4. Spotkanie z resztą organizacji
Obudził ją trzask drzwi i cichutki chichot. Gwałtownie podniosła się i ujrzała członka Akatsuki z pomarańczową maską- Tobiego, trzymającego w rękach małą torbę. "Pewnie jedzenie. To dobrze. Nie jadłam nic od prawie trzech dni."-westchnęła czując lekki skurcz w żołądku. Tobi cały czas patrzył na Nasane i stał w bezruchu, przez co trochę zdziwił dziewczynę.Nagle usłyszała coś w stylu pukania. Już miała mówić: "Proszę!", ale zauważyła, że Tobi zaczął skakać w kółko i krzyczał:
-Nie, nie Pani Nasane! To Pan Deidara pukał! Trochę się zamyśliłem!
Dziewczyna lekko pokręciła głową z zażenowaniem, lecz po chwili dotarło do niej co powiedział. Deidara? Co on tam robi? Otóż wszyscy obawiali się, że jeśli Nasane kogoś z ich ekipy by zabiła mieliby oni wielki problem z Painem, dlatego też postanowili wysłać kogoś z Tobim. Jednak Deidara nie miał ochoty widzieć czarnowłosą, więc został na zewnątrz i przysłuchiwał się rozmowie.W razie czego był gotowy.
-Pani Nasane, mam jedzenie! Proszę!-krzyczał i podał jej jedzenie.
Tobi mimo swojego braku inteligencji wydawał się Nasane miłym gościem, który bez wątpienia jest najsympatyczniejszy z nich wszystkich razem wziętych. Czarnowłosa lekko kiwnęła głową, odebrała jedzenie i lekko się uśmiechnęła. Tobi widząc to też się uśmiechnął, ale Nasane tego nie ujrzała przez maskę. Panowała chwila ciszy, którą przerwało kolejne pukanie. Tobi spojrzał w ich kierunku i następnie na Nasane, która otworzyła już pojemnik z jedzeniem i chciała zacząć ucztę, ale widząc, że Tobi zamierza coś powiedzieć odstawiła jedzenie na szafkę nocną i również spojrzała na niego.
-Pani Nasane...-zaczął trochę nieśmiało co dosyć bardzo zdziwiło młodą kobietę.-Mam pytanie. Kiedyś słyszałem o takiej jednej technice, a kiedy pan przywódca zwołał zebranie i przekazał nam informacje o Pani zdolnościach, powiedział, że opanowała Pani doskonale technikę medycznych jutsu i potrafi Pani najtrudniejsze techniki..-przerwał. Nasane w skupieniu słuchała Tobiego i domyśliła się już na początku o co chce się spytać Tobi.- Umie pani przywracać kończyny?
Czarnowłosa trochę się zdziwiła na to pytanie. "Czyli, któryś z nich stracił kończynę w walce."-pomyślała. Jak wiadomo po nazwie, technika przywracania kończyn polega na kilkugodzinnej operacji, podczas której jest przywracana stracona kończyna, np: ręka. W porównaniu do przyszycia ręki przez Kakuzu, technika ta jest o wiele bardziej opłacalna. Jeśli operacja przebiegnie pomyślnie, to kończyna już nigdy nie zostanie odcięta, bądź choćby draśnięta. Jest całkowicie niezniszczalna. Warunkiem tej jakże wspaniałej techniki jest to, że jeżeli podczas wykonywania operacji, w tym przypadku Nasane zostanie ruszona, bądź rozproszona, niestety kończyna przejdzie tzw. zmutowanie. Polega to na tym, że kończyna już na zawsze pozostanie w dziwnym wyglądzie. Na przykład od nadgarstka zamiast dłoni wystawać będą dwie kości. Jeśli już ktoś zdecyduje się na taką operację musi zadbać o to by w pomieszczeniu panowała cisza, a on sam nie może się ruszać, no chyba, że do końca życia chce mieć dwie wystające kości. Sama operacja przebiega dosyć monotonnie. Użytkownik tej technik przykłada ręce do rany i błyska światło, które bardzo razi w oczy. Wtedy użytkownik przenosi się do "innego wymiaru", ale tak na prawdę pozostaje w rzeczywistości. Podczas jej wykonania użytkownik musi być maksymalnie skupiona. Jeden zły ruch i BAM! Masz zmutowaną kończynę! Oczywiście, Nasane potrafi wykonać tą technikę jako jedna z niewielu, bądź jako jedyna na świecie.
-Umiem.-odparła.-A komu chcesz ją przywrócić?
-Pan Deidara podczas ostatniej misji stracił rękę. Mogłaby pani mu ją przywrócić?-spytał Tobi. W tym momencie drzwi się otworzyły, lecz Nasane nie zauważyła blondyna. Deidara był schowany dokładnie za progiem, przez co czarnowłosa nie mogła go zobaczyć. Blondyn zaczął pokazywać Tobiemu, żeby przestał i muszą już iść. Tobi zaczął nie wiadomo z jakiego powodu machać rękami.-A może Pani wytłumaczyć na czym polega?-spytał.
Nasane nie miała ochoty pomagać Deidarze. Wolałaby, żeby gnił z tą raną do końca swych dni. Ale mimo wszystko, teraz należy do Akatsuki i taki Deidara jest dla niej towarzyszem i musi mu pomóc.
-Eh.. Tobi... Chyba tak masz na imię. Technika, o którą ci chodzi jest strasznie długo przeprowadzana, bo kilka godzin. Ten twój Pan Deidara musiałby siedzieć cały czas w bezruchu, a mnie nie może nikt dotknąć, ani nikt nie może do mnie mówić. Muszę być całkowicie skupiona na pracy. Inaczej kończyna przejdzie zmutowanie i już na zawsze będzie dziwnie wyglądać, np: będą zamiast dłoni wystawać z nadgarstka dwie kości. Oczywiście jest plus. Dosyć duży. Ręka będzie niezniszczalna i nic już nigdy jej nie odetnie, bądź nikt nie draśnie. Warto ją przeprowadzić, to fakt, ale do tego trzeba się przygotować. Nie może być hałasu, a najlepiej nikogo w siedzibie przez ok. 4-6 godzin. Nie można jej przeprowadzić ot tak kiedy tylko zechcesz...-mówiła, ale przerwał jej odgłos chrapania. Spojrzała na Tobiego, który położył się na podłodze tyłkiem do góry i smacznie chrapał. Nasane wtedy to już była wkurzona, tak że chciała przywalić mu tak by się nie pozbierał. Usłyszała nagle parsknięcie śmiechem, spojrzała na drzwi, w których ujrzała blondyna. Rzeczywiście, nie miał jednej ręki. Podszedł z uśmiechem na twarzy do Tobiego i przywalił mu z pięści w łeb. Ten tylko przewrócił się na drugi bok i mlaskając szepnął:"Pani Deidaro.. O tak.. O tu.. Tak , dobrze..". Teraz to Nasane parsknęła śmiechem, który przerodził się w słodki chichot, który dla Deidary mógłby być muzyką dla uszu, gdyby nie był śmiertelnie wkurwiony (od autorki: za przeproszeniem xD). Nagle usłyszeć można było kolejny szept:"O Panie Deidaro i Pani Nasane.. Ale z was ładna para.. Tak, tak Pani Nasane... Chcę być świadkiem na ślubie.. I opiekunką dla dziecka..". Teraz to Nasane również była wkurwiona (od autorki: za przeproszeniem xD x2). Nie, obydwoje byli. Deidara już miał pięść w górze, gdy nagle Nasane złapała go za nadgarstek kiwając głową na "nie".
-Phi.. Uważałem, że łatwo cię wyprowadzić z równowagi, tak że walisz już z całej siły..-mówił lecz nie dokończył, gdyż Nasane walnęła Tobiego, tak, że wyleciał z pokoju przez otwarte drzwi i wbił się jakieś 5 metrów w kamienną ścianę.-No i to rozumiem!-uśmiechnął się i przybił "piątkę" z Nasane. Dopiero po chwili zauważyli, że się do siebie śmieją. Natychmiast jak poparzeni, odskoczyli od siebie i spojrzeli w inną stronę.Nagle usłyszeli kroki na korytarzu i ujrzeli Paina, który spojrzał na nich z miną: "Które to zrobiło?" wskazując na Tobiego wbitego w ścianę. Deidara cicho gwiżdżąc wskazał na czarnowłosą. Ta tylko prychnęła i usiadła na łóżku.
-Mam nadzieję, że powód był dobry.-odparł.
-Jeżeli zaśnięcie podczas rozmowy ze mną i swatanie mnie we śnie z nim...-mówiąc "z nim" wskazała na Deidarę, który stwierdził, że trzeba będzie jakoś wyciągnąć Tobiego.-..można nazwać dobrym powodem to tak.
Pain już miał coś powiedzieć, gdy nagle przerwał mu Deidara.
-Niech ktoś mi powie jak ten popapraniec może dalej spać i smacznie chrapać. Wbił się kilka metrów w ścianę, to nie boli? I w dodatku cały czas ma dziwne sny sądząc po tym co mówi..-odparł blondyn szeptem.-Wy sobie nie przeszkadzajcie.. Zamknijcie drzwi ja go jakoś wyciągnę.-machnął ręką.
Pain już miał zamykać drzwi, ponieważ wyszedł nie z powodu odgłosu rozwalenia ściany.. kamiennej ściany, lecz chciał porozmawiać z Nasane, ale jakże mądry Tobi przerwał im kolejnym szeptem:"O Nasane.. O tak.. Dobrze.. Jeszcze trochę mocniej..". Mina Nasane była nie do opisania. Widać na niej było zarazem zdziwienie i szeroko otwarte oczy, a zarazem wielki wkurw(od autorki: za przeproszeniem x3 xD przepraszam za takie "wulgarne" słowa, ale moim zdaniem najlepiej opiszą to jak Nasane jest wkurzona xD). Czarnowłosa zaczęła powolnym krokiem iść w kierunku Tobiego z morderczym spojrzeniem, takim, że blondyn, który próbował wyciągnąć chłopaka, natychmiast się odsunął z nadzieją, że teraz Nasane da temu palantowi popalić. Dalej był wkurzony za swatanie go z czarnowłosą. Dziewczyna była również obserwowana przez Paina, który oparł się o framugę drzwi i ze spokojem oglądał poczynania młodej kobiety. Gdyby ofiarą Nasane był ktoś inny, np: Itachi, Hidan czy Kisame.. no wszyscy oprócz Tobiego, to by zareagował, ale teraz nie widział potrzeby. Nawet chciał, żeby dziewczyna go pobiła, przynajmniej nie biegałby rano udając koguta, śpiewając:"Kukuryku!" i przy okazji budząc wszystkich. Sam nie wiedział, co go podkusiło, żeby pozwolić mu dołączyć do Akatsuki. Chyba to, że jest dobrą przynętą, komikiem i czymś w rodzaju kury domowej. Wystarczy mu powiedzieć: "Umyj kuchnię", to on ją umyje. No może nie tak jak sobie wyobraża Pain, czy ktokolwiek inny, bo Tobi za pierwszym razem napełnił pięć dużych misek wodą z pianą i wylał na podłogę, która była pokryta kafelkami. Nie wiadomo jakim cudem to wytarł, ale zrobił to na tyle niedokładnie, że każdy komu zachciało się coś zjeść, wszedł do kuchni i "zaliczył glebę". Wracając do rzeczywistości. Nasane podciągnęła rękawy, dosyć "zmiętolonej" bluzki, zamachnęła się i uderzyła Tobiego z całej siły, tak, że poleciał do góry rozwalając przy tym cały kamień i wybił się ponad 100 metrów w powietrze, następnie wrócił z powrotem na poprzednie miejsce. Reszta Akatsuki, która trenowała na dworze tylko spojrzała w dół dziury i ujrzała wkurwioną (od autorki: hehe xD za przeproszeniem.. yy.. chyba x4 xD) dziewczynę. Hidan widząc ją zaśmiał się głośno, a widząc jej groźne spojrzenie skomentował je: "Złość piękności szkodzi!". Ta tylko prychnęła i weszła do pokoju.
-Proszę, niech się okaże, że go zabiła!-krzyknął z nadzieją Deidara, podbiegając do Tobiego, który leżał nieruchomo i niestety żył.-Co za wytrzymałe cholerstwo.- wyszeptał pod nosem blondyn sprawdzając puls.
-Weź go do pokoju. Ja muszę z nią porozmawiać. A! Przyjdź tu jak skończysz.-rozkazał Pain i wszedł do pokoju.
Nasane leżała na łóżku zajadając już zimne jedzenie. Widząc Paina spojrzała na niego tylko błagalnym wzrokiem i odłożyła jedzenie na szafkę nocną. Pain wyciągnął krzesło i usiadłszy na nim zaczął.
-Rozumiem, że cię wkurzył, ale następnym razem kontroluj się. Nie dość, że rozwaliłaś nam siedzibę, to w dodatku.. No tego nie żałuję, że połamałaś mu pewnie wszystkie kości. Ale! To był pierwszy i ostatni raz, kiedy coś takiego robisz! Cieszę się, że masz taką siłę..-przerwał i głośno westchnął.-..ale nie wyładowuj jej na członkach Akatuki.
Nasane westchnęła ciężko i jak zwykle spojrzała na sufit.
-Myślisz, że to będzie takie łatwe? Zapamiętaj, mnie bardzo łatwo wyprowadzić z równowagi.-odparła.-Za pewne nie przyszedłeś tu prawić mi kazań. Jeśli chodzi o to śmieszne dołączenie.. Zdaję sobie sprawę z tego, że i tak, i tak jestem w Akatsuki i żadna decyzja tego nie zmieni. Dlatego nie rozumiem po co dajesz mi możliwość wyboru. Jeśli ma to być jakiś pokaz, jaki jesteś dla mnie łaskawy to dziękuję z udziału w nim. Jednak, mimo tego uznajmy, że się zgadzam. Oczywiście, jak wspomniałam na poprzedniej rozmowie nie będę na twoje zawołanie. Przyjdę, kiedy będę chciała. Powinieneś wiedzieć, że nie toleruję rozkazywania mi. Może to się z czasem zmieni, ale teraz jedyną osobą, która może mi rozkazywać jestem ja sama. Dobrze wiesz, że możesz mnie torturować ile chcesz, ale i tak zdania nie zmienię.
-Cóż. Póki co muszę się zadowolić, chociaż tym, że dołączyłaś tu z własnej woli. Ale nie. Nie przyszedłem też spytać cię o to.-powiedział, czym trochę zdziwił dziewczynę.- Chciałem spytać o twoje zdolności, których jeszcze nie znam. Słyszałem, że masz specjalną moc, która nie może wyjść na światło dzienne. Jest bardzo silna i powinna nas zadowolić. Co to jest?
Dziewczyna wiedziała o czym mówi Pain. To było jasne, że o kontroli Bijuu. Zastanawiała się czy mu o tym powiedzieć, czy nie. Jest to silna technika, przez którą bez wątpienia nigdy nie uwolniłaby się od Akatsuki już nigdy. Lekko spuściła głowę z sufitu na Paina i ciężko westchnęła."Co mi szkodzi? I tak Tsunade planuje mnie odbić, pewnie będzie Naruto. Jeśli użyje chakry Kyuubiego to i tak wyjdzie to na jaw. Wystarczy, że Kyuubi mnie zobaczy"-pomyślała. Skąd wiedziała o odbiciu, a właściwie jego planach? Proste. Kiedy jeszcze Tsunade nie znała jej możliwości, spojrzała się jej w oczy i jak można się domyśleć, teraz Nasane w każdej chwili może czytać jej w myślach. Aktualnie jej myśli przepełnione są planami odbicia czarnowłosej.
-Nienawidzę jej używać. I tak. Ta technika was na pewno by zadowoliła.-spuściła głowę i ukryła ją w kolanach.-Potrafię.. Jako jedyna na Ziemi..-przerwała.
-No powiedz. Co potrafisz?-dopytywał się ciekawy Pain.
-..Kontrolować każdego demona i co za tym idzie.. Bijuu.-odparła podnosząc głowę na Paina.
Jego wyraz twarzy wyrażał wiele rzeczy na raz. Zdziwienie, ale również cień radości.
-Jaką mam mieć gwarancję, że nie kłamiesz? I dlaczego nienawidzisz jej używać?-opanował się Pain.
-A dlaczego miałabym kłamać? Przecież nie chciałam tu dołączać. Miałabym wbić sobie gwóźdź do trumny? A poza tym podczas wykonywania jej im większa wściekłość demona tym bardziej cierpię. Muszę opanować chakrę demona i ją wycofać, jeśli ma Jinchuuriki. Jeśli go nie ma to idzie bardzo łatwo. Podczas wycofywania chakry, uczucia demona przechodzą na mnie. Jego wściekłość sprawia mi tym większy ból, im większa ona jest. Najgorzej jest z Kyuubim. To cholerstwo jak się wkurzy, to ból jak na mnie przechodzi jest niewyobrażalny i mogę zemdleć. Jeśli zemdleję, będziecie musieli radzić sobie z demonem sami. Nawet jeśli przejęłam już nad nim kontrolę, jak mdleję cały proces się wycofuje, a demon powraca do wcześniejszego stanu. Jeśli zdecyduję się wykonać tą technikę, przeciwnik powinien mnie atakować. Podczas przejmowania kontroli nad Bijuu, w zależności od jego furii potrafię przeprowadzić to jutsu nawet pół godziny i jestem całkowicie podatna na obrażenia. Z resztą sam zobaczysz podczas próby odbicia mnie przez Hokage.
-Niesamowite..-szepnął, jednak po chwili dotarło do niego ostatnie zdanie wypowiedziane z ust czarnowłosej.-Jakie odbicie?
-Mogę czytać w myślach Tsunade. Aktualnie wysłała grupę tropiącą w celu znalezienia waszej..-przerwała i zastanowiła się chwilę.-..naszej kryjówki.-spuściła głowę, a wyrażenie "naszej" wywołało u Paina szyderczy uśmiech. Pain pomyślał przez chwilę o tym czy istnieje jakaś "zapora" przed wdarciem się do umysłu przez Nasane. Dziewczyna oczywiście to wyczytała z jego myśli.-Istnieje. Pieczęć ochronna, dzięki której nie mogę wedrzeć się do umysłu, ani go kontrolować. Jedynie mogę czytać w myślach. Na świecie posiada ją tylko jedna osoba.. Sasuke, ale mogę ją założyć choćby nawet teraz.
-Co ty tak nagle współpracować chcesz?-lekko się uśmiechnął przywódca Akatsuki, który cieszył się z tego, że tak łatwo poszło mu z Nasane. Myśli Paina rozbawiły dziewczynę, co zadziwiło mężczyznę.
-Łatwo ci ze mną poszło? Haha!-zaśmiała się.- To dopiero początek. Jeszcze nie raz cię wkurzę. Nawet bardziej niż kiedyś. A współpracuję, bo szczerze nie lubię zamknięcia, ani rozwalania pięściami skał, bo myślę, że dobrze wiesz o tym, że już dawno mogłam stąd wyjść. A tym bardziej zrzędzenia mi nad uchem.
"No i się zaczyna"-westchnął Pain i odparł:
-Założysz tą pieczęć jeszcze dziś. Idę zwołać wszystkich członków Akatsuki i przy okazji naprawić tą dziurę, którą zrobiłaś. Za niedługo ktoś przyjdzie i cię zaprowadzi na miejsce. I zrób sobie przysługę. Przebierz się z tych szmat.-oznajmił wskazując na podarte ubranie. Nagle ktoś zapukał i wszedł do pokoju.
-A! Deidara! Mam dla was obydwu wiadomość.-oznajmił wskazując na Nasane, która brała z powrotem jedzenie i znów je odłożyła widząc rozmowę, i na Deidarę.- Nie wiem jeszcze kiedy, podejrzewam, że pojutrze przeniesiemy się do kryjówki w Kraju Wody, bo z tego co się dowiedziałem szykuje się małe odbicie Nasane. Jak tylko tam dotrzemy, chciałbym żebyście wyruszyli do Kraju Wiatru jako partnerzy i pojmali Kazekage, Jinchuuriki Ichibiego. Od dzisiaj chodzicie na misję razem.
-Co?!-krzyknęli razem blondyn i czarnowłosa.
-Chwila, chwila. Dlaczego Kraj Wody? On jest w cholerę daleko od Kraju Wiatru! I po drugie: dlaczego ona?!-krzyczał blondyn.
-Kraj Wody aktualnie jest naszym sprzymierzeńcem, więc możemy liczyć, że nie wydadzą nas Kraju Ognia. Zaczynamy od pierwszego Bijuu, czyli od Ichibiego. I dlaczego ty i Nasane? To proste. Uzupełniacie swoje słabe strony.-odparł Pain.-Nasane umie doskonale walczyć wręcz, w czym ty jesteś słaby, umie medyczne jutsu i jej szybkość może przysłużyć się waszej współpracy. Za to ty jesteś doskonały w walce na dystans i z trzymaniem się w określonym dystansie. Po tym jak poznałem jedną z umiejętności Nasane, ty nadasz się idealnie do jej ochrony, bo dasz jej ptaka z gliny i po sprawie. Wasza współpraca, wasz duet może być najsilniejszy w całej organizacji, a nawet na świecie.-zakończył swoją wypowiedź i spojrzał na zaskoczone twarze Nasane i Deidary.-Pogadacie później muszę zwołać zebranie. Idziemy Deidara.
Wyszli. Dziewczyna znów została sama. Postanowiła, że w końcu dokończy to jedzenie, ale najpierw się ubierze i uczesze. Spojrzała na ubrania, które dostała. "Na pewno lepsze od tych szmat."-pomyślała i poszła do łazienki. Weszła najpierw pod prysznic. W końcu nie myła się od trzech dni i jest cała umazana ziemią. Włączyła gorącą wodę i szybko, lecz dokładnie się umyła. Wyszła i uświadomiła sobie, że nie wzięła ręcznika. Na szczęście świeży i pachnący ręcznik wisiał na kabinie. Wytarła się, ubrała czarną koszulkę na ramiączkach, czarne szorty, czarne, sięgające do kolan buty a'la glany i czarne rękawiczki. Oczywiście ubrała też bieliznę, ale to już mniej istotne. Następnie przejrzała się w lustrze. Jej włosy przypominały kłaki i były strasznie suche. Miała je bardzo długie,bo rozpuszczone sięgały poniżej kolan, a związane równo do kolan. Przeszukała szafkę gdzie znalazła suszarkę, prostownicę i lokówkę. "Nie wiem kto tu wcześniej mieszkał, ale dobrze, że coś takiego mi zostawił."-uśmiechnęła się czarnowłosa. Na półce na znajdującej się nad drzwiami znalazła szampon i drugi ręcznik. Napełniła miskę stojącą, gdzieś w kącie wodą i dokładnie umyła każdy kosmyk włosów. Następnie zawinęła je w ręcznik, którego i tak większość wystawała i wylała wodę. Zdjęła ręcznik i zaczęła suszyć je suszarką. Po jakimś czasie włosy były już umyte, wysuszone i pachnące (od autorki: normalnie jak ubrania po wypraniu xD). Związała włosy w kitkę, co szło jej bardzo łatwo mimo, że miała je tak długie. Zostawiła kilka kosmyków opadających jej na twarz i potraktowała je lokówką. Po zaledwie godzinie była jeszcze piękniejsza niż zwykle. "Chyba czarny mi pasuje"-uśmiechnęła się. Podczas tego przygotowywania się nawet nie zauważyła, że do pokoju weszła Konan i przygląda jej się z rozbawieniem. Konan od początku założenia organizacji, chciała mieć jakąś przyjaciółkę. Kiedy usłyszała pierwszy raz o Nasane, były to informacje o tym jak zmasakrowała Hidana. Wiedziała, że jest niebezpieczna, ale jak ona to mówi: "W każdym kryje się dobro". Nikt nie znał jej miłej strony, no może poza Painem, któremu taka miła Konan nie pasowała.
-Widzę, że podobają ci się ubrania. To dobrze, bo przyniosłam ich więcej.-uśmiechnęła się Konan. Przestraszyła Nasane, ale czarnowłosa widząc uśmiech Konan trochę się opanowała, bo była już gotowa skoczyć na nią z pięściami.
-Dlaczego nie mówiłaś od początku, gdy tylko weszłaś, że przyszłaś? Długo tak na mnie patrzysz?-spytała trochę zmieszana Nasane drapiąc się po głowie.-I tak. Ubrania są bardzo wygodne.
-Przyszłam kilka minut temu, chyba z 4, więc długo nie czekam. A jak weszłam uznałam, że położę tobie ubrania do szafki.-odparła niebieskowłosa i delikatnie wyciągnęła rękę do Nasane.-Nazywam się Konan. Rozumiem, że jesteś trochę zmieszana po tym jak doszłaś do organizacji, tak samo jak ja kiedyś. Jeśli myślisz, że mam złe zamiary możesz spojrzeć mi w oczy i dowiedzieć się, że nic z tych rzeczy.-uśmiechnęła się.
Nasane rzeczywiście spojrzała jej w oczy, gdy zobaczyła, że nie ma złych planów co do niej, uścisnęła jej rękę przedstawiając się i ciepło uśmiechając.
-Yyy.. Przywódca.. Pain mówił, że ktoś przyjdzie po mnie i zabierze mnie za jakieś zebranie. To ciebie wysłał?-spytała czarnowłosa. Konan kiwnęła głową.
-Najlepiej pójść tam od razu. Nie lubi jak się spóźnia.-powiedziała niebieskowłosa i wyszły z pokoju.
Szły przez ciemne korytarze, które co jakiś czas oświetlone były pochodniami.
-Nie wiem czy wiesz, ale sushi, które przyniósł ci Tobi leżało za długo na wierzchu i jeszcze wilgoć w powietrzu sprawiła, że całkowicie się zepsuło. Wyrzuciłam je, myślę, że zła nie jesteś.-powiedziała trochę nieśmiało Konan. Nasane tylko machnęła ręką, jęknęła i spojrzała na sufit i za chwilę, skierowała wzrok na Konan.
-Spokojnie. Za każdym razem jak próbowałam je zjeść ktoś zawracał mi głowę.-uśmiechnęła się przyjaźnie Nasane.-Ale mam nadzieję, że to miejsce narad jest obok kuchni.-powiedziała i zaburczało jej w brzuchu. Obydwie się zaśmiały i śmiejąc się weszły do salonu, gdzie Pain zmierzył je groźnym spojrzeniem. Konan się od razu uspokoiła, za to Nasane pokręciła tylko głową. "Już nawet przyjaźni zawrzeć nie mogę? Co za wymagania.."-pomyślała.
-Dobrze. Zwołałem zebranie, bo dowiedziałem się, że dobrze znane wam kontrolowanie umysłu, może być zablokowane.-oznajmił Pain.-Nowa członkini Akatsuki, Nasane Uchiha założy wam pieczęć ochronną, korzystając z okazji, że jesteście tu a nie na misjach, chciałem jak najszybciej mieć założoną pieczęć w całej organizacji. Przy okazji. Nasane dołączyła do nas wbrew swojej woli, ale ostatecznie zgodziła się współpracować, więc jest teraz prawowitym członkiem Akatsuki. Poznałem jedną z jej wrodzonych zdolności, o której myślę, że dowiecie się niedługo. Ogłaszam również, że pojutrze z rana wyruszamy do Kraju Wody, gdyż niektórzy są osłabieni, a Hokage postanowiła urządzić odbicie...
-Dlaczego jej nie zostawimy na pastwę losu? Po co nam ona? Znajdziesz inną dziewczynę walczącą wręcz i stosującą medyczne jutsu. Rozwaliła nam siedzibę, złamała nadgarstek Kisame, połamała Tobiego, którego ja na pewno ciągnąć do Kraju Wody nie będę i w dodatku przez jej pewnie widzimisię mamy zasuwać przez cały kontynent? Dziękuję bardzo, ale..-mówił Hidan, lecz Pain mu przerwał.
-Nie zostawimy jej, bo jest jedyną osobą na Ziemi, która kontroluje Bijuu!-krzyknął.
Wszystkich, oprócz Nasane i Paina, sparaliżowało ze zdziwienia.
-Potwierdzone?-spytał Hidan, ale dostał w łeb od Kakuzu.
-Zrozum w końcu palancie, że druga taka dziewczyna jak ona nie chodzi po tym kontynencie! Już tylko ty jesteś przeciwko niej w tej organizacji, więc zagrzeb w końcu swoją urażoną, a właściwie zmasakrowaną dumę i zacznij współpracować, bo może być twoją partnerką podczas misji.
Hidan "trochę" się przeraził tym, że może z nią współpracować, ale przestał panikować gdy poczuł rękę Deidary na swoim ramieniu.
-Spokojnie, to ja dostałem ten "zaszczyt" współpracy z nią.-powiedział zabierając rękę.
-Wracając. Macie stosować się do zaleceń Nasane podczas wykonania pieczęci. A! Po wykonaniu pieczęci Deidara, masz iść z nią do pokoju w podziemiach, tam jest cisza. Przywróci ci rękę.-powiedział Pain.
-Chyba sobie jaja robisz! Mam siedzieć kilka godzin w pokoju z nią, całkowicie się nie ruszając?-krzyczał blondyn.
-Dokładnie. Nasane zaczynaj. Ten komu pieczęć zostanie założona niech uda się do pokoju.-powiedział Pain.
Przywódca organizacji uważał, że na pierwszy ogień pójdzie on, dlatego zdziwił się gdy na dwuosobowej kanapie najpierw zasiadła Konan. Jak to uznała czarnowłosa:"Pokażę jak to wygląda". Pain nie zrozumiał co chciała mu przekazać, ale się zgodził. Nasane ujęła dłoń Konan w swoje i pojawiło się niebieskie światło. Po kilku minutach dziewczyna puściła dłoń niebieskowłosej i przyłożyła jedną dłoń do jej głowy i zaczęła aktywować pieczęć. Gdy skończyła przyszedł Zetsu, później Itachi, Kisame, który już o dziwo nie gniewał się za nadgarstek i Hidan. Dziewczyna z lekkim oburzeniem ujęła jego dłoń w swoje, ale oczywiście Hidan musiał to skomentować.
-Po co w ogóle łapiesz mnie w te swoje łapy nie możesz tego pominąć.. Au!-krzyknął, gdy Nasane zaczęła mu ściskać dłonie.-Dobra, dobra po prostu wytłumacz mi po co to robisz.
Nasane rozluźniła uścisk i zaczęła tłumaczyć:
-Żeby założyć pieczęć muszę zatrzymać przebieg chakry, a żeby to zrobić muszę chwycić ciebie w jakimkolwiek miejscu, najlepiej i najszybciej wykonuje się to trzymając za ręce. Następnie aktywuję pieczęć przykładając rękę do czoła. Zrozumiałeś?
-Ta.-odparł siwowłosy.
Następnie była reszta członków, gdy skończyła zakładać pieczęć Painowi, ten powiedział, że ma iść do podziemia wraz z Deidarą. Dziewczyna tylko kiwnęła głową i wraz z Deidarą, jako przewodnikiem ruszyła do podziemia (od autorki:tak wiem głupie. w końcu ich siedziba jest w jaskini bla bla. otóż to jest taka kryjówka, a'la ta w której Gaarę pozbawiali Ichibiego w anime xD wszystko jest na jednym piętrze i dopiero później jest zejście do podziemi :P). Znaleźli w końcu celę z łóżkiem, usiedli na nim, poprzednio dokładnie celę zamykając.
-Eh. Tylko się nie ruszaj. Gotowy? Będziesz kilka godzin w bezruchu.-spytała patrząc mu w oczy. Dopieo teraz zauważyła jakie są piękne. Takie duże o kolorze morza. Nigdy wcześniej nie miała okazji w nie spojrzeć i szczerze żałowała. "Dobra! Nasane! Pełne skupienie!"-pomyślała.
-Taa.-odparł. Siedzieli tak chwilę, aż w końcu Deidara się spytał-No co? Skupiasz się? Zaczynasz już?
-Skupiam, ale musisz zdjąć płaszcz.-odparła pokazując na płaszcz. Deidara spojrzał na nią z miną: "Na prawdę?" i chwilę później zdjął płaszcz. Nasane zauważyła, że jego koszulka, a właściwie rękaw zasłania ranę.
-A tylko spróbuj powiedzieć, że jeszcze koszulkę mam zdjąć.-pogroził jej palcem blondyn.
-No to spróbuję. Musisz zdjąć.-odparła, a w jej oczach zakwitła niepewność. Bała się? Nie. Bardziej było to skomplikowane i ironiczne. Kilka dni temu walczyli przeciwko sobie, a teraz czeka, aż rozbierze się przed nią z góry, żeby mogła mu przywrócić rękę. Deidara zdjął koszulkę i oczom czarnowłosej ukazała się jego umięśniona klatka piersiowa. Jeszcze nigdy nie była tak blisko jakiegoś mężczyzny. Szczerze to pierwszy raz widziała tak piękny obraz dla swoich oczu. Wyjęła z kieszeni bandaż i namoczyła go wodą.-Najpierw oczyszczę ci ranę.-oznajmiła i usiadła w siadzie skrzyżnym na łóżku tuż obok Deidary. Wzięła bandaż i zaczęła oczyszczać ranę. Blondyn cicho jęczał z bólu. Dziewczyna, gdy już skończyła, rzuciła bandażem do kosza, o dziwo trafiła. Deidara tylko parsknął śmiechem. Nasane nie zwróciła na to uwagi i medycznym jutsu zdezynfekowała ranę blondyna.-Teraz się nie ruszaj.- powiedziała i przyłożyła do rany blondyna ręce. Błysnęło światło i Nasane przeniosła się do innego wymiaru.
-Nie, nie Pani Nasane! To Pan Deidara pukał! Trochę się zamyśliłem!
Dziewczyna lekko pokręciła głową z zażenowaniem, lecz po chwili dotarło do niej co powiedział. Deidara? Co on tam robi? Otóż wszyscy obawiali się, że jeśli Nasane kogoś z ich ekipy by zabiła mieliby oni wielki problem z Painem, dlatego też postanowili wysłać kogoś z Tobim. Jednak Deidara nie miał ochoty widzieć czarnowłosą, więc został na zewnątrz i przysłuchiwał się rozmowie.W razie czego był gotowy.
-Pani Nasane, mam jedzenie! Proszę!-krzyczał i podał jej jedzenie.
Tobi mimo swojego braku inteligencji wydawał się Nasane miłym gościem, który bez wątpienia jest najsympatyczniejszy z nich wszystkich razem wziętych. Czarnowłosa lekko kiwnęła głową, odebrała jedzenie i lekko się uśmiechnęła. Tobi widząc to też się uśmiechnął, ale Nasane tego nie ujrzała przez maskę. Panowała chwila ciszy, którą przerwało kolejne pukanie. Tobi spojrzał w ich kierunku i następnie na Nasane, która otworzyła już pojemnik z jedzeniem i chciała zacząć ucztę, ale widząc, że Tobi zamierza coś powiedzieć odstawiła jedzenie na szafkę nocną i również spojrzała na niego.
-Pani Nasane...-zaczął trochę nieśmiało co dosyć bardzo zdziwiło młodą kobietę.-Mam pytanie. Kiedyś słyszałem o takiej jednej technice, a kiedy pan przywódca zwołał zebranie i przekazał nam informacje o Pani zdolnościach, powiedział, że opanowała Pani doskonale technikę medycznych jutsu i potrafi Pani najtrudniejsze techniki..-przerwał. Nasane w skupieniu słuchała Tobiego i domyśliła się już na początku o co chce się spytać Tobi.- Umie pani przywracać kończyny?
Czarnowłosa trochę się zdziwiła na to pytanie. "Czyli, któryś z nich stracił kończynę w walce."-pomyślała. Jak wiadomo po nazwie, technika przywracania kończyn polega na kilkugodzinnej operacji, podczas której jest przywracana stracona kończyna, np: ręka. W porównaniu do przyszycia ręki przez Kakuzu, technika ta jest o wiele bardziej opłacalna. Jeśli operacja przebiegnie pomyślnie, to kończyna już nigdy nie zostanie odcięta, bądź choćby draśnięta. Jest całkowicie niezniszczalna. Warunkiem tej jakże wspaniałej techniki jest to, że jeżeli podczas wykonywania operacji, w tym przypadku Nasane zostanie ruszona, bądź rozproszona, niestety kończyna przejdzie tzw. zmutowanie. Polega to na tym, że kończyna już na zawsze pozostanie w dziwnym wyglądzie. Na przykład od nadgarstka zamiast dłoni wystawać będą dwie kości. Jeśli już ktoś zdecyduje się na taką operację musi zadbać o to by w pomieszczeniu panowała cisza, a on sam nie może się ruszać, no chyba, że do końca życia chce mieć dwie wystające kości. Sama operacja przebiega dosyć monotonnie. Użytkownik tej technik przykłada ręce do rany i błyska światło, które bardzo razi w oczy. Wtedy użytkownik przenosi się do "innego wymiaru", ale tak na prawdę pozostaje w rzeczywistości. Podczas jej wykonania użytkownik musi być maksymalnie skupiona. Jeden zły ruch i BAM! Masz zmutowaną kończynę! Oczywiście, Nasane potrafi wykonać tą technikę jako jedna z niewielu, bądź jako jedyna na świecie.
-Umiem.-odparła.-A komu chcesz ją przywrócić?
-Pan Deidara podczas ostatniej misji stracił rękę. Mogłaby pani mu ją przywrócić?-spytał Tobi. W tym momencie drzwi się otworzyły, lecz Nasane nie zauważyła blondyna. Deidara był schowany dokładnie za progiem, przez co czarnowłosa nie mogła go zobaczyć. Blondyn zaczął pokazywać Tobiemu, żeby przestał i muszą już iść. Tobi zaczął nie wiadomo z jakiego powodu machać rękami.-A może Pani wytłumaczyć na czym polega?-spytał.
Nasane nie miała ochoty pomagać Deidarze. Wolałaby, żeby gnił z tą raną do końca swych dni. Ale mimo wszystko, teraz należy do Akatsuki i taki Deidara jest dla niej towarzyszem i musi mu pomóc.
-Eh.. Tobi... Chyba tak masz na imię. Technika, o którą ci chodzi jest strasznie długo przeprowadzana, bo kilka godzin. Ten twój Pan Deidara musiałby siedzieć cały czas w bezruchu, a mnie nie może nikt dotknąć, ani nikt nie może do mnie mówić. Muszę być całkowicie skupiona na pracy. Inaczej kończyna przejdzie zmutowanie i już na zawsze będzie dziwnie wyglądać, np: będą zamiast dłoni wystawać z nadgarstka dwie kości. Oczywiście jest plus. Dosyć duży. Ręka będzie niezniszczalna i nic już nigdy jej nie odetnie, bądź nikt nie draśnie. Warto ją przeprowadzić, to fakt, ale do tego trzeba się przygotować. Nie może być hałasu, a najlepiej nikogo w siedzibie przez ok. 4-6 godzin. Nie można jej przeprowadzić ot tak kiedy tylko zechcesz...-mówiła, ale przerwał jej odgłos chrapania. Spojrzała na Tobiego, który położył się na podłodze tyłkiem do góry i smacznie chrapał. Nasane wtedy to już była wkurzona, tak że chciała przywalić mu tak by się nie pozbierał. Usłyszała nagle parsknięcie śmiechem, spojrzała na drzwi, w których ujrzała blondyna. Rzeczywiście, nie miał jednej ręki. Podszedł z uśmiechem na twarzy do Tobiego i przywalił mu z pięści w łeb. Ten tylko przewrócił się na drugi bok i mlaskając szepnął:"Pani Deidaro.. O tak.. O tu.. Tak , dobrze..". Teraz to Nasane parsknęła śmiechem, który przerodził się w słodki chichot, który dla Deidary mógłby być muzyką dla uszu, gdyby nie był śmiertelnie wkurwiony (od autorki: za przeproszeniem xD). Nagle usłyszeć można było kolejny szept:"O Panie Deidaro i Pani Nasane.. Ale z was ładna para.. Tak, tak Pani Nasane... Chcę być świadkiem na ślubie.. I opiekunką dla dziecka..". Teraz to Nasane również była wkurwiona (od autorki: za przeproszeniem xD x2). Nie, obydwoje byli. Deidara już miał pięść w górze, gdy nagle Nasane złapała go za nadgarstek kiwając głową na "nie".
-Phi.. Uważałem, że łatwo cię wyprowadzić z równowagi, tak że walisz już z całej siły..-mówił lecz nie dokończył, gdyż Nasane walnęła Tobiego, tak, że wyleciał z pokoju przez otwarte drzwi i wbił się jakieś 5 metrów w kamienną ścianę.-No i to rozumiem!-uśmiechnął się i przybił "piątkę" z Nasane. Dopiero po chwili zauważyli, że się do siebie śmieją. Natychmiast jak poparzeni, odskoczyli od siebie i spojrzeli w inną stronę.Nagle usłyszeli kroki na korytarzu i ujrzeli Paina, który spojrzał na nich z miną: "Które to zrobiło?" wskazując na Tobiego wbitego w ścianę. Deidara cicho gwiżdżąc wskazał na czarnowłosą. Ta tylko prychnęła i usiadła na łóżku.
-Mam nadzieję, że powód był dobry.-odparł.
-Jeżeli zaśnięcie podczas rozmowy ze mną i swatanie mnie we śnie z nim...-mówiąc "z nim" wskazała na Deidarę, który stwierdził, że trzeba będzie jakoś wyciągnąć Tobiego.-..można nazwać dobrym powodem to tak.
Pain już miał coś powiedzieć, gdy nagle przerwał mu Deidara.
-Niech ktoś mi powie jak ten popapraniec może dalej spać i smacznie chrapać. Wbił się kilka metrów w ścianę, to nie boli? I w dodatku cały czas ma dziwne sny sądząc po tym co mówi..-odparł blondyn szeptem.-Wy sobie nie przeszkadzajcie.. Zamknijcie drzwi ja go jakoś wyciągnę.-machnął ręką.
Pain już miał zamykać drzwi, ponieważ wyszedł nie z powodu odgłosu rozwalenia ściany.. kamiennej ściany, lecz chciał porozmawiać z Nasane, ale jakże mądry Tobi przerwał im kolejnym szeptem:"O Nasane.. O tak.. Dobrze.. Jeszcze trochę mocniej..". Mina Nasane była nie do opisania. Widać na niej było zarazem zdziwienie i szeroko otwarte oczy, a zarazem wielki wkurw(od autorki: za przeproszeniem x3 xD przepraszam za takie "wulgarne" słowa, ale moim zdaniem najlepiej opiszą to jak Nasane jest wkurzona xD). Czarnowłosa zaczęła powolnym krokiem iść w kierunku Tobiego z morderczym spojrzeniem, takim, że blondyn, który próbował wyciągnąć chłopaka, natychmiast się odsunął z nadzieją, że teraz Nasane da temu palantowi popalić. Dalej był wkurzony za swatanie go z czarnowłosą. Dziewczyna była również obserwowana przez Paina, który oparł się o framugę drzwi i ze spokojem oglądał poczynania młodej kobiety. Gdyby ofiarą Nasane był ktoś inny, np: Itachi, Hidan czy Kisame.. no wszyscy oprócz Tobiego, to by zareagował, ale teraz nie widział potrzeby. Nawet chciał, żeby dziewczyna go pobiła, przynajmniej nie biegałby rano udając koguta, śpiewając:"Kukuryku!" i przy okazji budząc wszystkich. Sam nie wiedział, co go podkusiło, żeby pozwolić mu dołączyć do Akatsuki. Chyba to, że jest dobrą przynętą, komikiem i czymś w rodzaju kury domowej. Wystarczy mu powiedzieć: "Umyj kuchnię", to on ją umyje. No może nie tak jak sobie wyobraża Pain, czy ktokolwiek inny, bo Tobi za pierwszym razem napełnił pięć dużych misek wodą z pianą i wylał na podłogę, która była pokryta kafelkami. Nie wiadomo jakim cudem to wytarł, ale zrobił to na tyle niedokładnie, że każdy komu zachciało się coś zjeść, wszedł do kuchni i "zaliczył glebę". Wracając do rzeczywistości. Nasane podciągnęła rękawy, dosyć "zmiętolonej" bluzki, zamachnęła się i uderzyła Tobiego z całej siły, tak, że poleciał do góry rozwalając przy tym cały kamień i wybił się ponad 100 metrów w powietrze, następnie wrócił z powrotem na poprzednie miejsce. Reszta Akatsuki, która trenowała na dworze tylko spojrzała w dół dziury i ujrzała wkurwioną (od autorki: hehe xD za przeproszeniem.. yy.. chyba x4 xD) dziewczynę. Hidan widząc ją zaśmiał się głośno, a widząc jej groźne spojrzenie skomentował je: "Złość piękności szkodzi!". Ta tylko prychnęła i weszła do pokoju.
-Proszę, niech się okaże, że go zabiła!-krzyknął z nadzieją Deidara, podbiegając do Tobiego, który leżał nieruchomo i niestety żył.-Co za wytrzymałe cholerstwo.- wyszeptał pod nosem blondyn sprawdzając puls.
-Weź go do pokoju. Ja muszę z nią porozmawiać. A! Przyjdź tu jak skończysz.-rozkazał Pain i wszedł do pokoju.
Nasane leżała na łóżku zajadając już zimne jedzenie. Widząc Paina spojrzała na niego tylko błagalnym wzrokiem i odłożyła jedzenie na szafkę nocną. Pain wyciągnął krzesło i usiadłszy na nim zaczął.
-Rozumiem, że cię wkurzył, ale następnym razem kontroluj się. Nie dość, że rozwaliłaś nam siedzibę, to w dodatku.. No tego nie żałuję, że połamałaś mu pewnie wszystkie kości. Ale! To był pierwszy i ostatni raz, kiedy coś takiego robisz! Cieszę się, że masz taką siłę..-przerwał i głośno westchnął.-..ale nie wyładowuj jej na członkach Akatuki.
Nasane westchnęła ciężko i jak zwykle spojrzała na sufit.
-Myślisz, że to będzie takie łatwe? Zapamiętaj, mnie bardzo łatwo wyprowadzić z równowagi.-odparła.-Za pewne nie przyszedłeś tu prawić mi kazań. Jeśli chodzi o to śmieszne dołączenie.. Zdaję sobie sprawę z tego, że i tak, i tak jestem w Akatsuki i żadna decyzja tego nie zmieni. Dlatego nie rozumiem po co dajesz mi możliwość wyboru. Jeśli ma to być jakiś pokaz, jaki jesteś dla mnie łaskawy to dziękuję z udziału w nim. Jednak, mimo tego uznajmy, że się zgadzam. Oczywiście, jak wspomniałam na poprzedniej rozmowie nie będę na twoje zawołanie. Przyjdę, kiedy będę chciała. Powinieneś wiedzieć, że nie toleruję rozkazywania mi. Może to się z czasem zmieni, ale teraz jedyną osobą, która może mi rozkazywać jestem ja sama. Dobrze wiesz, że możesz mnie torturować ile chcesz, ale i tak zdania nie zmienię.
-Cóż. Póki co muszę się zadowolić, chociaż tym, że dołączyłaś tu z własnej woli. Ale nie. Nie przyszedłem też spytać cię o to.-powiedział, czym trochę zdziwił dziewczynę.- Chciałem spytać o twoje zdolności, których jeszcze nie znam. Słyszałem, że masz specjalną moc, która nie może wyjść na światło dzienne. Jest bardzo silna i powinna nas zadowolić. Co to jest?
Dziewczyna wiedziała o czym mówi Pain. To było jasne, że o kontroli Bijuu. Zastanawiała się czy mu o tym powiedzieć, czy nie. Jest to silna technika, przez którą bez wątpienia nigdy nie uwolniłaby się od Akatsuki już nigdy. Lekko spuściła głowę z sufitu na Paina i ciężko westchnęła."Co mi szkodzi? I tak Tsunade planuje mnie odbić, pewnie będzie Naruto. Jeśli użyje chakry Kyuubiego to i tak wyjdzie to na jaw. Wystarczy, że Kyuubi mnie zobaczy"-pomyślała. Skąd wiedziała o odbiciu, a właściwie jego planach? Proste. Kiedy jeszcze Tsunade nie znała jej możliwości, spojrzała się jej w oczy i jak można się domyśleć, teraz Nasane w każdej chwili może czytać jej w myślach. Aktualnie jej myśli przepełnione są planami odbicia czarnowłosej.
-Nienawidzę jej używać. I tak. Ta technika was na pewno by zadowoliła.-spuściła głowę i ukryła ją w kolanach.-Potrafię.. Jako jedyna na Ziemi..-przerwała.
-No powiedz. Co potrafisz?-dopytywał się ciekawy Pain.
-..Kontrolować każdego demona i co za tym idzie.. Bijuu.-odparła podnosząc głowę na Paina.
Jego wyraz twarzy wyrażał wiele rzeczy na raz. Zdziwienie, ale również cień radości.
-Jaką mam mieć gwarancję, że nie kłamiesz? I dlaczego nienawidzisz jej używać?-opanował się Pain.
-A dlaczego miałabym kłamać? Przecież nie chciałam tu dołączać. Miałabym wbić sobie gwóźdź do trumny? A poza tym podczas wykonywania jej im większa wściekłość demona tym bardziej cierpię. Muszę opanować chakrę demona i ją wycofać, jeśli ma Jinchuuriki. Jeśli go nie ma to idzie bardzo łatwo. Podczas wycofywania chakry, uczucia demona przechodzą na mnie. Jego wściekłość sprawia mi tym większy ból, im większa ona jest. Najgorzej jest z Kyuubim. To cholerstwo jak się wkurzy, to ból jak na mnie przechodzi jest niewyobrażalny i mogę zemdleć. Jeśli zemdleję, będziecie musieli radzić sobie z demonem sami. Nawet jeśli przejęłam już nad nim kontrolę, jak mdleję cały proces się wycofuje, a demon powraca do wcześniejszego stanu. Jeśli zdecyduję się wykonać tą technikę, przeciwnik powinien mnie atakować. Podczas przejmowania kontroli nad Bijuu, w zależności od jego furii potrafię przeprowadzić to jutsu nawet pół godziny i jestem całkowicie podatna na obrażenia. Z resztą sam zobaczysz podczas próby odbicia mnie przez Hokage.
-Niesamowite..-szepnął, jednak po chwili dotarło do niego ostatnie zdanie wypowiedziane z ust czarnowłosej.-Jakie odbicie?
-Mogę czytać w myślach Tsunade. Aktualnie wysłała grupę tropiącą w celu znalezienia waszej..-przerwała i zastanowiła się chwilę.-..naszej kryjówki.-spuściła głowę, a wyrażenie "naszej" wywołało u Paina szyderczy uśmiech. Pain pomyślał przez chwilę o tym czy istnieje jakaś "zapora" przed wdarciem się do umysłu przez Nasane. Dziewczyna oczywiście to wyczytała z jego myśli.-Istnieje. Pieczęć ochronna, dzięki której nie mogę wedrzeć się do umysłu, ani go kontrolować. Jedynie mogę czytać w myślach. Na świecie posiada ją tylko jedna osoba.. Sasuke, ale mogę ją założyć choćby nawet teraz.
-Co ty tak nagle współpracować chcesz?-lekko się uśmiechnął przywódca Akatsuki, który cieszył się z tego, że tak łatwo poszło mu z Nasane. Myśli Paina rozbawiły dziewczynę, co zadziwiło mężczyznę.
-Łatwo ci ze mną poszło? Haha!-zaśmiała się.- To dopiero początek. Jeszcze nie raz cię wkurzę. Nawet bardziej niż kiedyś. A współpracuję, bo szczerze nie lubię zamknięcia, ani rozwalania pięściami skał, bo myślę, że dobrze wiesz o tym, że już dawno mogłam stąd wyjść. A tym bardziej zrzędzenia mi nad uchem.
"No i się zaczyna"-westchnął Pain i odparł:
-Założysz tą pieczęć jeszcze dziś. Idę zwołać wszystkich członków Akatsuki i przy okazji naprawić tą dziurę, którą zrobiłaś. Za niedługo ktoś przyjdzie i cię zaprowadzi na miejsce. I zrób sobie przysługę. Przebierz się z tych szmat.-oznajmił wskazując na podarte ubranie. Nagle ktoś zapukał i wszedł do pokoju.
-A! Deidara! Mam dla was obydwu wiadomość.-oznajmił wskazując na Nasane, która brała z powrotem jedzenie i znów je odłożyła widząc rozmowę, i na Deidarę.- Nie wiem jeszcze kiedy, podejrzewam, że pojutrze przeniesiemy się do kryjówki w Kraju Wody, bo z tego co się dowiedziałem szykuje się małe odbicie Nasane. Jak tylko tam dotrzemy, chciałbym żebyście wyruszyli do Kraju Wiatru jako partnerzy i pojmali Kazekage, Jinchuuriki Ichibiego. Od dzisiaj chodzicie na misję razem.
-Co?!-krzyknęli razem blondyn i czarnowłosa.
-Chwila, chwila. Dlaczego Kraj Wody? On jest w cholerę daleko od Kraju Wiatru! I po drugie: dlaczego ona?!-krzyczał blondyn.
-Kraj Wody aktualnie jest naszym sprzymierzeńcem, więc możemy liczyć, że nie wydadzą nas Kraju Ognia. Zaczynamy od pierwszego Bijuu, czyli od Ichibiego. I dlaczego ty i Nasane? To proste. Uzupełniacie swoje słabe strony.-odparł Pain.-Nasane umie doskonale walczyć wręcz, w czym ty jesteś słaby, umie medyczne jutsu i jej szybkość może przysłużyć się waszej współpracy. Za to ty jesteś doskonały w walce na dystans i z trzymaniem się w określonym dystansie. Po tym jak poznałem jedną z umiejętności Nasane, ty nadasz się idealnie do jej ochrony, bo dasz jej ptaka z gliny i po sprawie. Wasza współpraca, wasz duet może być najsilniejszy w całej organizacji, a nawet na świecie.-zakończył swoją wypowiedź i spojrzał na zaskoczone twarze Nasane i Deidary.-Pogadacie później muszę zwołać zebranie. Idziemy Deidara.
Wyszli. Dziewczyna znów została sama. Postanowiła, że w końcu dokończy to jedzenie, ale najpierw się ubierze i uczesze. Spojrzała na ubrania, które dostała. "Na pewno lepsze od tych szmat."-pomyślała i poszła do łazienki. Weszła najpierw pod prysznic. W końcu nie myła się od trzech dni i jest cała umazana ziemią. Włączyła gorącą wodę i szybko, lecz dokładnie się umyła. Wyszła i uświadomiła sobie, że nie wzięła ręcznika. Na szczęście świeży i pachnący ręcznik wisiał na kabinie. Wytarła się, ubrała czarną koszulkę na ramiączkach, czarne szorty, czarne, sięgające do kolan buty a'la glany i czarne rękawiczki. Oczywiście ubrała też bieliznę, ale to już mniej istotne. Następnie przejrzała się w lustrze. Jej włosy przypominały kłaki i były strasznie suche. Miała je bardzo długie,bo rozpuszczone sięgały poniżej kolan, a związane równo do kolan. Przeszukała szafkę gdzie znalazła suszarkę, prostownicę i lokówkę. "Nie wiem kto tu wcześniej mieszkał, ale dobrze, że coś takiego mi zostawił."-uśmiechnęła się czarnowłosa. Na półce na znajdującej się nad drzwiami znalazła szampon i drugi ręcznik. Napełniła miskę stojącą, gdzieś w kącie wodą i dokładnie umyła każdy kosmyk włosów. Następnie zawinęła je w ręcznik, którego i tak większość wystawała i wylała wodę. Zdjęła ręcznik i zaczęła suszyć je suszarką. Po jakimś czasie włosy były już umyte, wysuszone i pachnące (od autorki: normalnie jak ubrania po wypraniu xD). Związała włosy w kitkę, co szło jej bardzo łatwo mimo, że miała je tak długie. Zostawiła kilka kosmyków opadających jej na twarz i potraktowała je lokówką. Po zaledwie godzinie była jeszcze piękniejsza niż zwykle. "Chyba czarny mi pasuje"-uśmiechnęła się. Podczas tego przygotowywania się nawet nie zauważyła, że do pokoju weszła Konan i przygląda jej się z rozbawieniem. Konan od początku założenia organizacji, chciała mieć jakąś przyjaciółkę. Kiedy usłyszała pierwszy raz o Nasane, były to informacje o tym jak zmasakrowała Hidana. Wiedziała, że jest niebezpieczna, ale jak ona to mówi: "W każdym kryje się dobro". Nikt nie znał jej miłej strony, no może poza Painem, któremu taka miła Konan nie pasowała.
-Widzę, że podobają ci się ubrania. To dobrze, bo przyniosłam ich więcej.-uśmiechnęła się Konan. Przestraszyła Nasane, ale czarnowłosa widząc uśmiech Konan trochę się opanowała, bo była już gotowa skoczyć na nią z pięściami.
-Dlaczego nie mówiłaś od początku, gdy tylko weszłaś, że przyszłaś? Długo tak na mnie patrzysz?-spytała trochę zmieszana Nasane drapiąc się po głowie.-I tak. Ubrania są bardzo wygodne.
-Przyszłam kilka minut temu, chyba z 4, więc długo nie czekam. A jak weszłam uznałam, że położę tobie ubrania do szafki.-odparła niebieskowłosa i delikatnie wyciągnęła rękę do Nasane.-Nazywam się Konan. Rozumiem, że jesteś trochę zmieszana po tym jak doszłaś do organizacji, tak samo jak ja kiedyś. Jeśli myślisz, że mam złe zamiary możesz spojrzeć mi w oczy i dowiedzieć się, że nic z tych rzeczy.-uśmiechnęła się.
Nasane rzeczywiście spojrzała jej w oczy, gdy zobaczyła, że nie ma złych planów co do niej, uścisnęła jej rękę przedstawiając się i ciepło uśmiechając.
-Yyy.. Przywódca.. Pain mówił, że ktoś przyjdzie po mnie i zabierze mnie za jakieś zebranie. To ciebie wysłał?-spytała czarnowłosa. Konan kiwnęła głową.
-Najlepiej pójść tam od razu. Nie lubi jak się spóźnia.-powiedziała niebieskowłosa i wyszły z pokoju.
Szły przez ciemne korytarze, które co jakiś czas oświetlone były pochodniami.
-Nie wiem czy wiesz, ale sushi, które przyniósł ci Tobi leżało za długo na wierzchu i jeszcze wilgoć w powietrzu sprawiła, że całkowicie się zepsuło. Wyrzuciłam je, myślę, że zła nie jesteś.-powiedziała trochę nieśmiało Konan. Nasane tylko machnęła ręką, jęknęła i spojrzała na sufit i za chwilę, skierowała wzrok na Konan.
-Spokojnie. Za każdym razem jak próbowałam je zjeść ktoś zawracał mi głowę.-uśmiechnęła się przyjaźnie Nasane.-Ale mam nadzieję, że to miejsce narad jest obok kuchni.-powiedziała i zaburczało jej w brzuchu. Obydwie się zaśmiały i śmiejąc się weszły do salonu, gdzie Pain zmierzył je groźnym spojrzeniem. Konan się od razu uspokoiła, za to Nasane pokręciła tylko głową. "Już nawet przyjaźni zawrzeć nie mogę? Co za wymagania.."-pomyślała.
-Dobrze. Zwołałem zebranie, bo dowiedziałem się, że dobrze znane wam kontrolowanie umysłu, może być zablokowane.-oznajmił Pain.-Nowa członkini Akatsuki, Nasane Uchiha założy wam pieczęć ochronną, korzystając z okazji, że jesteście tu a nie na misjach, chciałem jak najszybciej mieć założoną pieczęć w całej organizacji. Przy okazji. Nasane dołączyła do nas wbrew swojej woli, ale ostatecznie zgodziła się współpracować, więc jest teraz prawowitym członkiem Akatsuki. Poznałem jedną z jej wrodzonych zdolności, o której myślę, że dowiecie się niedługo. Ogłaszam również, że pojutrze z rana wyruszamy do Kraju Wody, gdyż niektórzy są osłabieni, a Hokage postanowiła urządzić odbicie...
-Dlaczego jej nie zostawimy na pastwę losu? Po co nam ona? Znajdziesz inną dziewczynę walczącą wręcz i stosującą medyczne jutsu. Rozwaliła nam siedzibę, złamała nadgarstek Kisame, połamała Tobiego, którego ja na pewno ciągnąć do Kraju Wody nie będę i w dodatku przez jej pewnie widzimisię mamy zasuwać przez cały kontynent? Dziękuję bardzo, ale..-mówił Hidan, lecz Pain mu przerwał.
-Nie zostawimy jej, bo jest jedyną osobą na Ziemi, która kontroluje Bijuu!-krzyknął.
Wszystkich, oprócz Nasane i Paina, sparaliżowało ze zdziwienia.
-Potwierdzone?-spytał Hidan, ale dostał w łeb od Kakuzu.
-Zrozum w końcu palancie, że druga taka dziewczyna jak ona nie chodzi po tym kontynencie! Już tylko ty jesteś przeciwko niej w tej organizacji, więc zagrzeb w końcu swoją urażoną, a właściwie zmasakrowaną dumę i zacznij współpracować, bo może być twoją partnerką podczas misji.
Hidan "trochę" się przeraził tym, że może z nią współpracować, ale przestał panikować gdy poczuł rękę Deidary na swoim ramieniu.
-Spokojnie, to ja dostałem ten "zaszczyt" współpracy z nią.-powiedział zabierając rękę.
-Wracając. Macie stosować się do zaleceń Nasane podczas wykonania pieczęci. A! Po wykonaniu pieczęci Deidara, masz iść z nią do pokoju w podziemiach, tam jest cisza. Przywróci ci rękę.-powiedział Pain.
-Chyba sobie jaja robisz! Mam siedzieć kilka godzin w pokoju z nią, całkowicie się nie ruszając?-krzyczał blondyn.
-Dokładnie. Nasane zaczynaj. Ten komu pieczęć zostanie założona niech uda się do pokoju.-powiedział Pain.
Przywódca organizacji uważał, że na pierwszy ogień pójdzie on, dlatego zdziwił się gdy na dwuosobowej kanapie najpierw zasiadła Konan. Jak to uznała czarnowłosa:"Pokażę jak to wygląda". Pain nie zrozumiał co chciała mu przekazać, ale się zgodził. Nasane ujęła dłoń Konan w swoje i pojawiło się niebieskie światło. Po kilku minutach dziewczyna puściła dłoń niebieskowłosej i przyłożyła jedną dłoń do jej głowy i zaczęła aktywować pieczęć. Gdy skończyła przyszedł Zetsu, później Itachi, Kisame, który już o dziwo nie gniewał się za nadgarstek i Hidan. Dziewczyna z lekkim oburzeniem ujęła jego dłoń w swoje, ale oczywiście Hidan musiał to skomentować.
-Po co w ogóle łapiesz mnie w te swoje łapy nie możesz tego pominąć.. Au!-krzyknął, gdy Nasane zaczęła mu ściskać dłonie.-Dobra, dobra po prostu wytłumacz mi po co to robisz.
Nasane rozluźniła uścisk i zaczęła tłumaczyć:
-Żeby założyć pieczęć muszę zatrzymać przebieg chakry, a żeby to zrobić muszę chwycić ciebie w jakimkolwiek miejscu, najlepiej i najszybciej wykonuje się to trzymając za ręce. Następnie aktywuję pieczęć przykładając rękę do czoła. Zrozumiałeś?
-Ta.-odparł siwowłosy.
Następnie była reszta członków, gdy skończyła zakładać pieczęć Painowi, ten powiedział, że ma iść do podziemia wraz z Deidarą. Dziewczyna tylko kiwnęła głową i wraz z Deidarą, jako przewodnikiem ruszyła do podziemia (od autorki:tak wiem głupie. w końcu ich siedziba jest w jaskini bla bla. otóż to jest taka kryjówka, a'la ta w której Gaarę pozbawiali Ichibiego w anime xD wszystko jest na jednym piętrze i dopiero później jest zejście do podziemi :P). Znaleźli w końcu celę z łóżkiem, usiedli na nim, poprzednio dokładnie celę zamykając.
-Eh. Tylko się nie ruszaj. Gotowy? Będziesz kilka godzin w bezruchu.-spytała patrząc mu w oczy. Dopieo teraz zauważyła jakie są piękne. Takie duże o kolorze morza. Nigdy wcześniej nie miała okazji w nie spojrzeć i szczerze żałowała. "Dobra! Nasane! Pełne skupienie!"-pomyślała.
-Taa.-odparł. Siedzieli tak chwilę, aż w końcu Deidara się spytał-No co? Skupiasz się? Zaczynasz już?
-Skupiam, ale musisz zdjąć płaszcz.-odparła pokazując na płaszcz. Deidara spojrzał na nią z miną: "Na prawdę?" i chwilę później zdjął płaszcz. Nasane zauważyła, że jego koszulka, a właściwie rękaw zasłania ranę.
-A tylko spróbuj powiedzieć, że jeszcze koszulkę mam zdjąć.-pogroził jej palcem blondyn.
-No to spróbuję. Musisz zdjąć.-odparła, a w jej oczach zakwitła niepewność. Bała się? Nie. Bardziej było to skomplikowane i ironiczne. Kilka dni temu walczyli przeciwko sobie, a teraz czeka, aż rozbierze się przed nią z góry, żeby mogła mu przywrócić rękę. Deidara zdjął koszulkę i oczom czarnowłosej ukazała się jego umięśniona klatka piersiowa. Jeszcze nigdy nie była tak blisko jakiegoś mężczyzny. Szczerze to pierwszy raz widziała tak piękny obraz dla swoich oczu. Wyjęła z kieszeni bandaż i namoczyła go wodą.-Najpierw oczyszczę ci ranę.-oznajmiła i usiadła w siadzie skrzyżnym na łóżku tuż obok Deidary. Wzięła bandaż i zaczęła oczyszczać ranę. Blondyn cicho jęczał z bólu. Dziewczyna, gdy już skończyła, rzuciła bandażem do kosza, o dziwo trafiła. Deidara tylko parsknął śmiechem. Nasane nie zwróciła na to uwagi i medycznym jutsu zdezynfekowała ranę blondyna.-Teraz się nie ruszaj.- powiedziała i przyłożyła do rany blondyna ręce. Błysnęło światło i Nasane przeniosła się do innego wymiaru.
Komentarze
Prześlij komentarz