9. Człowiek, który potrafi zmienić każdego

Szli pustynią dobre kilka godzin, aż natrafili na małą oazę. Postanowili się zatrzymać. Nasane podeszła do wody i powoli nabrała jej trochę i oblała nią twarz. Odeszłaby jakby jej uwagi nie przyciągnęła postać naburmuszonego blondyna. Dziewczyna wstała i uśmiechając się złośliwie odparła:
-Podobało się zwiedzanie pustyni?
-Jakbyś chciała wiedzieć minęło kilka godzin, a ja dalej nie czuję ciała. Bardzo się podobało..-odparł z ironią.
Po chwili tą "uroczą" rozmowę  przerwali Kakuzu i Sasori, którzy nakazali wyruszać póki jasno. Nie sprzeczali się zbytnio. Zbytnio, bo Deidara zaczął płakać, że nie może się ruszać, ale później zaświecił swoją inteligencją mówiąc: "Przecież mogę przyzwać ptaka..". Wczesnym wieczorem dotarli pod kryjówkę. Sasori podszedł i zaczął wykonywać pieczęcie, żeby podnieść głaz stojący w wejściu. Wykonał je i .. nic. Wykonał po raz drugi i.. znów nic.
-Pain nie żartował ze zmianą systemu ochrony.. No to mamy problem.-szepnął zrezygnowany.
Nasane weszła w tryb Kousttegan i przeleciała wzrokiem po głazie. Niezauważalnie się uśmiechnęła, podeszła do głazu i walnęła w niego pięścią, niszcząc go.
-Twoja pięść nawet barierę przełamie?!-zszokował się blondyn.
-No co ty.. Sasori zdjął barierę, ale głaz się nie podniósł.-odparła dziewczyna.
Po chwili wszyscy znajdowali się w dość ciemnym pomieszczeniu, a właściwie jaskini. Przed nimi pojawił się hologram Paina. Tylko coś szepnął pod nosem i kazał zająć miejsca według pierścieni. Pojawiły się hologramy innych, ale jeden szczegół nie pozwolił im rozpocząć.
-Do cholery, Deidara!-krzyknęła dziewczyna.-Gdzie masz ciała?
-To ja miałem je wziąć?!-zszokował się młody blondyn.
-Zostały przy bramie..-szepnął zrezygnowany Sasori.
-Wy chyba nic nie umiecie załatwić. Kto po nie idzie?-spytał Pain.
-Jak to kto? Ten, który robotę zawalił!-oburzyła się dziewczyna.-Deidara przygotuj się na drugą wycieczkę krajoznawczą!-krzyknęła i wściekła podeszła do Deidary. Dosłownie chwyciła za płaszcz i zaciągnęła go na dwór. Kilka minut później blondyn gryzł piach obok ciał Jinchuuriki. "Co za kobieta.."-pomyślał. "Stul pysk i przynoś tu te ciała!"-krzyknęła mu w myślach. Ten nic sobie z tego nie zrobił i wylegiwał się na piasku. Zastanawiał się jakim cudem shinobi Piasku nie znaleźli tych ciał. "Dobra.. Wkurwiłeś mnie. Lecę po ciebie i te pierdolone ciała!"-krzyknęła mu w myślach. Ten jak poparzony wstał, ale zaraz po tym upadł. Ból przy lądowaniu po trzydziestu sześciu kilometrach przebytych w powietrzu był niewyobrażalny. Leżał tak godzinę, aż usłyszał trzepot skrzydeł. Po chwili czyjaś ręka zaciągnęła go na grzbiet Kinty, a po chwili oglądał jak Uchiha zabiera ze sobą dwa ciała.
-Mam nadzieję, że wiesz jak wrócisz.-powiedziała złowrogo podciągając rękaw.
-Zlituj się..-szepnął, a po chwili znajdował się w powietrzu.
Wylądował oczywiście w kryjówce i ledwo żywy zajął swoje miejsce. Hidan zaczął się z niego śmiać, że tak oberwał od dziewczyny, ale po tym jak otrzymał karcący wzrok od Paina natychmiast się zamknął. Po godzinie Nasane przyleciała do kryjówki i zeskoczyła ze zmęczonego Kinty biorąc ciała. Jednak nie zdołali rozpocząć pieczętowania, gdyż do kryjówki wdarli się Sasuke, Naruto, Sakura, Kakashi i Babcia Chiyo.
-Do cholery jasnej, a ja ruszać się nie mogę!- krzyknął przerażony Deidara.
-Eh.. Kinta weź te ciała.-rozkazała czarnowłosa, ale przed tym jak ptak wyleciał włożyła do ust Yuugito i Gaary pigułki sprawiające, że będą nieprzytomni przez kilka dni. Zaraz po tym spojrzała na "gości. Rzuciła Deidarze inną pigułkę, która sprawiła, że blondyn mógł się ruszać. Podziękował ironicznie Nasane i stanął obok nich. Hologramy członków Akatsuki już zniknęły. Chwilę tak stali wpatrzeni w siebie, aż w końcu Deidara przerwał głuchą ciszę.
-Jinchuuriki Kyuubiego jest mój.-uśmiechnął się.
-Nie ma mowy. Jeśli znów spróbujesz nas wysadzić, to podziękuję tej robocie. Nasane niech się nim zajmie.-powiedział Sasori.
-Wolałam zająć się Sakurą. W końcu to uczennica Tsunady. Ale zabawa z Dziewięcioogoniastym też mnie zadowoli.-odparła zrezygnowana.-Najpierw pójdę do Kinty. Doglądnę ciał.-powiedziała na tyle głośno, żeby Naruto usłyszał i wybiegła z jaskini.
Naruto jak przypuszczała ruszył za nią. Za Naruto pobiec chcieli również Sasuke i Kakashi, ale reszta Akatsuki skutecznie ich powstrzymała. Dziewczyna zatrzymała się na małej polanie, a blondyn tuz za nią.
-Sasuke mówił jaka byłaś wcześniej. Dlaczego stałaś się taka?-spytał blondyn.
-A ty jak zwykle nie grzeszysz inteligencją.-prychnęła.-Nienawidzisz mnie. Dlaczego, więc to cię interesuje? Wiesz jak to jest stracić ukochaną osobę. Ale niech będzie, powiem ci. Odkąd zabiłam Hinatę stałam się silniejsza. Silniejsza od wszystkich. Zerwanie z nią więzi mi na to pozwoliło. Dopóki mój ojciec się nie odrodzi muszę stać się silniejsza.-odparła.
-I zabijanie przyjaciół ma ci w tym pomóc? Owszem, ludzie, którzy stracili więzi są silni. Ale ci którzy mają przyjaciół są jeszcze silniejsi. Ci ludzie mają dla kogo walczyć. Jak odczują ból, jest ktoś kto pomoże im się pozbierać i iść dalej. Mają kogoś kto ich zawsze podniesie.-powiedział Naruto.
Młoda Uchiha zdziwiona tymi słowami spojrzała w jego niebieskie oczy. Nie bronił się przed tym. Wręcz przeciwnie. Pozwolił jej na zobaczenie serca przepełnionego miłością do innych. Nawet do kogoś takiego jak ona. Do zdrajcy. To ciepło od niego bijące wręcz koiło zmysły dziewczyny. Po raz pierwszy spojrzała na niego w inny sposób. Spojrzała na niego nie jak na matoła, któremu wydaje się, że jest silny. Spojrzała na niego jak na równego niej blondyna, który w tym starciu jest w stanie zabić Uchihę. Te słowa niczym kotwica w morze zapadły w serce Uchiha. Były one sprzeczne z ideą, którą sobie wpajała od zawsze. Że najsilniejsi są ci którzy nie mają przyjaciół. Delikatny uśmiech na jego twarzy był wtedy niczym światełko w ciemności jej serca. "Kim ty jesteś.. Naruto?"-pomyślała. Pierwszy raz od lat poczuła, jaka jest samotna. Jak bardzo przez te lata zawsze była sama. Jak bardzo nie doceniła Konohy.. Hinaty. Jedna rozmowa, kilka słów wypowiedziane tym ciepłym tonem, który nie potrafi znienawidzić tak bardzo zmieniły jej podejście na świat. Wyciągnął do niej rękę.
-Dla ciebie nie jest za późno. Tsunade czeka, mieszkańcy. Przyjmą.. Przyjmiemy ciebie z powrotem.-delikatnie się uśmiechnął z nadzieją, że się zgodzi.
Nasane jako jedna z Uchiha imponowała mu swoją siłą i gdy podrósł  chciało mu się śmiać jak widział jej podchody do zobaczenia Sasuke. Tak na prawdę podobała mu się w akademii nawet bardziej niż Sakura, ale według niego różowowłosa była bardziej łagodna w stosunku do innych. Pamiętał jeszcze ich pierwsze spotkanie..

Wietrzny, ale słoneczny dzień. Naruto jak zwykle ze spuszczoną głową siedział na huśtawce delikatnie się odpychając i rozmyślając o tym dlaczego ludzie go tak wytykają palcami. Nagle jego uwagę przykuł cień stojący przed nim. Podniósł głowę i spojrzał na małą dziewczynkę, która usiadła przed nim. Leciutko się uśmiechnęła i cicho zaśmiała co przyszło jej z trudem, gdyż posiadała moc ,dzięki której mogła zobaczyć bestię skrywającą się w głębi chłopaka.
-Jestem Nasane. Mam nadzieję, że nie powiesz nikomu o tym, że tu przyszłam, bo mama zakazała mi się do ciebie zbliżać.-mówiła.-Co tu robisz?
-Ślepa jesteś, czy co? Nie widziałaś jak wytykają mnie palcami? Tak na prawdę jesteś pierwszą, która się do mnie w ogóle zbliża..-odparł smutnym głosem.
-Skoro jestem pierwsza, to nie powinieneś być milszy?-zaśmiała się.
Jej śmiech, a właściwie cichy chichot podziałał na niego jak dotknięcie czarodziejską różdżką. Pierwszy raz od wielu miesięcy.. Się uśmiechnął.

-Naruto..-cicho szepnęła.- Dlaczego.. pojawiłeś się na mojej drodze za późno?-powiedziała.-Nie odejdę od Akatsuki. Muszę tu zostać. Trafiłam tu będąc przekonaną, że ludzie, którzy zrywają więzi są silni. Przez ciebie pojawiły się we mnie wątpliwości, ale to nie zmienia faktu, że miłość jest głupia. Załóżmy, że taki przyjaciel umiera. I co w tedy? W twoim sercu pojawia nienawiść do mordercy, a ty jej nie możesz zwalczyć. Popadasz w to co ja. Taka droga jest nieunikniona dla takich co ty..
-I tu się mylisz. Zawsze takie osoby jak ty poczują pragnienie bliskości drugiej osoby. I w tedy na nowo powrócą przyjaciele. Taka jest prawda, miłość jest silniejsza niż nienawiść.-odparł
-Ta rozmowa nie ma sensu.-powiedziała Uchiha i odskakując od Uzumakiego zaczęła wykonywać pieczęcie.
Naruto w pozycji gotowości czekał, aż Płomień Majestatycznego Niszczyciela (Madara zdychaj w piekle za taką długą nazwę) wydobył się z ust czarnowłosej. Odskoczył i po chwili wszedł w Tryb Mędrca. Starał się unikać jej ataków i gdy nadarzyła się okazja wykrzyknął: "Styl Wiatru: Rasen-Shuriken". Nasane wyciągnęła rękę i zamierzała zdezaktywować działanie Rasen-Shuriken za pomocą swojego żywiołu wiatru. Jednak jej się to nie udało i na jej szczęście uciekła. "O co chodzi?! Czy to możliwe, że opanował wiatr lepiej ode mnie?!"- przeraziła się w myślach. Gdyby to był inny żywioł nie byłaby tak przerażona, ale wiatr to inna bajka. Jego moc w rękach Naruto mogła rozwinąć się niewyobrażalnie. Westchnęła. "W takim razie załatwię ciebie inaczej"-pomyślała. Zaczęła układać ręce w symbole nieznane blondynowi. Po chwili krzyknęła: ”Kyuubi!". Naruto odczuł niewyobrażalny ból, a po chwili zmienił się w postać dziewięcioogoniastej bestii. "To teraz grzecznie zabijesz towarzyszy"-rozkazała mu w myślach. Nie zauważyła jednak jednego szczegółu. Kyuubi stawiał opór. Pobiegła ze swoim "pupilkiem" pod kryjówkę, gdzie toczyła się zażarta walka.
-Naruto!-krzyknęli obecni tam towarzysze blondyna.
Nie było jednak czasu na jakiekolwiek pogawędki. Kyuubi ruszył na zdezorientowanych shinobi Liścia i w mgnieniu oka zaczął wirować ogonami. Mijało trochę czasu na unikaniu ataków Kyuubiego, aż w końcu Konohę oświeciło."Atakujmy Nasane! Ona go kontroluje!"-krzyknęła Babcia Chiyo. Akatsuki ruszyło do akcji i w gotowości bronili Nasane. Nagle dziewczynę przeszył ból i upadła na ziemię. Nikogo w jej pobliżu nie było. Kakashi walczył z Kakuzu, Sasuke z Deidarą, a Babcia Chiyo i Sakura z Sasorim. Lecz jednym słowem Kyuubi wyparował. "Przecież jeszcze nie zerwałam techniki. Ból przyszedł za wcześnie. Jakim cudem on.."-myślała.
-To jest właśnie siła miłości i przyjaźni. Więź między mną, a Kuramą okazała się za silna na twoją technikę.-powiedział Naruto i podszedł powolnym krokiem do Nasane. Myślała, że ją zabije, ale ten tylko wyciągnął do niej rękę.-Wiem, że nie odejdziesz z Akatsuki.. Niestety.
Chwyciła jego rękę i zażądała od Naruto ich, a także Akatsuki odwrotu. Ten tylko zrezygnowany się zgodził. Widząc, że reszta walczy wyciągnęła z etui pigułkę opracowaną przez nią. Była ona specjalna dla Jinchuuriki. W tym wypadku była w niej chakra Shukaku, a właściwie jego część. Innymi słowy jeśli po śmierci poda się ją Jinchuuriki, z którego "wyrwano" demona, powraca on do życia. Dała ją Naruto i powiedziała:
-Daj ją Gaarze. Zatrzymajcie się w Sunie na tydzień. Po tygodniu odbierz ciało Gaary przy oazie niedaleko wioski. Dam ci znać przez umysł. Masz ją dać Gaarze i za żadne skarby nie wspominać nic o mnie, okej?-zaproponowała.
Ten tylko kiwnął głową i odwrócił się do towarzyszy. Zażądał odwrót. To samo zrobiła Nasane.
-Chyba żartujecie?!-krzyknęli.
-A chcecie polecieć na darmową wycieczkę krajoznawczą?! Mogę wam ją zafundować. Deidara przedstaw program!-rozkazała czarnowłosa.
-Lecimy kurewsko wysoko i lądujemy cholera wie gdzie. Zbieramy się, szefowo!-krzyknął grzecznie blondyn.
Wyruszyli z małym ociąganiem, bo Deidara musiał dosłownie ciągnąć za sobą lalkarza i Kakuzu.
/Osiem dni później. Sklep Dango/
Minęła już doba od momentu przekazania ciała Kazekage Naruto. Dziewczyna czuła się dziwnie. Cały czas w jej głowie niczym echo odbijały się słowa blondyna. Z tego wszystkiego wynikało, że jej idea, motto zwał jak zwał, jest mylne. To miłość jest najsilniejsza. To ona potrafi przełamać każdą inną technikę. Delikatnie wstała od stołu i zostawiła jedzących towarzyszy samych. Stukot kroków rozbrzmiewał niczym echo po korytarzu. Wyszła na zewnątrz i delikatnie zaciągnęła świeżego powietrza. "Naruto.. Kilka dni temu byłeś nic nie znaczącym smarkaczem, a teraz.. Dostrzegam w tobie kogoś kim ja chciałabym być. Jednak nie mogę. Nawet nie wiesz ile bym dała za poczucie ciepła bijącego z twojego serca chociaż chwilę dłużej. Dopiero podczas tamtej rozmowy zrozumiałam jak aimne mam serce.."-powiedziała w myślach nie wiedząc, że Naruto to usłyszał. "Uwierz. Kiedyś poczujesz. Wierzę, że masz słuszny powód do zostania w Akatsuki."-odpowiedział jej również w myślach. "Potrafisz zmienić każdego.. Naruto."-powiedziała mu w myślach. "Nie wiesz nawet ile osób mi to mówi"-zaśmiał się w jej głowie. 'Co jak co, ale śmiech ma uroczy również jak głos... Cholerny Naruto!"-krzyknęła w myślach będąc pewną, że blondyn ich nie usłyszy.


~*~

Ok. Ciekawa jestem jak zareagujecie
 na ten mój wymysł z Naruto.
Moim zdaniem moment ich rozmowy wyszedł
Mi nader niesamowicie, ale to już pozostawiam
Waszej opinii.
Pa!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

25. Początek czegoś nowego

23. Rezultat horroru

24. Polowanie na Dziewięcioogoniastego rozpoczęte!