21. Cena potęgi bywa straszliwa

Zszokowana szła ścieżką do swojego celu. Mimo, że minęło jakieś pół godziny ona dalej nie wierzyła w to, co się stało. Cały czas w pamięci miała jego twarz. Coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że Naruto jest szalony i niezwykle odważny. Nie wiedziała, jaki był "w środku", ale zewnętrznie nie dał po sobie poznać, że się boi. O ile się bał. Wiedziała, że ona nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego. Stanęła. Wzięła głęboki wdech i po chwili wypuściła powietrze. Spojrzała w niebo. Coraz częściej to robiła. Widok chmur ją uspokajał. Biały kolor był taki nieskazitelny. Ilekroć go widziała uspokajała się. Uwielbiała porównywać ich kształty do zwierząt, bądź ludzi. Lekko się uśmiechnęła, gdy jedna z nich była bardzo podobno do Shizu. Inna przypominała jej znak Wioski Liścia. Jeszcze inna była podobna do jednej z glinianych figurek Deidary. A jeszcze inna przypomniała jej Naruto. Widząc jego twarz uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Po chwili, gdy zrozumiała, że szczerzy się do chmur natychmiast się opanowała i ruszyła dalej. Zażenowana szła dalej.
-Co się ze mną dzieje?-pokręciła głową.
Przyspieszyła kroku. Nagle znów zaczęło wiać. Nasane się wkurzyła. Przypomniała jej się poprzednia sytuacja, gdy ratowała Shizu. Tym razem nie chciała walczyć, ale też nie chciała iść na około. Nagle poczuła wiatr tuż nad nią. Spojrzała w górę i ujrzała białego ptaka, a na nim Deidarę. Trochę przeraził ją ten widok. Jeżeli ją śledził znaczyło to, że widział pocałunek z Naruto. Wiedziała, że jeżeli Akatsuki się o tym dowie będzie miała niezły opiernicz. Dziewczyna spojrzała na blondyna. Miał surowy wyraz twarzy i patrzył na nią z pogardą. Nienawidziła tego. Dziewczyna cicho westchnęła.
-Długo mnie śledzisz?-spytała.
-Wystarczająco.- powiedział. Był wściekły. Czuła to.-Masz jakieś wytłumaczenie? Czy lepiej będzie, jeśli pogadamy z Painem?
-Czy przypadkiem nie mamy zakazu mówienia do niego na"ty"?
-Nie ma go tu.
-Zapomniałeś od  czego jest Rinnegan?
-To przeklęte gówno? Przecież powinnaś wiedzieć jaki stosunek mam do doujutsu.-warknął.-Nawet do twojego Kousttegan.
-Mam rozumieć, że już wypaplałeś Akatsuki, że go mam?
-Pain... Lider powinien wiedzieć o wszystkim.
-Ja mu o niektórych rzeczach nie mówię...
-Myślisz, że fakt, że jesteś córką Madary daje ci jakieś przywileje?!-wściekł się.
-Oczywiście, że nie! Mi nawet nie zależy na tym by go posiadać! Jestem jego córką! Ok, ale to nie powód do wychwalania się tym na prawo i lewo. Myślisz, że jestem z tego dumna?! To się kurwa mylisz! To jest dla mnie jak przekleństwo! Od narodzin moje życie zostało przez niego zaplanowane. Nie wiem, czy o to mu chodziło, ale pewna jestem jednego. Sprawił, że go nienawidzę! A ponadto jestem w jego organizacji, która za niedługo go wskrzesi! Czy ty naprawdę myślisz, że wykorzystywałabym ten fakt do zostania w tym pieprzonym Akatsuki?! Jak tak, to się mylisz! Zamiast podejrzewać mnie o zdradę powinniście się cieszyć, że jeszcze wykonuję te pieprzone misje!-wkurzyła się.
-Czy ja powiedziałem, że podejrzewamy cię o zdradę?-spytał spokojniej.-Czy my o czymś nie wiemy?
Zapadła cisza. Nasane spuściła głowę w dół. Wiedziała, że nieźle się wkopała. Wypuściła powietrze z ust i odgarnęła włosy, które spadały jej na twarz. Była gorąca. Zdziwiona zaczęła macać czoło. Wręcz się paliła. Nie wiedziała od czego to. Czy od złości czy może od Naruto. Deidara  spojrzał na nią dziwnie. Dziewczyna dotykała czoło i policzki. Nie mogła uwierzyć, że jej temperatura ciała wraca do normalności.
-Co ci jest?-spytał blondyn.
-Po prostu od jakiegoś czasu gorzej się czuję.-powiedziała.
-Jak bardzo?
-Nie interesuj się. Ostatnią rzeczą jakiej teraz chcę to twoje współczucie. Już wszystko dobrze.
-W takim razie nie zmieniaj tematu. Odpowiedz na poprzednie pytanie.-rozkazał.
-Jeszcze rozkazywania brakowało..-jęknęła.-Nie zdradzam was. Jakbym miała to zrobić to zrobiłabym to dawno temu.
-W takim razie to normalne, że ratujesz pierwsze lepsze dziewczynki i dajesz się całować twojej ofierze? W dodatku niepierwszy raz.
-Chcę zdobyć jego zaufanie.-broniła się.-A kiedy będzie mi ufał złapię go!
-Czy on ci przypadkiem nie ufał wtedy? Powiedział, że możesz go złapać! Dlaczego tego do diaska nie wykorzystałaś?!
-Bo nie o to mi chodziło!- krzyknęła.- Widziałam w jego myślach, że nie mówi mi do końca prawdy.
-Ach tak?
-Nie ufa mi do końca, dlatego poczekam aż będzie.
-Ile razy zamierzasz do tego czasu dawać mu się całować?- spytał wściekły.
-Dziewięcioogoniasty jest moim celem, więc moja w tym głowa by go złapać. Sposób, w jaki to zrobię nie powinien ciebie interesować.
-Chcesz zdobyć jego zaufanie czy sprawić by się w tobie zakochał?
- A czy z miłością nie wiąże się zaufanie?- spytała.
-Możliwe. W każdym razie Kyuubim zajmie się Kakuzu z Hidanem. Ty za długo się ociągałaś, więc Pain zmienił ninja za to odpowiedzialnych. Możesz przestać udawać, że on ciebie obchodzi i mówić takie bzdury pierwszym lepszym dziewczynkom.
To był dla niej szok. Nie wiedziała co robić. Zdawała sobie sprawę, że zlecenie dostała dawno i tak naprawdę w ogóle się nim nie zajęła, ale nie sądziła, że Pain zrobi coś takiego. Była zła. Pain ją wkurzył swoją decyzją. Nie chciała polegać na Naruto i na tym, że da radę pokonać całe Akatsuki, bo to jest niemożliwe. Dopóki ona zajmowała się porwaniem go był bezpieczny. Teraz jego życiu zagrażało duże niebezpieczeństwo. Jako przeciwników miał mieć Hidana i Kakuzu. Jednym słowem: " nieśmiertelnych". Szansa, że ich pokona według niej była znikoma. Bała się, że kiedy już opanuje dziedzictwo będzie martwy. Nie wierzyła w niego ani trochę. I to był jej błąd. Naruto był najbardziej nieprzewidywalnym ninja numer jeden. To on prędzej powinien się martwić o nią. Jednak wtedy ona jeszcze nie doceniła jego siły. Siły, która była w stanie mierzyć się z jej i, co najważniejsze - pokonać ją. Siły, za której pomocą uczyniłby wiele, a w dodatku nie osiągnął jeszcze swych limitów. Z dnia na dzień stawał się silniejszy.
-Ona nie jest pierwsza lepsza. Posiada moc, którą mogę wykorzystać, więc nie zabijajcie jej.-poprosiła.
-Żartujesz? Myślisz, że Akatsuki oszczędza pierwsze lepsze dzieci. Gdy tylko się o tym dowiedzą pierwsze co zrobią to ją zabiją. Ona się nam nie przyda. I nie mów, że nie bo ci nie wierzę. Przypomina ci kogoś z dzieciństwa i dlatego chcesz by przeżyła. Jeszcze nie zrozumiałaś czego oczekuje organizacja wobec członków? To ci przypomnę. Całkowitego wymazania z pamięci przeszłości. Dlaczego ty tego nie robisz? Dlaczego o niej nie zapominasz? Jeszcze nie zauważyłaś, jak bardzo ona ciebie ogranicza? Myślisz, że ta twoja przyjaciółka jest warta tego co ty teraz robisz?
-A co ja robię?!- krzyknęła.
-Ograniczasz się! Stajesz się słaba. Gdzie przekonanie Uchiha, że najsilniejsi są ci, którzy nienawidzą?
-Jak widzisz nie każdy takie ma.- warknęła.
-Ach tak? To jakie jest twoje?
-Nie mam. Co ma być to będzie i tego nie zmienię.
-Wierzysz w przeznaczenie? Co za dziecinada. Ile ty masz lat?- spytał.
-Wystarczająco.
-Jesteś zupełnie inna niż wtedy gdy po raz pierwszy ciebie spotkałem i walczyliśmy. Niby obudziłaś w sobie demona, ale jesteś słabsza. Nie byłaś w stanie nawet zranić Obito dopóki się nie zmieniłaś.- powiedział.
-Jedno się zmieniło.
-Niby co?- prychnął.
- Teraz jestem w stanie ciebie zabić w mgnieniu oka, więc dla swojego bezpieczeństwa uważaj na słowa.
-Mówisz tak tylko na podstawie tego, co było podczas akcji z Kazekage? Wtedy Pain surowo zakazał nam jakichkolwiek potyczek z tobą. Na szczęście już zauważył, że za bardzo się rozpędziłaś i kazał nam skrócić ci skrzydła. Wiec to nie ja teraz powinienem uważać na słowa.
-Myślisz, że się ciebie boję, bo dostałeś śmieszne pozwolenie od przywódcy? Jesteś ostatnią osobą jakiej bym się bała. Teraz nie sprawisz mi takich problemów, jak wcześniej bo jesteś najsłabszym ogniwem w całym Akatsuki.
Po tych słowach na ścieżce rozległ się głuchy dźwięk uderzenia w twarz. Był na tyle głośny, że ptaki wokół odleciały i jedyne żywe dusze, które zostały w tych okolicach to Deidara i Nasane. Wkurzony blondyn po chwili wskoczył na swojego ptaka i zaciskając zęby spojrzał na Nasane, która dotknęła miejsca, w które przed chwilą została uderzona z liścia. Zamknęła oczy. Starała się uspokoić. To był pierwszy raz, gdy ktokolwiek ją tak potraktował. Nie było jej do śmiechu. Wręcz przeciwnie. Chciała za to zabić Deidarę. Dlatego starała się uspokoić. Może on myślał inaczej, ale Nasane była pewna swoich słów. Zabiłaby go bez trudu. Przynajmniej bez takiego, z jakim wcześniej z nim walczyła. Spojrzała na niego. Zobaczyła, że on też patrzył na nią.
-Nie patrz tak na mnie.- powiedział widząc jej morderczy wzrok.- Ostrzegałem. To czas byś zaczęła szanować innych.
-Ty też przez tak długi czas się czegoś nie nauczyłeś.
-Czego?
-Nie obchodzą mnie zakazy.
Podeszła do niego powoli i uderzyła go pięścią. Zdecydowanie mocniej. Mocniej niż zwykle. Blondyn po uderzeniu zaczął przelatywać przez drzewa łamiąc je po drodze. Nie widziała jak daleko, ale wiedziała, że przebył tak spory kawałek. Nagle zauważyła coś dziwnego. Jej ręka była inna. Ona była jak u demona. Była blada i miała długie pazury. Nie mogła się jej przyjrzeć za długo, ponieważ po chwili zaczęła wracać do normalności. Nim zdążyła o tym pomyśleć jej ręka wyglądała normalnie. Dziewczyna wyjęła z etui kunaia i zaczęła ostrzem ryć w glinianym ptaku litery. Gdy skończyła ze złowieszczym uśmiechem ruszyła dalej. Szła drogą wyznaczoną przez połamane drzewa. W końcu dotarła do miejsca, w którym leżał blondyn. Spojrzała na  niego. Żył. Miał tylko zamknięte oczy. Dała radę to poznać poprzez jego spokojny oddech i lekko otwarte usta.Z początku myślała, że z jej ataku po raz kolejny wyszła klapa.Zmieniła zdanie,gdy ujrzała krew wokół blondyna. Zrozumiała, że oberwał naprawdę mocno, bo krwi było wiele. W pewnym momencie zrobiło się jej nawet żal go, ale szybko to opanowała. Nie chciała mu współczuć. Zasłużył sobie na to. Dziewczyna powoli podniosła kamień z ziemi i rzuciła nim w Deidarę. Usłyszała cichy jęk.
-Już nie łaska ze mną porozmawiać?-spytała.
-Czego chcesz? Lepiej, jeżeli pójdziesz kontynuować misję.-powiedział cicho.
-Do ciebie też mam sprawę.-powiedziała.-Większość napisałam na twoim ptaku, więc lepiej go nie odwołuj. Odnośnie mnie. Jeżeli jeszcze raz poczujesz się zbyt pewnie i mnie uderzysz w twarz.. zabiję cię. To samo się tyczy tego, jeżeli któryś z was zrobi krzywdę Shizu.
-Chcesz walczyć z całym Akatsuki? Pojebało cię?-warknął.
-Mogę sobie już teraz ułatwić walkę i wyeliminować jeden cel.-odpyskowała.- Akatsuki nie zależy na tej dziewczynce, ale mi tak. Jest wyjątkowa i skoro nie potraficie tego pojąć, i chcecie ją zabić to nie zostawiacie mi innego wyboru, jak zrobienia tego samego z wami.
-Już się domyśliłem.. Ale ty chcesz walczyć z całym Akatsuki. To nie jest odwaga, a głupota. Myślisz, że dasz radę pokonać wszystkich zabójców rangi S posiadając jedynie swojego marnego demona? Nasane, rozbawiłaś mnie. Z pewnością, gdy im to powiem oni też się uśmieją.
-Serio cię rozbawiłam?-spytała kpiąc z niego.-Nie wyglądasz na takiego.
-Pożałujesz tego, jak tylko odrodzą mi się siły.-warknął.
-Pożałuję? A wtedy cokolwiek się zmieni? Deidara, powinieneś się czasem opamiętać i myśleć o tym, co mówisz.
-Idź na misję. Nie mam ochoty ciebie oglądać.-warknął.
-Jeszcze jedno. Myślałeś, że się nie dowiem?
-O czym?
-Nie dostałeś zlecenia śledzenia mnie.-powiedziała.
-Przeczytałaś mi w myślach?
-Przecież nie mogę. Ta moja śmieszna pieczęć. Gdyby zleciło ci to Akatsuki byłbyś z partnerem.
-Co to za różnica? Czy jestem tu ze zlecenia, czy z własnej woli?
-Ogromna. Teraz mi powiedz, czy wszystko, co powiedziałeś to kłamstwo?
-Z tym akurat mówiłem prawdę. Dowiedzą się o tym, jak próbujesz zdobyć zaufanie swojej ofiary.
-I myślisz, że co mi zrobią?
-Nie wiem.-skwitował.
-Idź do diabła, Deidara. Tylko mnie wkurzyłeś. A miałam taki dobry humor.-mruknęła czarnowłosa.
Zawróciła i ruszyła dalej w kierunku Smoczej Groty. Już nie spoglądała na Deidarę. A szkoda, bo zauważyłaby jak blondyn posmutniał. Z całych sił próbował dostać się na ptaka. Gdy to zrobił z ulgą wyruszył w drogę do siedziby.  Był poważnie ranny. Wiedział, że tym co robił naraził się Nasane, ale nie miał innego wyjścia. Widząc, jak dziewczyna całuje się z Naruto wiedział, że to może być kwestia czasu, gdy Nasane opuści Akatsuki, a tego nie chciał. Zależało mu na niej, ale był w stanie zauważyć, że chcąc sprowadzić ją na dobrą drogę ten tylko ją wkurzył. Mógł również zauważyć, że jej ani trochę nie zależy na nim. Nie wiedział, czy to prawda to, co wtedy powiedziała Naruto. To, że nie jest w stanie go skrzywdzić i mu jej na nim zależy. Miał skrytą nadzieję, że to, co mówiła o planie zdobycia zaufania Jinchuuriki to prawda i za niedługo przyjdzie do siedziby wraz z Uzumakim, złapią resztę Bijuu, i wraz z Dziesięcioogoniastym doprowadzą plan Księżycowego Oka do końca. Ale to były najwyżej marzenia. Nasane kłamała. Nie miała zamiaru łapać Naruto, a to oznaczało jedynie tyle, że kolejny etap planu rozpocznie się za bardzo długi okres czasu. Według niej wystarczający by ziścić swój cel i stać się na tyle silną by zmierzyć się ze swoim ojcem, albo chociaż spróbować go osłabić. Planowała zdradę - to prawda. Ale nie teraz. Chciała to zrobić później. Nie wiedziała jak, ale wiedziała, że chce to zrobić i raz na zawsze uwolnić się spod władzy innych, być niezależną. Ponadto jej plany zdrady z łatwością mógł pokrzyżować Madara, który w niej jest i ją w pewnym sensie kontroluje.
-Dawno się do mnie nie odzywałeś, co?-powiedziała na głos.-Co z ciebie za niemowa. Jak już siedzisz we mnie wypadałoby dotrzymać mi towarzystwa...
Przerwała, gdy poczuła lekki wiatr. Spojrzała na ziemię. Na piasku zaczęły powstawać litery. Powoli spajały się w jedną całość i ostatecznie utworzyły napis: "Na wszystko przyjdzie czas. Lepiej nie oczekuj rozmowy, bo jestem bardzo wkurzony. PS Mnie ciężko zdenerwować."
-Póki co nic mi nie zrobisz, więc się nie boję. Gorzej będzie, jak powstaniesz.-powiedziała i zaczęła czytać kolejny napis.-"Dobrze zrobiłaś z Deidarą. Jednak mogłabyś być łagodniejsza. W końcu dziewczyny potrafią wyczuć kiedy komuś na kimś zależy." Co ty sugerujesz? Jeżeli ten matoł tylko pomyśli o mnie w jakiś innych okolicznościach niż w strachu to będzie miał marny żywot.
Po chwili pojawił się kolejny napis. "Dlaczego nie możesz być taka dla każdego napotkanego mężczyzny? Osiągnęłabyś więcej."
-Mam to gdzieś. Osiągnę to wszystko na swój sposób.
"Niektóre cele mogłabyś osiągnąć w prostszy sposób. Jeżeli chcesz abym był spokojny podczas naszej rozmowy lepiej ogranicz kontakt z tym Naruto do absolutnego minimum. Nie zapominaj, że mam swoje sposoby i mogę przekazać Akatsuki inny rozkaz. Mogę im kazać całą organizacją pojmać Kyuubiego. A wtedy on nie ucieknie.Poza tym kontynuuj trening tej dziewczyny. To nie wina twojej chakry. Ona ma takie moce od urodzenia. Niewykluczone, że również jest dziedzicem." Ostatnie zdanie do niej nie dotarło całkowicie. Shizu dziedzicem? Ta mała dziewczynka dźwigająca ciężar podobny do tego, który dźwiga Nasane? Nie chciała w to wierzyć. Nie umiała w to uwierzyć.
-To jest pierwszy raz kiedykolwiek kiedy z chęcią wykonam twoje polecenie.-powiedziała i zaczęła zmazywać napisy.-Chodziło mi o Shizu. Odnośnie Naruto.. Jak bardzo ograniczyć te kontakty? W końcu będę musiała pójść po Shizu.
"Najbardziej jak się da.". Przeczytała napis i go też zmazała.
-Najbardziej jak się da... Ty naprawdę jesteś niemową.-prychnęła i ruszyła dalej w drogę.
/Następny dzień. Rano/
W końcu dotarła. Stała przed Smoczą Grotą. Wokół było spokojnie. Cicho. W przestrzeni odbijało się jedynie ciche echo jej oddechu. Nawet wiatr dziś nie zaszczycił jej swoją obecnością. Może to i lepiej? Dziewczynie ostatnio wszystko przypominało Jinchuuriki Kyuubiego. Bez zbędnego przedłużania weszła do środka. Nie lubiła tego miejsca. Była tu drugi raz, ale to w zupełności wystarczyło by znienawidzić to miejsce. Było duszno, ciemno i w dodatku w powietrzu unosił się zapach padliny. Ponadto w wąskich korytarzach odbijało się echem ciche syczenie. Nie chciała nawet myśleć o tym, co by było gdyby wzięła tu Shizu. Była przekonana, że mogłaby nie wytrzymać obecności w tym miejscu. Nasane to nie przeszkadzało. W końcu niepierwszy raz robi coś takiego. Powoli weszła w głąb korytarza. Gdy nim przechodziła z ukrycia wychodziły małe węże czując jej obecność. Była ostrożna. Musiała być. Walka z wężami nigdy nie należała do najprzyjemniejszych. Szczególnie, gdy takowy owinie się wokół ciebie i zacznie ściskać jak ciasto. Na samo wspomnienie walk z nimi robiło jej się słabo. Gdyby tylko mogła zabiłaby wszystkie osobniki na świecie. Po chwili w tunelu zauważyła małe światełko. Lekko przyspieszyła. Wyszła na w miarę otwartą przestrzeń, o ile można tak nazwać wielką jaskinię. Ciemność nie przeszkodziła jej jednak w odnalezieniu źródła syczenia. Zrozumiała, że przez niektóre gady nie jest mile widziana w ich domu. Kilka osobników rzuciło się na nią. Nie zdążyły jednak nawet podejść do niej, gdyż mocno uderzyła w ziemię. Zrobiła w niej dziurę, ale przynajmniej obroniła się przed atakiem.
-No proszę, proszę. Ośmieliłaś się przyjść tu drugi raz po tym jak spaliłaś jedną z naszych jaskiń? Zasługujesz  na uznanie twojej odwagi.-usłyszała pewny, niski i poważny głos. Wywoływał grozę przez efekt echa, który rozprowadzał go po całej jaskini.
-Manda...-warknęła patrząc ze złością na kolosalnego węża. W jednej chwili zdawało się jej, że jest mrówką. Nie cierpiała go za to.
-Czego tu szukasz? Śmierci?-syknął ze złością.
-Mam swoje interesy. Gdzie jest Mędrzec Biały Wąż (jak ktoś nie pamięta to ten wąż był w anime.. ta, sama musiałam sobie odświeżyć pamięć dop. aut.)?
-Myślisz, że wpuszczę kogoś takiego do niego? Mylisz się. Ledwo się pojawiłaś a już robisz rozróbę. Zjeżdżaj stąd.-warknął.
-Rozróba? Takie słowa nie pasują do ciebie, Manda.
-Chcesz mnie wkurzyć?-syknął i podniósł się z ziemi ukazując całą swoją wysokość. To był olbrzym.
-Spytałabym o to samo. Wiesz kto to Döji?
-Tak. Wiem również, że nie powinno cię to interesować.
-Wręcz przeciwnie. Powinno mnie interesować jakiego demona mam w sobie.-powiedziała czym wywołała szok u olbrzyma.-Jestem dziedziczką Kinshi no Kajitsu. Chcę to dziadostwo opanować, dlatego z łaski swojej zwolnij mi drogę.
-Nie żartuj sobie z takich rzeczy. Nie wyczuwam tu jego mocy. A jestem na to bardzo wrażliwy.-nie wierzył.
-Nie wierzysz? Ok.-powiedziała i zdjęła naszyjnik.-A teraz?
Nagle po jaskini rozległ się głośny pisk. Właściwie głośny, piskliwy ryk. Ten demon to nie były przelewki. Przerażał samym dźwiękiem, a żadna osoba z dzisiaj żyjących nie widziała go a co dopiero poczuła na sobie jego moc. Nasane zamknęła oczy. Nienawidziła tego dźwięku. Przynosił on na myśl jedynie ból i cierpienie. Dziewczynę zaczęło skręcać w brzuchu, więc natychmiast założyła naszyjnik z powrotem.
-Ty naprawdę jesteś potworem.-usłyszała syki z tyłu.
-Niech będzie. Idź prosto i dojdziesz.-powiedział cicho Manda odsuwając drogę.
Nasane lekko się uśmiechnęła i ruszyła. Nie zaszła daleko. Poczuła ostre kłucie w środku. W głowie. Czuła jakby świdrowano ją od środka. Nie mogła krzyczeć, ani się ruszyć. Objął ją całkowicie paraliż. Żadna z kończyn jej nie słuchała. Po chwili poczuła coś w stylu dotykania jej serca. Ktoś je ściskał - była pewna. To uczucie było nie do opisania. Nigdy wcześniej nawet nie myślała o tym, że może się tak poczuć. Poczuć, jak ktoś chce wyrwać jej serce. Po chwili wokół kryształu zaczęła się pojawiać lekko niebieskawa  poświata. Uśmierzyła ból. Mogła się ruszać. Od razu upadła na kolana i dysząc zaczęła wycierać pot z czoła. Przez długi czas nie umiała złapać oddechu. Nigdy więcej nie zdejmuj naszyjnika.- usłyszała w myślach. Nie. To nie był głos Madary, ani kogokolwiek z jej znajomych. Zaczęła drżeć. Nie mogła się opanować. Poznała go od razu. Ten głos. Głos tak cichy i spokojny jak wiosenny wiatr. Głos, który przywoływał tyle wspomnień. Nie tylko radosnych, ale i bolesnych. Wstała i drżącym krokiem ruszyła dalej. Spuściła głowę. Nienawidziła pokazywać swoich słabości. Tym bardziej przed tak dumnymi zwierzętami. Nienawidziła płakać. To była oznaka tego jak bardzo jesteś słaby. Płacz ukazywał jej słabą stronę, a im częściej pozwalała mu sobą zawładnąć tym tylko utwierdzała w przekonaniu, że nie nadaje się na ninja. Przynajmniej na zabójcę. Jedno zdanie, jedno słowo, jedna litera, jeden dźwięk wypowiedziany przez ten głos doprowadzał ją do szału. Nie wiedziała jak długo to potrwa. Minęło dwanaście lat, a ona dalej nie umiała pozbierać się po jej śmierci. Winiła ją każdego dnia. Każdego dnia oskarżała ją o to, że ją opuściła i zmusiła do podjęcia tej ścieżki. Nie chciała jej. Chciała żyć jak normalna dziewczyna. Znaleźć sobie kogoś, wieść z nim życie, założyć rodzinę, a co najważniejsze mieć rodziców rodziców przy sobie. Obydwóch i nie żyć w kłamstwie. Nie umiała tego wybaczyć swojej matce.
-Dlaczego ja?-spytała cicho ocierając spływającą po jej twarzy łzę.
Nagle przed nią na ścianie jaskini wyryty został napis. "Przeznaczenie. W końcu w nie wierzysz.". Walnęła w niego. Gdy spojrzała znowu, zobaczyła, że już go nie ma. Cicho westchnęła i ruszyła dalej. Przeklęła Madarę w myślach i ruszyła dalej. Plusem tego, co zrobił było jedynie zaprzestanie lecenia łez. Dziewczyna powolnym krokiem weszła do głównej części jaskini. Była ogromna. Z resztą jak cała grota. Na środku zauważyła coś w stylu tronu. W każdym razie było to zdobione krzesło, na którym spoczywał wąż. Miał lekko otwarte oczy i ze skupieniem przyglądał się nieproszonemu gościowi.
-Nienawidzę tego dźwięku. Przyprawia mnie o dreszcze.-powiedział cicho.
-Dreszcze? U węży?
-Jeszcze nie wiesz ile Döji jest w stanie zrobić używając jedynie głosu.
-Domyślam się.-powiedziała.
-Możliwości tego potwora wykraczają poza normę. To nie jest coś, z czym można walczyć. Żyło od milionów lat i żyje teraz. Żyje w tobie i zamierza zmienić świat w miazgę. I ty chcesz go opanować? Zdajesz sobie sprawę, że tego nie da się zrobić?
-Nie obchodzi mnie to! Nie dam sobie spokoju, jeżeli chociaż nie spróbuję. Nie chcę bezradnie siedzieć i czekać aż mnie opanuje doszczętnie i zacznie swoją rzeź. Świat potrzebuje jego siły. Do wojny, obrony, walki, ataku... Nie mogę bezczynnie patrzeć jak jego moc pożera mnie żywcem. Jeżeli istnieje na tym świecie sposób by go stłamsić odnajdę go!-oświadczyła.
-I chcesz osiągnąć to sama?
-Nie. Nie dam rady sama. Sama zatraciłabym się w pustce. Chcę mieć kogoś, kto mnie z niej wyciągnie i pomoże iść dalej.-powiedziała, po czym zrozumiała, że w pewnym sensie przytoczyła słowa Naruto.
-To nie będzie łatwe.
-Domyślam się. Jego moc jest straszna i ogromna. Jeżeli chcę to zrobić, muszę poświęcić największą ofiarę - swoje życie.
-Życie?-spytał gad.
-Moje życie opiera się na walce. Nie mam bliskich..-zatrzymała się. Spuściła głowę po czym znów podniosła i z lekkim uśmiechem kontynuowała.-W sumie mam. Ale oni nie są w stanie mi w tym pomóc. Są w stanie jedynie mnie podtrzymywać bym nie upadła. Z resztą muszę poradzić sobie sama. Döji jest straszny. Wiem o tym. Ale nic nie poradzę na to, że to część mnie. Próbowanie opanowania go może mnie zabić, prawda?
-Tak. Możesz tego nie przetrwać, ale widząc twoją silną wolę i chęć opanowania go nie sądzę byś umarła. Jednak to nie starczy. Chęci chęciami, ale ty musisz mieć siłę by to zrobić. Dlatego zanim w ogóle spróbujesz będziesz musiała zdobyć tą siłę. Poddam cię ciężkiemu treningowi. Nie myśl, że będzie łatwy. Każdego dnia będziesz miała dość, ból towarzyszący ci będzie nie do zniesienia a ty sama będziesz chciała w pewnych momentach umrzeć. Umrzeć, aby od tego uciec. A po tym horrorze, który węże ci zgotują staniesz twarzą w twarz z demonem. Nikt ci wtedy nie pomoże. Będziesz sam na sam z postrachem świata żyjącym 244 925 411 455 484 lat.
-Ile?-spytała przerażona. Wiedziała, że żył długo. Ale aż tyle?
-Masz do tego podejść na poważnie. Inaczej zginiesz a twój wysiłek pójdzie na marne. Przez następne pół roku czeka cię horror. Bądź gotowa. Ale jak go przetrwasz otrzymasz zwój.
-Zwój?!-zszokował ją tym.-Przecież miałam go odnaleźć na podstawie jakiejś zagadki!
-My go znaleźliśmy. I od pokoleń przechowywany jest tu by pewnego dnia otrzymał go dziedzic Döji.
-Dostanę go gdy skończę trening?
-I gdy pokonasz demona. Inaczej zwój nie podziała.-powiedział z powagą.
-Jak mam niby dać radę go pokonać?
-Będąc w twoim ciele nie jest w stanie używać pełni swych mocy. Jest znacznie osłabiony, ponieważ może uwolnić jedynie 10% swojej siły. Ale nie ciesz się tym. Jego 10% dalej jest znacznie silniejsze od twojej pełni mocy. Aktualnie jesteś słaba i myślę, że o tym wiesz. Cała twoja dotychczasowa moc opierała się na mocy demona.  Nie jesteś silna fizycznie, ani szybka, a techniki odziedziczyłaś po ojcu. Dlatego cały twój trening zacznie się od nowa. Podejmujesz się tego?
-Jak bardzo silna stanę się po nim?-spytała.
-Będziesz najsilniejszą kunoichi na świecie, bo bez wątpienia nikt inny ci nie dorówna, ale od niektórych shinobi możesz być słabsza.-powiedział patrząc na nią.-Twoja siła przerośnie siłę twojego ojca za czasów jego świetności.
-Co?-spytała zdziwiona.-Aż tak silna stanę się w jedynie pół roku?
-Dla ciebie będzie to koszmar, który będzie trwał wieczność.-powiedział ze zgrozą.
-Rozumiem. Co mniej więcej będę robić?-spytała przełykając głośno ślinę. Nie była pewna czy chce usłyszeć odpowiedź.
-Spać na kolcach, które przebiją na wylot twoje ciało. Ćwiczyć z owiniętymi na tobie wężami, które będą ciebie dusić.-zaczął wyliczać.
-Nikt normalny tego nie wytrzyma! Kolce przebiją mi ciało?! Umrę od tego!-krzyczała.
-Nie chcesz opanować demona? Mówiłem, że czeka cię ciężka przeprawa. Nie będzie przerw. Ale za to w tym miejscu jest zwiększona regeneracja ciała, więc przeżyjesz do kolejnego dnia, o ile przetrwasz poprzedni.-powiedział.-Czekam na odpowiedź. Podejmujesz się tego?
Nasane głośno przełknęła ślinę i zacisnęła oczy. Sześć miesięcy tortur. Normalny człowiek by zginął. Ale nie ona. Ona musiała temu podołać. Opanować to dziadostwo, co w sobie ma. Musi to zrobić. Nie ma innego wyjścia.
-Zgadzam się.
-Zaczynamy od razu, ale najpierw.. Słyszałaś o kimś takim jak Yuki-onna?
-Kto to do cholery?-spytała.
-Demon.-odpowiedział.-Aktualnie żyje dwóch dziedziców. Jeden z nich ma w sobie Döji, czyli to ty, a drugi Yuki-onna.
-Po co mi o tym mówisz?-spytała.
-Była tu. Chciała go opanować, ale nie dała rady. Odpadła po pierwszym dniu. Jest dla niej za silny. W sumie nic dziwnego skoro ma dopiero trzynaście lat.-mówił, na co Nasane zaczęła drżeć.-Miała niebieskie włosy. To normalne przy jego dziedzicu. Yuki-onna daje możliwość władzy nad śniegiem..
-A umożliwia czytanie w myślach i techniki regeneracyjne?-spytała przerywając.
-To umożliwia każdy z nich. A co? Znasz ją?
-Tak.-powiedziała smutno.-Wiedziała , że go ma?
-Oczywiście. Przyszła i wiedziała czego szuka. Powiedziała, że demon zabił jej rodziców.
-Okłamała mnie.-prychnęła wściekła.-Jest groźny?
-Jak każdy demon. Ale myślę, że nie sprawi on zbytnio wielkiego problemu shinobi. Demon dojrzewa wraz z nosicielem. Dojrzewa przez 30 lat. Po tym okresie zdobywa pełnię mocy i powoli - w zależności od wieku - daje o sobie znać.
-Ja mam 19 lat. Dlaczego już go czuję?-spytała przerażona.
-Przez ponad trzydzieści zapieczętowana byłaś w brzuchu matki, prawda?-spytał. Nasane zrozumiała.
-A więc to tak.-pokiwała głową.-No to kiedy zaczynam trening?
-Teraz.-powiedział i zszedł z "tronu".
-Ale że już? Myślałam, że mam skoczyć po jakieś ubrania, czy coś.-powiedziała ze strachem.
-Nie będą ci potrzebne.
-No wiesz.. Nie chcę przez pół roku być w tych samych ciuchach.-powiedziała drapiąc się po głowie.
-Nie powiedziałem, że w ogóle je będziesz mieć.
-Hę?
-Ćwiczysz nago.-powiedział.
-Że co?!-krzyknęła.
-Co ci przeszkadza? Jesteśmy wężami i nie interesują nas ludzie. Poza tym uodpornisz się na chłód.
-Nigdy mi nie przeszkadzał...
-Naszyjnik też zdejmij.-rozkazał.
-O. Nie dość, że będę poddawana torturom by uodpornić się na ból, to w dodatku mam się użerać z demonem?-spytała sarkastycznie.
-Dokładnie tak. Masz mu nie pozwolić się uwolnić.
-Zajebiście.-powiedziała i zaczęła się rozbierać.
Im więcej ubrań z siebie zdejmowała tym coraz bardziej nie chciała zdejmować kolejnych.Po chwili stanęła naga przed gadem. Byłoby łatwiej wydłubać mu oczy.-powiedziała trzęsąc się z zimna. Nagle przed nią pojawił się tor przeszkód. Nie był zwykły. Pokryty był cierniami, kolcami, toksynami, itd. Dziewczyny lekko się przeraziła.
-Czas zacząć.-powiedział i zaczął jej tłumaczyć, co ma robić.
Ona słuchając go myślała również nad tym, że przez najbliższe miesiące nie ujrzy nikogo znajomego. Słyszała z daleka jak wejście jest zasuwane przez głaz. Jest uwięziona. Musi zdobyć się jednak na odwagę i pokonać wszystkie przeszkody jakie przygotował dla niej Mędrzec. Musiała uwierzyć, że da radę pokonać dziedzictwo i opanować to, co ma w sobie. Cicho wypuściła powietrze z ust i spojrzała na węża, który wskazywał jej drogę przez tor. Do zobaczenia za pół roku, kochani. Eh.. Chyba to się tyczy tylko trójki osób. Nieważne. Mówię to po raz pierwszy od wielu lat. Będę tęsknić.-pomyślała i ruszyła przez tor.


~*~

To chyba najkrótsza przerwa pomiędzy rozdziałami. Niech żyją postanowienia noworoczne i moje o to, żebym w końcu wzięła się z ten blog. Za niedługo wracam do szkoły, więc może to szlag trafić, ale co tam. Jak możecie zauważyć na blog dodałam muzykę. Od razu mówię, że nie są to pierwsze lepsze piosenki. Otóż "All I need","Are you the one?" i "So far gone" nawiązują do miłości Nasane do pewnej osoby.. No dobra, do Naruto xD "Reberthing" w sumie też tak trochę należy do tej kategorii. "My demons", "Monster" nawiązują do demonów, które mają Shizu, Nasane i Naruto. "Be somebody" to bardziej o Naruto (W końcu tekst o tym, że jest chłopcem w ciele mężczyzny), ale może być porównywany również do Nasane. " Time of dying", "War of change" i "This is war" nawiązują {SPOILER} do wojny, która za kilkadziesiąt rozdziałów wybuchnie."Angel with a shotgun" i "Untraveled road" to po trochu wojny i miłości (przynajmniej w przypadku tej pierwszej). Wybierałam je bardzo starannie zwracając uwagę na tekst i to, czy piosenka w jakimś stopniu opisuje fabułę i w miarę wpada w ucho. Na przykład ja mam teraz manię na "Angel with a shotgun". Miałam dodać jeszcze jedną ("Angel of darkness"), ale mi się zapomniało. Jak będę miała czas i będzie mi się chciało to ją też dodam. Poza tym, aby dodać muzykę musiałam zmienić szablon. Mam nadzieję, że podoba wam się ta zmiana, bo mi bardzo. Nienawidziłam tamtego szablonu, bo strasznie mnie ograniczał, a teraz jest wszystko ok. Ale nie pasuje mi ta niebieska poświata.. Eh. Dobra, skończyłam moje informacje. Jak zwykle (chociaż ostatnio tego nie robiłam) proszę o komentarze. Teraz nie tylko odnośnie rozdziału, ale i tych zmian co zaszły. Dziękuję za przeczytanie i do następnego!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

25. Początek czegoś nowego

23. Rezultat horroru

24. Polowanie na Dziewięcioogoniastego rozpoczęte!