Chodzi mi o to, że chcę abyś była bezpieczna. Dlatego idź do Konohy. Wrócę po ciebie. Jak skończę to wrócę.  Ale znajdź tam swoje miejsce, swój kąt.
-Obawiam się, że nie dam rady. Nigdy nie rozmawiałam z nieznajomymi ot tak. Bez żadnego powodu.-powiedziała smutno.
-Ok. To ci trochę pomogę.-powiedziała Nasane.
-Jak?
-Mam pomysł. Zaufaj mi i chodź. Chodź do twojego nowego domu.
-To nie będzie mój dom.
-Jak to?-spytała Nasane.
-Mój dom jest przy tobie.-powiedziała.
-O matko, Shizu.-jęknęła czarnowłosa i kucnęła przed nią łapiąc ją za barki.-Przy mnie jest niebezpieczeństwo. Nie będziesz ze mną mieszkać, bo w siedzibie Akatsuki nie ukażą mnie a zabiją ciebie.
-To jak się mną zaopiekujesz?-spytała.
-Zostawię cię w Konosze, a gdy skończę trening wyruszysz ze mną w pewną podróż. Po niej znajdę ci dom. Dom, w którym będziesz szczęśliwa a ja będę ciebie jak najczęściej tylko mogę odwiedzać. Zrozum, że ze mną jest naprawdę zbyt niebezpiecznie.
-Mówisz jedno, myślisz drugie, a robisz pewnie trzecie. Niech ci będzie.-odparła smutno.
-Dziękuję, że rozumiesz.-uśmiechnęła się i lekko ją objęła. Shizu odwzajemniła uścisk i po chwili znów udały się w drogę.
Został jeszcze kawałek drogi, więc Nasane lekko przyspieszyła. W trakcie wędrówki połączyła się myślami z Sasuke. Mam sprawę.-odezwała się. Z początku nie usłyszała odpowiedzi, co ją trochę zaniepokoiło. Jaką? Mam nadzieję, że wykonalną. Nie przenocuję jak Naruto!-usłyszała. Już się wygadał?!-krzyknęła. Widziałem jak wychodziłaś od niego rano. Nieważne. Czego chcesz?-spytał. O jaki milutki jesteś... W każdym razie, musisz się kimś zaopiekować.-powiedziała. Nasane, nie jestem opiekunką dla dzieci.-powiedział. Oj no weź. Tylko kilka miesięcy miej ją na oku. Potem wrócę i ją zabiorę.-powiedziała. Czy ty sobie żartujesz?! Jesteś moją przyjaciółką, ale bez przesady...-mówił. Przyjdź po nią w miejsce tam, gdzie mi pomogłeś. Naprawdę zależy mi na tym.-powiedziała i zakończyła rozmowę.
-A co ty właściwie potrafisz?-spytała Shizu.
-Dużo tego jest.-powiedziała Nasane.
-Na przykład potrafisz sprawić by wydobył się ogień i jesteś silna w walce wręcz?
-Tak.. Chwila. Skąd to wiesz?
-Widziałam, jak walczyłaś. Kawałek, ale widziałam. Jesteś silna. I to bardzo. Jesteś najsilniejszą osobą jaką znam.-powiedziała Shizu.
-Poznasz silniejszą.-uśmiechnęła się Nasane.
-Ten chłopak, którego kochasz?-spytała niebieskowłosa.
-Nie tylko on. Moim zdaniem póki co osoba, która cię odbierze też jest ode mnie silniejsza.
-Kto mnie odbierze?
-Mój przyjaciel. Jest z tego samego klanu co ja. Można powiedzieć, że jest dla mnie kimś w rodzaju brata.-powiedziała Nasane.
-Klan Uchiha?-spytała Shizu smutno.
-Tak. Dlaczego posmutniałaś?
-Chciałam mieć też nazwisko.
-Nie przedstawiaj się moim.-zabroniła jej czarnowłosa.- Nie wyglądasz na kogoś z klanu.
-A czym twój klan się charakteryzuje?
-Jego członkowie mają zazwyczaj czarne włosy i czarne oczy, i posługują się technikami ognia. Niektórzy z nas mają coś w stylu daru, który daje im dodatkową moc. Ta moc występuje w oczach i nazywa się Sharingan.-powiedziała Nasane.
-Dużo członków twojego klanu jest w wiosce?-spytała Shizu.
-Jeden. I to jest ta osoba, która się tobą zaopiekuje. Poza nią żyje jeszcze trójka w tym ja i jeden.. Niedługo powróci.-powiedziała Nasane.
-Niezwykle mały ten klan.-powiedziała pod nosem.
-Bo został wymordowany. Gdy miałam 7 lat zabito pozostałych. W tym moją matkę.
-A twój ojciec?-spytała Shizu po czym dodała-Przepraszam. Temat zakazany.
-Dobrze, że pamiętasz.
-Jedno mnie zastanawia.
-Co?-spytała Nasane.
-Wtedy, gdy mnie napadli. Skąd wiedziałaś o mojej przeszłości?
-Czytam w myślach. Ale jest to umożliwione dopiero gdy nawiążę kontakt wzrokowy z kimś.
-I teraz wiesz o czym myślę.-westchnęła Shizu.
-Nie interesuje mnie to. Używam tego, gdy chce, np. poznać przyczynę zajścia lub wyciągnąć przydatne informacje.
-A to dobrze.-zaśmiała się. Nasane z ciekawości sprawdziła o czym myśli.-Ej! Miałaś nie czytać!
-Skąd wiesz, że czytam? Tego się nie da wychwycić.
-Ja czuję. Czuję czyjąś obecność w moim umyśle. O, przestałaś.-powiedziała.
Nasane zszokowana szła z nią dalej. Jak to możliwe, że ktoś taki poznał, że czyta jej w myślach? Po chwili zrozumiała prawdopodobną przyczynę. Wstrzyknęła jej swoją chakrę. Pierwszy raz komuś to zrobiła i prawdopodobne było to, że właśnie oglądała tego skutki. Pokręciła głową i zauważyła, że są już blisko. Przyspieszyła kroku jeszcze bardziej i weszła w zarośla. Chwyciła Shizu za rękę i po chwili obydwie doszły na pamiętną polanę dla Nasane. Czarnowłosa lekko uśmiechnęła się widząc jezioro, w którym Sasuke moczył bandaż. Nagle Shizu podniosła z ziemi pustą fiolkę i spojrzała na Nasane pokazując znalezisko.
-Co to?-spytała.
-Zostaw!-kazała jej i zabrała fiolkę po miksturze.-To chemikalia. Groźne.-skłamała.
-Nie okłamuj mnie. Tu była jakaś mikstura przywracająca pamięć, tak?
-Skąd to wiesz?-spytała.
-Przeczytałam to w twoim umyśle. Nie wiem dlaczego. Po prostu widzę, co myślisz.
-Skoro tak..-przeraziła się Nasane.- Słuchaj. Przyznam, że nie przemyślałam tego co robię. Nigdy nie patrz nikomu w oczy. Unikaj tego. Będę wiedziała jak to zrobisz. A wtedy nie wrócę po ciebie. Masz całkowity zakaz robienia tego póki nie nauczę cię co się z tym wiąże.
-Zrozumiałam.
-Jeszcze jedno. W wiosce jest Jinchuuriki. To taka osoba, która ma w sobie demona. Te demony to Bijuu i jest ich dziewięć. Każdy z nich ma określoną liczbę ogonów. W Konosze jest Lis o Dziewięciu Ogonach. To najsilniejszy z tych dziewięciu. Jest jeszcze dziesiąty, ale na razie nie musisz o nim wiedzieć. Osoba, która jest Jinchuuriki Lisa jest naprawdę miła i sympatyczna. Mówię ci to, bo prawdopodobnie będziesz mogła ujrzeć tą bestię. Nie obawiaj się jej. Nic ci nie zrobi jeśli się nie narazisz Jinchuuriki. -powiedziała Nasane.
-To znaczy, że każdy może ją zobaczyć czy tylko ja?
-Tylko ty i ja, bo mamy taką moc. To moja wina, że ją masz... W każdym razie będziesz widziała Lisa dopóki nie oswoisz się z jego widokiem. Aby się oswoić pozbądź się strachu. Dobrze?-spytała Nasane.
-Tak.
Akurat, gdy skończyły rozmowę usłyszały powoli zbliżające się osoby. Nie była to jedna, a dwie. Nasane spojrzała na zarośla i ujrzała posturę kruczowłosego i blondyna. Przeklęła pod nosem. Naruto akurat nie chciała w tamtym momencie widzieć. Powodem była Shizu i jej moc, którą przez przypadek według Nasane dostała. Po chwili oboje pojawili się przed dziewczynami. Nasane poczuła uścisk w dłoni. Spojrzała na Shizu, która się trzęsła i patrzyła z przerażeniem na przybyszy. Westchnęła.
-Opanuj strach. Wiem, że wygląda strasznie. Nie bój się. On ci nic nie zrobi.-powiedziała Nasane głaszcząc Shizu po głowie.
-Co jej jest?-spytał Sasuke.
-Widzi Lisa.-powiedziała Nasane czym wywoła szok u chłopaków.
-Jak to widzi Lisa?-spytał po raz drugi Sasuke.
-Widzisz. Mówiłem, że to zły pomysł bym szedł.-powiedział Naruto.
-Co ty gadasz, Naruto?-spytał Sasuke.-Nie wiedziałem, że znalazła kogoś takiego! A poza tym sam chciałeś iść!
-Ale to ty mi najpierw kazałeś, bo niby nie masz podejścia do dzieci.-odpyskował Naruto.
-Przecież wiesz jakby to wyglądało gdybym przyszedł sam!
-To na co się czepiasz?!
-Ja pierdolę. Już mogłam wam ją podrzucić i do Tsunade pójść.
-I co byś jej powiedziała? Coś w stylu: "Siema! Poluję na Jinchuuriki, którym jest Naruto, ale zaopiekujcie się dziewczynką, którą znalazłam gdzieś na zadupiu"?-spytał Sasuke z sarkazmem.
-Nie na zadupiu, a wśród ludzi Orochimaru. Chcieli ją zabić.-powiedziała.
-Orochimaru? Przecież on od dawna nie żyje.-stwierdził Uchiha.
-Jego pomioty już też.-powiedziała Nasane.
-Tego już się domyśliliśmy.-powiedzieli obydwoje.
-Nasane.-przerwała im przerażona Shizu.-Ten obraz nie znika. On się na mnie patrzy.-powiedziała trzęsąc się.
Czarnowłosa chciała ją przytulić, ale powstrzymała ją ręka Sasuke. Ta spojrzała na niego z wyrzutem, ale po chwili zauważyła, że do Shizu podszedł Naruto. Czarnowłosa się trochę przeraziła. Uspokoiła się trochę, gdy zobaczyła, że Shizu powoli się też uspokaja. Blondyn położył dłoń na jej ramieniu i delikatnie masował. Lekko się uśmiechnął i spojrzał na nią.
-Tylko nie patrz w oczy.-ostrzegła Nasane. Naruto lekko pokiwał głową.
-Już spojrzałem.-powiedział, na co czarnowłosa walnęła się w czoło.
-Hej mała.-zwrócił się do niej przyjaznym głosem.-Nie bój się. Ten stwór, którego widzisz ma na imię Kurama. Jest bardzo miły chociaż nie wygląda. Kiedyś był zły, ale teraz jest przyjazny. Tym bardziej dla ciebie. A wiesz dlaczego?
-Nie..-szepnęła spokojnie Shizu.
-Bo znasz Nasane i jesteś dla niej kimś ważnym.-powiedział uśmiechnięty Naruto, czym wywołał uśmiech również u dwóch Uchiha.-Kurama boi się jej. Czasami, ale się boi. Z czasem ci powiem dlaczego. Jeżeli jesteś ważna dla Nasane, on nie ośmieli ci się zrobić krzywdy. A nawet, gdy będziesz w niebezpieczeństwie on ci pomoże. Rozumiesz?
-Tak.-powiedziała uspokojona Shizu.-Mogę coś zrobić?
-Oczywiście.-powiedział uśmiechnięty blondyn i rozłożył ramiona. Po chwili dziewczynka się w niego wtuliła.
-Kuźwa, magik.-szepnęła Nasane na ucho Sasuke.-Ja bym ją uspokajała godzinami.
-Pewnie nawet nie pomyślałabyś by powiedzieć jej, że Kurama się ciebie boi.-szepnął Sasuke.
-Ty no racja.-uśmiechnęła się Nasane widząc jak Naruto przytula Shizu.-Jestem wam wdzięczna za to, że ją zabieracie i się nią zaopiekujecie.
-Nie dziękuj mi, a jemu, bo ja nawet tu przyjść nie chciałem.-powiedział Sasuke za co dostał w ramię.-No co? Mówiłem, że nie bawię się w opiekunkę.
-Ale możecie coś jeszcze zrobić?
-Chronić ją przed Tsunade. Myślę, że da się zrobić, ale wisisz mi przysługę.-powiedział Sasuke.
-Będę ci wisieć, jeżeli choć trochę się nią zainteresujesz.-powiedziała czarnowłosa.
-Phi, to już wolę potraktować to jako przyjacielską usługę. Opiekę nad nią powierzam Naruto.
-Skurczybyku jeden.
-Ale mam nadzieję, że ona jest jedyna, bo nie chcę w wiosce utworzyć schroniska dla osieroconych dzieci.-powiedział Sasuke.
-Skąd wiesz, że nie ma rodziców?
-Kuźwa, Nasane. Nie jestem Naruto. Domyśliłem się, że ich nie ma, bo inaczej oddałabyś ją im.-powiedział Sasuke.
-Ej! Wypraszam sobie!-powiedział Naruto "odklejając" się od Shizu.
-Naruto, twój poziom inteligencji jest taki mały, że nawet ona jest pewnie mądrzejsza.-powiedział Sasuke wskazując na Shizu.
-Miły, głupi, Jinchuuriki, na którego poluje Akatsuki...-zaczęła wyliczać Shizu na głos.
-Hę?-spytali wszyscy w okół.
-... i nawet przystojny jesteś.-powiedziała niebieskowłosa patrząc na blondyna, na co ten się lekko zarumienił.-Nasane opisała cię znakomicie! To pewnie o tobie mówiła!
-Ej! Kurwa, Shizu! Nie powiedziałaś przypadkiem za wiele?!-krzyknęła Nasane.
-Nie wierzę.. Nasane, co ty za gust masz..-westchnął Sasuke.
-Przymknij się Sasuke! W tej chwili jestem zajęta waleniem sobie w łeb. Może wybije sobie pomysł zwierzania się młodym dziewczynkom.-powiedziała robiąc to, co powiedziała.
-Ej, Shizu? Co ona jeszcze o mnie mówiła?- spytał uśmiechnięty Naruto.
-Wiesz.. Mówiła, że jest ci bardzo wdzięczna, bo pokazałeś jej sens..-mówiła.
-Jeszcze słowo a ukatrupię!-zagroziła Nasane.
-Zrozumiano.-powiedzieli obydwoje. Naruto się zaśmiał.
-Kurwa, nienawidzę swojego życia.-powiedziała Nasane łapiąc się za głowę.-Weź mi Naruto zrób przysługę i zapomnij o tym, o czym ci powiedziała.
-Spróbuję, ale mi w tym nie pomagaj.-powiedział Naruto uśmiechnięty.
-Hę?-spytała czarnowłosa nie rozumiejąc.
-Chodź, młoda. Muszą pogadać.-powiedział Sasuke.
Po chwili Sasuke wraz z Shizu odeszli w kierunku wioski. Zostawili tym samym czarnowłosą i blondyna samego. Nasane zdziwiona spojrzała na Naruto, który się śmiał pod nosem. Miała ochotę iść za Shizu i jej tak przywalić, że mogłaby się podzielić z Deidarą wrażeniami z wycieczki w powietrzu i wylądowaniem cholera wie gdzie. Czuła wstyd i złość. Bardziej wstyd, bo rozumiała, że to jest młoda dziewczynka i musi się jeszcze nauczyć dotrzymania tajemnicy. Poza tym nawet lepiej, że powiedziała to przy niej, bo kto wie ile by mu powiedziała gdyby byli na osobności. Spodziewała się jednak, że Naruto dowie się o tym, co Nasane powiedziała o nim. Automatycznie spuściła głowę na dół. Postanowiła pooglądać czubki swych czarnych jak noc butów. Nagle poczuła, że Naruto zabiera jej coś z kieszeni. Gwałtownie podniosła głowę i uderzyła czołem Naruto. Cicho go przeprosiła, ale po chwili zauważyła, że wyciągnął fiolkę. Chłopak był blisko. Naprawdę blisko. Dzieliły ich od siebie zaledwie centymetry. Nasane trochę to krępowało, ale starała się tego nie okazywać.
-Już zapomniałaś jak wyglądała twoja fiolka?-spytał Naruto.
-Tak jak ta. Czekaj. O jaką fiolkę ci chodzi?-spytała Nasane nie rozumiejąc.
-Z miksturą przywracającą pamięć. Twoja była większa, bo musiałaś przypomnieć sobie zdecydowanie więcej niż ja.
-Jak to ty? Przecież była jedna fiolka.-powiedziała Nasane.
-O drugiej Sasuke ci nie powiedział.-powiedział Naruto i wskazał na to co trzymał w dłoni.-I to była ta. Widzisz jaka mała?
-No, jest mała. Czekaj, a ty po co piłeś tą miksturę?-spytała Nasane.
-No wiesz. Sasuke zdało się dziwne, że powiedziałem mu o czymś. W dodatku ze szczegółami. A kiedy spytał mnie o to samo jakiś czas później nie wiedziałem, o czym on mówi. Domyślasz się, o czym  mówię?-spytał Naruto lekko uśmiechnięty.
-Nie..-powiedziała głupio Nasane odwracając wzrok.
-Dlaczego usunęłaś mi to z pamięci?-spytał cwaniacko.
-Nie wiem, o czym mówisz.-powiedziała nerwowo unikając wzroku blondyna. Dobrze wiedziała, o czym mówi.
-Wstydzisz się swojej słabości, czy może z innego wtedy mnie pocałowałaś?-spytał z uśmiechem.
-Nie wiem, o czym mówisz.-powtórzyła się.-A poza tym to ty mnie pocałowałeś!
-O! Odzyskałaś pamięć!-ucieszył się Naruto.
-O kuźwa..-jęknęła.-To ja się zmywam. Pa.-powiedziała i chciała odejść, ale powstrzymał ją Naruto.
-Nie odejdziesz tak jak wtedy.-powiedział.
-Ale co ty chcesz wiedzieć?-spytała Nasane i odwróciła się do niego patrząc mu w oczy.-Pocałowaliśmy się. Ok. Stało się. Nie miało to żadnego znaczenia..
-To dlaczego mi to usunęłaś z pamięci?
-A co by zmieniło to, gdybyś o tym wiedział? Pytałbyś się mnie dlaczego uciekłam, dlaczego odwzajemniłam. No to kuźwa ci odpowiem. Nie wiem! Nie wiem, dlaczego odwzajemniłam. Instynkt! Jestem kobietą. To nie nowość, że one są dziwne. Dlaczego uciekłam? Bo jestem z Akatsuki! A ty jesteś moim celem! To trochę dziwne, co się stało, nie sądzisz?
-To, że jesteś z Akatsuki to nie argument. Byłby, gdybyś na mnie polowała. Ale ty tu stoisz i ze mną rozmawiasz.-powiedział blondyn.
-A skąd wiesz? Może mi w ogóle na tobie nie zależy?-spytała Nasane.
-Jak tak to może sprawdzimy? Nie ucieknę ci. Weź mnie do siedziby.
-Nie.-od razu zaprzeczyła.
-Dlaczego? W końcu ci na mnie nie zależy.
-Chcę być sprawiedliwa. Nie złapię ciebie bez walki.
-To odpada, bo ja nie jestem w stanie ciebie skrzywdzić.-powiedział. Zszokowało ją to.-Ale mogę pójść z tobą do siedziby i powiedzieć, że mnie złapałaś albo oddać się w ich ręce. Powstrzymasz mnie?
Nasane słuchając go nie umiała zrobić nic. Dopiero w tamtej chwili zdała sobie sprawę z tego jak jest bezbronna wobec wyrządzenia mu krzywdy. Nie potrafiła, nie chciała go ranić ani tym bardziej przyczyniać się do jego śmierci.Chciała by żył i był przy niej.
-Nie... Tak. Nie rób tego. Niech ci będzie. Zależy mi na tobie.-odpuściła wiedząc, że prędzej czy później się tego domyśli.
-To teraz podaj mi prawdziwy powód, dla którego mnie pocałowałaś.
-Najpierw powiedz mi dlaczego ty to zrobiłeś.
-Chciałem pocałować ciebie w policzek, ale odwróciłaś głowę i trafiłem w usta. Teraz ty.
-Bo.. Spodobało mi się. To było takie miłe uczucie, poczuć, że nie jestem sama, poczuć czyjąś bliskość. Do tamtej pory jedyne męskie usta jakie mnie dotykały należały do Mitu albo... Danzou. Z czego żaden nie pocałował mnie w usta.
-To miło wiedzieć, że jestem pierwszym.-powiedział i się uśmiechnął.    
Dziewczyna spojrzała na niego. Był uśmiechnięty od ucha do ucha. On spojrzał też na nią. Patrzyli sobie w oczy będąc na małej odległości. Blondyn uśmiechnął się szerzej i powoli przybliżył twarz do Nasane by następnie pocałować ją po raz drugi. Dziewczyna była w szoku, ale nim zdążyła odwzajemnić blondyna już nie było. Zostawił po sobie jedynie smak na jej ustach i szok. Nasane z otwartymi szeroko oczami przejechała palcem po ustach i spojrzała na miejsce, gdzie niedawno był shinobi.
-Co się do licha stało?-spytała samą siebie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

25. Początek czegoś nowego

23. Rezultat horroru

24. Polowanie na Dziewięcioogoniastego rozpoczęte!